Rozdział 20

2.9K 129 71
                                    

Przez kilka sekund patrzyłam na ów chłopaka, który zadał mi pytanie. Wiedziałam, że prędzej, czy później padnie takie pytanie, ale nie spodziewałam się, że aż tak szybko.

- Sprawa poufna, nie jest wam potrzebna do życia. - powiedziałam w końcu, zakładając kosmyk włosów za ucho. Musiałam jakoś wybrnąć z całej tej sytuacji. - Kiedyś może się dowiecie, jak mi na nazwisko, póki co... To nieważne.

- Dlaczego nie możesz powiedzieć? - spytała smętnie jakaś szatynka. Spojrzałam na nią, przyglądając się jej osobie. Zadała to pytanie dość obojętnie, choć wiedziałam, że nie tylko ją ciekawiło moje nazwisko. Wydawała się, jakby nic jej się nie chciało i siedziała w tej szkole, bo musiała.

Bo moje nazwisko zna chyba każdy, a w prawdzie każdy zna słynnego Tony'ego Starka, który jest miliarderem, filantropem, playboyem oraz superbohaterem, a w dodatku moim ojcem.

No przecież nie mogłam tego powiedzieć. A przynajmniej nie teraz.

- Jak już mówiłam, moje nazwisko nie jest wam potrzebne do życia. Uszanujcie to proszę i po prostu nie pytajcie. - powiedziałam spokojnie, choć zaczynało mnie to już irytować. Kiedyś napewno nadejdzie sytuacja, kiedy wszyscy dowiedzą się, czyim dzieckiem jestem i jakie noszę nazwisko. Póki co nie jestem na to psychicznie przygotowana.

- Czemu akurat będziesz u nas przez miesiąc? Nie możesz zostać do końca roku? - spytała kolejna dziewczyna, tym razem z ciemnymi włosami. Była ładna i miała ciut ciemniejszą karnację.

- Sama chciałabym to wiedzieć. - odparłam zgodnie z prawdą. - Uczę się w domu od początku tego roku szkolnego, tata przyszedł do mnie ostatnio i spytał, czy chcę pójść do szkoły. Jak widzicie, zgodziłam się.

- A wcześniej, gdzie się uczyłaś? - zapytała ta sama dziewczyna. Uśmiechnęłam się do niej delikatnie.

- Jestem stąd, ale uczyłam się w Chicago. Niedawno wróciłam do Nowego Jorku i od teraz uczę się i mieszkam tutaj.

- Spotkałaś już któregoś z superbohaterów? - zadał pytanie ten sam chłopak, który pytał mnie o nazwisko. Dopiero teraz przyjrzałam mu się bliżej. Biła od niego arogancja, wydawał się niemiły i na pewno sprawiał problemy. I coś czułam, że się nie zakolegujemy.

Zaśmiałam się cicho na jego pytanie. Mieszkałam z nimi, a żeby tego było mało, ja również byłam bohaterką.

- Tak. - odparłam, nie dodając nic więcej w tamtej sprawie.

- I nic więcej? Zero akcji? Nie opowiesz nic o nich?

- Panie Thompson. - upomniał go nauczyciel, patrząc na niego surowo. Chłopak od razu zamilkł. - Stella, możesz już usiąść. - zwrócił się do mnie, na co przytaknęłam mu skinieniem głowy. - A my wracamy do dzisiejszej lekcji, moi drodzy.

Niemal od razu skierowałam się na tyły klasy, gdzie znajdowało się jedyne wolne miejsce, tuż obok jakiegoś chłopaka.

- Można? - spytałam, wskazując na krzesło. Uśmiechnęłam się do niego, gdy podniósł na mnie swój wzrok.

- Jasne. Siadaj. - odpowiedział od razu, odwzajemniając mój uśmiech. Przyjrzałam mu się dokładniej. Ciemne, lekko kręcone włosy, brązowe oczy i uroczy uśmiech.

- Jestem Stella. - przedstawiłam się, wystawiając w jego stronę dłoń, którą lekko uścisnął.

- Peter.

~*~

Perspektywa Petera

Razem ze wszystkimi wstałem, gdy do pomieszczenia wszedł dyrektor. Jak się później okazało, nie był sam. Była z nim jakaś dziewczyna. Mężczyzna zaczął ją przedstawiać, ale nie zwracałem zbytnio uwagi na jego słowa. Moją uwagę przykuła ona. Miałem dziwnie przeczucie, że gdzieś już kiedyś widziałem tą dziewczynę.

Inna niż wszystkieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz