Oczywistym było, że nie wrócę do pomieszczenia, gdzie była ta przebrzydła kobieta. Takim też sposobem znalazłam się w pokoju Lily, leżąc na rozłożonym na podłodze materacu. Wpatrywałam się tępo w sufit, analizując słowa kobiety. Nie miała prawa mnie oceniać i poprawiać. Nie znała zarówno mnie, jak i mojego ojca, a od razu stwierdziła pewne fakty.
- Wszystko w porządku? Jak się trzymasz?
Drzwi do pokoju zamknęły się z cichym trzaskiem, a ja od razu odwróciłam głowę w stronę dziewczyny, która zmierzała w moim kierunku. Szybko jednak znów opadłam na poduszkę, wzdychając ciężko i przymykając na chwilę oczy. Brunetka usiadła koło mnie po turecku.
- Nie chciałam tak wypaść. - przyznałam cicho, czując lekkie wyrzuty sumienia, że o mało nie skrzywdziłam babci dziewczyny. Mimo wszystko, należało jej się. - Sprowokowała mnie i nie wytrzymałam.
- W prawdzie to nie mam nic do gadania w tej całej sprawie. - stwierdziła, wzruszając ramionami. - W sumie, to nawet jej się należało i nie mówię tak tylko dlatego, że chcę poprawić ci humor. Widziałam... Wszyscy widzieliśmy, że specjalnie cię prowokowała. To moja babcia, ale ja też mam jej czasami dość.
Obie zaśmiałyśmy się cicho, co znacznie poprawiło mi humor. Rozmawiałyśmy jeszcze przez pewien czas, dopóki zmęczenie nie wzięło góry i obie zasnęłyśmy.
~*~
Następnego dnia, kiedy poszłam na śniadanie wraz z Lilą, matki Laury już nie było. Od Clinta dowiedziałam się, że wyjechała z samego rana, twierdząc, że nie będzie więcej przebywać pod jednym dachem z bogatą lalunią, która nie wiadomo skąd wzięła moce i która o mało jej nie zabiła. Zareagowałam na to tylko śmiechem, bo po prostu tak bardzo rozbawiła mnie ta sytuacja, że nie potrafiłam nie roześmiać.
Aktualnie siedziałam wraz z dziewczyną w salonie, nudząc się niemiłosiernie. Cooper siedział wraz ze swoim bratem w kuchni, natomiast Clint i Laura zostawili mi ich po opiekę, gdyż musieli udać się na zakupy.
- Nudzi mi się. - jeknęła brunetka, wpatrując się przed siebie, na ścianę.
- Taa. Mnie też. - mruknęłam, wzdychając cicho. Myślałam, że ten dzień będzie o wiele lepszy. Myliłam się. Było strasznie nudno, a my nie wiedzieliśmy, co ze sobą zrobić.
- Nie jesteście jedyne. - dodał Cooper, który wraz z Nathanielem wszedł do salonu, siadając na fotelu, usadawiając swojego brata na kolanach.
Westchnęliśmy wszyscy ciężko. W salonie zapanowała nienaturalna cisza, przerywana jedynie tykaniem zegara, który wisiał na ścianie.
- Stella?
- Hmm?
- Bo ty wczoraj użyłaś swoich mocy, prawda? Może pokazałabyś nam, co jeszcze potrafisz, co? - spytała Lila, a Cooper natychmiast jej przytaknął. Cała trójka rodzeństwa nagle jakby się ożywiła i przypatrywała się mi z nadzieją. Uśmiechnęłam się tylko i natychmiast wstałam, gotowa by ruszyć na zewnątrz. Używanie moich mocy w domu mogło skończyć się nie najlepiej, szczególnie, że w naszym towarzystwie było dziecko.
- To nie jest wcale zły pomysł. - stwierdziłam, kiwając głową sama do siebie. - Chodźcie, pójdziemy na dwór. Będzie większa szansa, że nic nie zniszczymy.
Zarówno ja, jak i Lila z Cooperem zaśmialiśmy się, chwilę później wychodząc z domu na zewnątrz. Natychmiast udaliśmy się na polanę, blisko budynku, skąd doskonale było widać, gdyby ktoś nagle przyjechał w odwiedziny. Usiedliśmy na ziemi w małym kółku, a ja od razu wystawiłam ręce przed siebie, czując to przyjemne ciepło w ciele. Jednak nic nie pojawiło się na moich dłoniach, gdyż zdałam sobie sprawę, że wśród nas był dwulatek, który poprzedniego dnia przestraszył się, gdy na mojej ręce pojawił się ogień.

CZYTASZ
Inna niż wszystkie
FanficStella to na ogół normalna nastolatka. Na ogół, bo rzeczywistość jest inna niż można przypuszczać. Córka miliardera, obdarzona niezwykłymi mocami. Ukrywana przed innymi w celu zapewnienia jej bezpieczeństwa. Czy, kiedy superbohaterowie dowiedzą s...