Rozdział 74

1.2K 75 26
                                    

Zaczęłam pomału otwierać oczy. Od razu rozpoznałam swój pokój i uśmiechnęłam się delikatnie. Wystarczyło niewiele, bym przyswoiła do swojej świadomości, że nie byłam sama w pomieszczeniu. Tuż obok spał Peter, odwrócony do mnie plecami i w połowie odkryty kołdrą. Przetarłam twarz rękoma i zwlokłam się leniwie z łóżka. Szybko przykryłam chłopaka kołdrą i podeszłam do szafy, wybierając byle jakie pierwsze ubrania, po czym poszłam się ubrać.

Wróciłam do pokoju po dziesięciu minutach, sprawdzając, czy nastolatek jeszcze spał, czy już wstał. Okazało się, że nadal spał, pochrapując przy tym cicho. Nie chcąc go przypadkowo obudzić, wyszłam z pokoju, kierując się powolnym krokiem w stronę salonu, który był niedaleko kuchni i jadalni. W części mieszkalnej nikt się nie kręcił, za to w innych częściach budynku byli ludzie. Patrzyłam na piękny słoneczny poranek, który było widać za oknem, aż w końcu dotarłam do miejsca docelowego. Po otworzeniu drzwi od razu rzucało się w oczy kilka rzeczy na raz. Butelki po trunkach porozrzucane pod stolikiem z przekąskami. Chipsy, orzeszki i inne przysmaki porozwalane na stoliku oraz koło niego. Kubeczki, z których piliśmy z Peterem piccolo, a dorośli szampana i inne rodzaje alkoholi, walały się w różnych częściach pomieszczenia. Inaczej mówiąc, WIELKI SYF.

Podkręciłam głową sama do siebie i ruszyłam dalej do kuchnio-jadalni. Tam było o wiele czyściej, w końcu nie byliśmy w tamtym pomieszczeniu, tylko w salonie. Podeszłam do szafek kuchennych i otworzyłam jedną z nich, wyciągając paczkę czekoladowych płatków "muszelek". Z drugiej szafki wyciągnęłam miskę i wsypałam do niej płatki. Z lodówki wyciągnęłam jeszcze mleko, a z szuflady łyżeczkę, po czym zalałam płatki mlekiem i usiadłam przy stole, zaczynając jeść. W pomieszczeniu rozchodził się tylko odgłos chrupania, ale poza tym i tykaniem zegara... Nic.

Po zjedzeniu śniadania, kiedy odkładałam miskę do zlewu, usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Od razu się odwróciłam, zauważając znajomą sylwetkę mężczyzny. Uśmiechnęłam się, widząc, jak miliarder podchodzi do szafki i wyciąga z niej szklankę oraz sok pomarańczowy. Nie wyglądał najlepiej. Podkrążone oczy, roztrzepane włosy i źle zapięta koszula. Mimo wszystko był moim ojcem i kochałam go, nawet jeśli czasami pił.

Podeszłam do mężczyzny, który oparł się plecami o szafki i zaczęłam poprawiać guziki, żeby były dobrze zapięte, a nie byle jak. Gdy skończyłam, wplotłam palce w jego włosy i poprawiłam, by wyglądały w miarę normalnie. Uśmiechnęłam się, kiedy mężczyzna założył kosmyk moich włosów na ucho i uśmiechnął się delikatnie. Nim zdążyłam jakkolwiek zareagować, tata przyciągnął mnie do swojej piersi i przytulił do siebie, opierając swoją brodę na mojej głowie.

- Nie mogę uwierzyć, że moja mała córeczka ma już szesnaście lat. Kiedy to minęło?

- Sama nie wiem, tato. Sama nie wiem.

~*~

Siedziałam przy swoim biurku i szkicowałam sobie. Moim obiektem do narysowania był Peter, który teraz odwrócony do mnie twarzą, spał spokojnie, niczego nie świadomy. Co chwilę na niego spoglądałam, by dokładnie wykonać wszystkie szkice. Choć nie wpadłam na to, by zrobić mu po prostu zdjęcie.

Czemu ja nie pomyślałam o tym szybciej?

Wyciągnęłam telefon i zrobiłam prędko zdjęcie chłopakowi, który szczerze mówiąc, wyglądał uroczo, gdy tak spał. Odwróciłam się z powrotem do kartki i ołówka, po czym zaczęłam ponownie szkicować, tym razem nie odwracając się do Petera. Choć coś ciągnęło mnie, by na niego spojrzeć i poniekąd ukradkiem na niego spoglądałam.

- Co tam rysujesz?

Podskoczyłam na krześle, lekko przestraszona. Natychmiast odwróciłam się do tyłu z szybko bijącym sercem, lecz zaraz moją twarz ozdobił uśmiech. Założyłam ręce na piersi i spojrzałam z uniesioną brwią do góry na bruneta, który wylegiwał się w moim łóżku.

- Długo na mnie patrzysz?

- A jak długo powinienem?

Znów przeniosłam swój wzrok na kartkę leżącą na moim biurku i ponownie zaczęłam szkicować to, co zaczęłam. Nie przejmowałam się, że nie odpowiedziałam chłopakowi, który wciąż na mnie patrzył. I ja doskonale czułam jego wzrok na sobie. Zajęłam się swoją robotą, kompletnie go ignorując. A może tylko udawałam, że go ignoruję?

