Pojedyncze krople deszczu opadały na ulicę, tworząc tym rytm, który potrafił uspokajać. Wiatr rozwiewał liście na gałęziach i ulicach, wywołując szum. Noc zapanowała nad miastem już jakiś czas temu, a uliczne latarnie oświetlały przechodniom drogę, aby mogli spokojnie dojść do domu, położyć się do łóżka i zasnąć.
Temu wszystkiemu przyglądała się nastoletnia dziewczyna, siedząca na dachu jednego z budynków. W tle było słychać syreny policyjne. Nastolatka wiedziała, że to właśnie jej poszukali. Już od jakiegoś czasu nie była tą samą bohaterką, która ratowała ludzi z opresji. Wszyscy wypięli się do niej i jej przyjaciela, jakby byli jakimiś przestępcami, choć tak naprawdę próbowali pomóc. Ale ludzie nie potrafili tego zrozumieć.
- Nie potrafię tak dłużej żyć. - powiedziała sama do siebie, po czym wstała na równe nogi i wzbiła się lekko w powietrze, by kilka sekund później wylądować na ziemi, oświetlanej przez latarnie. Zaczęła iść pomału przed siebie, nie zwracając na siebie uwagi przechodniów.
Po kilku minutach na swojej drodze napotkała jedyną osobę, która rozumiała, co właśnie czuła. Nastolatek uśmiechnął się lekko na widok swojej przyjaciółki, podchodząc do niej szybko.
- Hej. - powiedzieli jednocześnie. Rozumieli się bez słów, dlatego oboje w milczeniu ruszyli przed siebie.
Po jakimś czasie dotarli do parku. W ciemności dziewczyna dostrzegła sylwetkę jakiegoś mężczyzny. Wiedziała, do kogo należała. Nikt inny, po tak długim czasie, nie szukałby jej nadal. Nie szukałby jej i chłopaka obok. Tylko jedna osoba była do tego zdolna.
- Czego od nas chcesz? Po co tu przyszedłeś? - warknęła nastolatka do mężczyzny. Czuła narastającą w niej złość na osobę, której zaufała. Na osobę, która ją wychowała. Zacisnęła dłonie w pięści, wokół których utworzyły się niewielkie kule z ognia i wody. Zarówno mężczyzna, jak i nastolatek wiedzieli, że jeśli nie załagodzą sytuacji, dziewczyna będzie w stanie zrobić komuś krzywdę.
- Przyszedłem zabrać was do domu. Nie pozwolę was skrzywdzić tym draniom. - odparł miliarder, zbliżając się pomału do swojej córki. Próbował ją przekonać, że nic złego nie chciał im zrobić, a jedynie pomóc.
- Dlaczego mam ci wierzyć? - wydusiła dziewczyna, uspokajając się trochę, ale wciąż pozostawała w gotowości, w razie gdyby coś się działo. Chłopak, który koło niej stał, spojrzał na nią, próbując wpłynąć na to, by się uspokoiła i o dziwo to zadziałało, bo kule wokół jej dłoni zniknęły, a pięści się rozluźniły.
- Bo nie zamierzam popełnić jeszcze raz tego samego błędu. Zależy mi na was obojgu. Nie pozwolę was skrzywdzić, nie chcę by coś wam się stało.
I to wystarczyło, by brunetka ponownie zaufała swojemu ojcu. Złość ją opuściła całkowicie, a w brązowych tęczówkach zebrały się łzy, które usilnie próbowała zlikwidować. Nie potrafiła dłużej gniewać się na kogoś, kogo tak naprawdę kochała przez cały czas. Kto po naprawdę wielu przykrych słowach szukał jej przez kilka tygodni.
Mężczyzna podszedł bliżej do swojej pociechy i niepewnie objął ją ramionami, a widząc, że nastolatka go nie odpycha, ścisnął ją mocniej. Z ust nastolatki wydobył się cichy szloch, a ona sama, choć niepewnie, oplotła swojego ojca ramionami, wtulając się w jego ciało.
- Chodź tu, młody. - dodał miliarder, wskazując gestem ręki na bruneta. Chłopak, trochę zaskoczony nagłą propozycją ojca swojej przyjaciółki, podszedł do niego, a ten zamknął go w uścisku, tak jak chwilę przed swoją córkę.
![](https://img.wattpad.com/cover/216457723-288-k726137.jpg)
CZYTASZ
Inna niż wszystkie
FanfictionStella to na ogół normalna nastolatka. Na ogół, bo rzeczywistość jest inna niż można przypuszczać. Córka miliardera, obdarzona niezwykłymi mocami. Ukrywana przed innymi w celu zapewnienia jej bezpieczeństwa. Czy, kiedy superbohaterowie dowiedzą s...