Mój pobyt w domu Bartonów minął zadziwiająco szybko i zanim się obejrzałam, byłam już z powrotem w Nowym Jorku w swoim pokoju, rysując przy swoim biurku. Koło mnie leżał mój telefon, przez który rozmawiałam z Peterem. Chłopak opowiadał mi właśnie o sytuacji, która wydarzyła się podczas mojej nieobecności.
- No i widzisz. Gdyby nie ja, ta kobieta pewnie zgubiłaby te wszystkie swoje zakupy.
- Mam ci bić za to brawa? - spytałam, nie odrywając wzroku od rysunku. Oczami wyobraźni widziałam już minę chłopaka.
- Myślałem, że będziesz ze mnie dumna, pochwalisz mnie, czy coś... - mruknął cicho, jednak tak, żebym go usłyszała. W jego głosie słychać było zawiedzenie, przez co poczułam się nieco źle. Prędko wpadłam na wspaniały pomysł.
- Och, Peter! Jestem z ciebie taka dumna, że pomogłeś tej kobiecie! Nie mogę zrozumieć, jaki taki cudowny chłopak może w ogóle istnieć i w dodatku być ze mną. Och, czym sobie na ciebie zasłużyłam?
W odpowiedzi usłyszałam jedynie śmiech Petera, który wywołał na mojej twarzy szeroki uśmiech. On nawet nie będąc ze mną w jednym pomieszczeniu sprawiał, że się uśmiechałam.
- A ty z czego się tak śmiejesz, Pete? - zapytał ktoś po drugiej stronie telefonu. To musiała być May, z całą pewnością.
- Rozmawiam ze Stellą, ciociu.
- Dzień dobry. - zawołałam do kobiety, która również się zaśmiała. Choć jej nie widziałam, wiedziałam, że się uśmiechała.
- Dzień dobry, Stella. Jak się masz? - zagadnęła, a mi zrobiło się milej na sercu. Uwielbiałam tę kobietę.
- A dobrze. Rysuję właśnie.
- Och, to nie przeszkadzam.
Chwilę później słyszałam oddalające się kroki i zatrzaskiwanie się drzwi. Po moim pokoju znów rozniósł się głos Petera.
- Uważasz, że jestem cudownym chłopakiem?
Zmieszałam się, gdy tylko do mojej świadomości dotarło, że rzeczywiście powiedziałam, że Pete był cudownym chłopakiem i że w ogóle taki typ chłopaka istniał. Nastolatek milczał tak samo, jak ja. On zapewne oczekiwał ode mnie odpowiedzi, a ja natomiast nie wiedziałam, co w ogóle powiedzieć. Na moje szczęście, ktoś zapukał do drzwi od mojego pokoju, na co odetchnęłam cicho z ulgą.
Spojrzałam w odpowiednią stronę, potem na telefon leżący na biurku. Chwyciłam go w dłoń i, wyłączając głośnomówiący, zwróciłam się do chłopaka.
- Później oddzwonię, Peter.
Prędko się rozłączyłam, nie dając chłopakowi szans na jakąkolwiek odpowiedź.
- Proszę! - krzyknęłam do osoby, która wciąż stała na korytarzu przed moim pokojem. Ktoś nacisnął na klamkę i otworzył drzwi, wchodząc do środka. - O, hej, tato. Nie wiedziałam, że to ty. Coś się stało, że przychodzisz? - spytałam, przyglądając się mężczyźnie, gdy usiadł na moim łóżku. Mimo, że w ostatnim czasie spędzaliśmy niemal każdą wolną chwilę razem, tak naprawdę tata ani razu nie wszedł do mojego pokoju, gdyż spotykaliśmy się we wcześniej ustalonym miejscu.
- Ulepszyłem twój kostium, jak mówiłem ostatnio. - oznajmił, podając mi niewielkie pudełko, w którym, jak się domyśliłam, znajdowała się moja bransoletka. Otworzyłam wieczko, od razu dostrzegając to, co chciałam.
- Dzięki. - podziękowałam, zakładając bransoletkę na nadgarstek. - Jak bardzo zaszalałeś? - zapytałam ze śmiechem. Znałam możliwości taty i byłam pewna, że mógł zdziałać cuda. Pokazał to już nie raz, na przykład jego kolejne prototypy zbroi Iron Mana mówiły wiele.
CZYTASZ
Inna niż wszystkie
FanficStella to na ogół normalna nastolatka. Na ogół, bo rzeczywistość jest inna niż można przypuszczać. Córka miliardera, obdarzona niezwykłymi mocami. Ukrywana przed innymi w celu zapewnienia jej bezpieczeństwa. Czy, kiedy superbohaterowie dowiedzą s...