Ręce coraz bardziej mi mdlały, ale mimo tego hardo trzymałem dziewczynę na rękach. Nie przejmowałem się, że byłem cały we krwi. Jej krwi. Liczyło się to, by z tego wyszła, by nic jej nie było.
Wysiadłem na odpowiednim piętrze, w nadziei, że gdzieś tam będą Avengersi. I miałem ogromne szczęście, bo niemal wszyscy wiedzieli w salonie, rozmawiając, jak przypuszczałem, o nowej siedzibie. Wiedziałem, że mieli się wkrótce przeprowadzić. Jednak nie to było wtedy najważniejsze. Najważniejsza była aktualnie Snow, która wciąż nieprzytomna, wykrwawiała się na moich rękach.
- Pomocy! Moja przyjaciółka się wykrwawia! - zawołałem spanikowany. Cały się trząsłem, ręce mi drżały, serce waliło, a w oczach zebrały się łzy.
Wszyscy spojrzeli na mnie pytająco, ale prędko oprzytomnieli. Kapitan Ameryka, który najszybciej znalazł się tuż przy nas, zabrał nastolatkę z moich rąk. Nie przejmował się, że będzie brudny.
- Trzeba ją natychmiast zabrać na operację, bo inaczej się nam tu wykrwawi. - odezwała się czarnowłosa kobieta, podchodząc do blondyna. Odgarnęła dłonią włosy dziewczyny z twarzy, przyglądając się jej z pewnym smutkiem.
- Niech ktoś idzie po Tony'ego. On musi wiedzieć. - powiedział mężczyzna, kierując się do windy. Widziałem, jak ktoś natychmiast ruszył szukać pana Starka, a Kapitan zniknął za drzwiami windy.
- Co jej się stało? Dlaczego ona jest w takim stanie? - spytała rudowłosa kobieta, podchodząc do mnie bliżej. Drżącymi dłońmi ściągnąłem maskę z twarzy i przeczesałem włosy ręką. Nigdy w życiu nie bałem się, aż tak bardzo, jak w tamtej chwili. Bałem się, że moja Śnieżynka albo, jak sama przyznała, Stella, nie przeżyje. Straciła naprawdę dużo krwi i było z nią ciężko.
- Jakiś gościu ją postrzelił. - wydukałem, unosząc wzrok na Czarną Wdowę. Kobieta przeklnęła cicho, łapiąc się za głowę.
- Jezu! - powiedziała kolejna kobieta, szatynka. Zakryła usta dłonią, a w jej oczach pojawiły się łzy.
- Musimy iść sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku. Nie wierzę, że to mówię, ale Tony będzie teraz potrzebował wsparcia. Nas wszystkich. - odezwała się pułkownik Blake, rozglądając się po wszystkich.
Wszyscy natychmiast ruszyli w kierunku windy. Ale ja się nawet nie ruszyłem, tylko wciąż stałem w tym samym miejscu, nie wiedząc, co robić. Coś jakby mnie sparaliżowało. Ciekawiło mnie, dlaczego wszyscy mówili o panu Starku, o tym, że będzie potrzebował teraz ich wsparcia. Nie rozumiałem, czemu on miał się tym niby przejąć. Przecież Snow to zwykła dziewczyna ( no może nie taka zwykła ), a wszyscy martwili się o nią bardziej, niż o siebie.
- Idziesz, młody?
Podniosłem głowę w ich kierunku, patrzyli na mnie wyczekująco. Prędko wszedłem do windy, dzięki czemu mogliśmy pojechać na odpowiednie piętro.
- Mam pytanie... - zacząłem, przeczesując włosy ręką, po raz kolejny z resztą. - Co ma z tym wszystkim wspólnego pan Stark? Czemu akurat on?
- Znasz prawdziwą tożsamość Snow? - spytał pan Barnes, kładąc dłoń na moim ramieniu. Spojrzałem na niego, czując chłód jego metalowej ręki.
- Mówiła mi coś po drodze. Powiedziała, że ma na imię Stella. To prawda?
- Ona rzeczywiście ma na imię Stella. - przytaknęła czarnowłosa, stając koło mężczyzny. Spojrzała na niego porozumiewawczo, z pewną miłością. - A wiesz coś jeszcze na jej temat?
Zastanowiłem się przez chwilę. Czy wiedziałem coś jeszcze na jej temat? Nie wiem. Wiedziałem, że miała moce, brązowe włosy i oczy. A także niezwykłą inteligencję i talent do rysowania. Wiedziałem, że jest wyjątkowa, co udowodniła niejednokrotnie.
CZYTASZ
Inna niż wszystkie
FanficStella to na ogół normalna nastolatka. Na ogół, bo rzeczywistość jest inna niż można przypuszczać. Córka miliardera, obdarzona niezwykłymi mocami. Ukrywana przed innymi w celu zapewnienia jej bezpieczeństwa. Czy, kiedy superbohaterowie dowiedzą s...