Nagle ramiona chłopaka oplotły moje ciało, uniemożliwiając tym samym dalsze szkicowanie go. Jego głowa spoczęła na moim barku, a wzrok utkwił w kartce papieru. Uśmiechnęłam się pod nosem, wiedząc, że na tym skończyła się moja robota.

- Pomożesz mi się spakować?

- Jedziesz gdzieś? - spytał zdziwiony, patrząc na moją twarz, choć nie puszczając mnie ani na chwilę. Jego oczy błyszczały.

- Laura zaprosiła mnie do siebie na pewien czas. - odparłam, podnosząc się z krzesła, przez co Peter musiał mnie puścić. Usadowił się na moim miejscu, nie spuszczając ze mnie wzroku. Podeszłam do szafy i zaczęłam wyciągać walizkę, którą tam włożyłam jakiś czas temu.

- Laura?

- Żona Clinta.

Kiedy spojrzałam na chłopaka od razu domyśliłam się, że nie wiedział, o kogo chodziło. Może ja byłam ze wszystkimi na ty, ale on najwyraźniej nie. Położyłam walizkę na łóżku i spojrzałam na niego. Musiałam mu wyjaśnić, co nieco.

- Hawkeye'a kojarzysz? - spytałam, a on pokiwał głową, że wiedział, kto to był. - No, to właśnie jest jego żona. I to właśnie do nich jadę.

- Aa.

I na tym skończyła się nasza rozmowa. Zaczęłam wyciągać poszczególne ubrania i chowałam je do walizki. Niewiele później Peter zaczął mi pomagać, dzięki czemu poszło nam to znacznie szybciej i sprawniej. Gdy odstawiłam zamkniętą torbę na ziemię koło łóżka, położyłam się na plecach na posłaniu i przymknęłam oczy. Chłopak położył się obok, czułam, jak materac ugina się pod jego ciężarem.

- Stella?

- Hmm? - mruknęłam, nie otwierając oczu. Nie byłam w stanie zobaczyć, co chłopak robił, ale czułam, że się przemieszczał. Kiedy otworzyłam jedno oko, chcąc sprawdzić, gdzie teraz znajdował się Peter, dostrzegłam jego twarz przed sobą, centymetry od mojego nosa. Zamknęłam z powrotem oko i zaśmiałam się cicho, wiedząc, że na twarzy Parkera pojawił się uśmiech.

- Jesteś jedyną osobą, która sprawia, że wstaję rano z uśmiechem.

- Miło mi. - odparłam jedynie, otwierając oczy całkowicie, by na niego spojrzeć. - Ale czemu w ogóle o tym mówisz?

- Bo gdyby zabrakło cię teraz lub co gorsza, nie poznalibyśmy się tamtego dnia, nie byłbym tym samym człowiekiem, co jestem. Zmieniłaś mnie, Stello Stark. - wyjaśnił, nie spuszczając ze mnie wzroku nawet na moment. Milczałam przez pewien czas, przyglądając się jego spokojnej twarzy i tym dużym, czekoladowym tęczówkom. 

- Kiedy wróciłam do Nowego Jorku nie wiedziałam, że poznanie ciebie tak wywróci mój świat. To te rozmowy na dachu, nocne i wieczorne spotkania, sytuacja z Vulture, szkoła, wypadek i wiele innych... Te na pozór zwyczajne sytuacje sprawiły, że przestałam być tą bohaterką z Chicago, przestałam być dziewczyną, którą ojciec wysłał do innego miasta, by tam w spokoju mogła się uczyć i kontrolować swoje moce. Moje życie zmieniło się, gdy tylko tu przyleciałam. - zamilkłam na chwilę, by wziąć głęboki oddech i kontynuować dalej. - Zmieniłeś mnie, Peterze Parkerze. Na lepsze.

Przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam czule. Nie byłam w stanie postąpić inaczej. Chcąc, nie chcąc, to właśnie dzięki Peterowi się zmieniłam. Gdyby tak teraz porównać mnie mieszkającą w Chicago i mnie mieszkającą w Nowym Jorku... Ta druga Stella wygrywała bezkonkurencyjnie. Bo, jak mówiłam, te na pozór zwyczajne sytuacje, sprawiły, że przestałam być dawną Stellą Stark, dziewczyną, którą bogaty ojciec wysłał do innej szkoły, by "mieć od niej spokój". Stałam się Stellą Stark, nastolatką z kochanym ojcem, przyjaciółmi bohaterami i dziewczyną pewnego cudownego - nie bójmy się jego przyznać - chłopaka, której w życiu niczego nie brakuje. Byłam bohaterką, byłam Snow. Miałam przyjaciela i chłopaka w jednym, a żeby tego było mało, on także był bohaterem, był Spidermanem. Miałam ojca miliardera i geniusza, a zarazem także bohatera, Iron Mana. Znałam wiele innych superbohaterów, obrońców Nowego Jorku, obrońców świata.

Bo byłam tylko na pozór normalna.

Bez tego byłam kimś. Byłam tą inną niż wszystkie. Wyjątkową.

Inna niż wszystkieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz