Jechaliśmy jak zwykle w ciszy,ale ja czułam że kłótnia wisi w powietrzu. Czekałam w napięciu na to aż Bruce coś powie. Nie chciałam się kłócić, ale panująca w samochodzie cisza świdrowała mi w głowie,co doprowadzało mnie do szału. Parę razy już miałam się odezwać,ale widząc Bruce'a który zaciska usta zmieniałam zdanie. Może nie chciał się kłócić w samochodzie,podczas jazdy... Może czekał aż znajdziemy się w domu i tam wyrzuci mi wszystko to co źle zrobiłam...
Każda chwila tego napięcia sprawiała,że coraz bardziej chciało mi się krzyczeć. W końcu zebrałam się na odwagę żeby to zrobić,ale w tym samym momencie samochód zatrzymał się, a ja rozejrzałam się lekko zdezorientowana. Staliśmy pod moim domem. Czyli tak to chciał rozegrać. Przecież,jakby nie patrzeć, ta kolacja była ostatnim co trzymało nas blisko siebie. Żeby powstrzymać Molly wcale nie musieliśmy spędzać z sobą całych dni, wystarczyłoby żebyśmy widywali się od czasu do czasu jak pojawi się jakiś nowy trop. Spokojnie więc mógł mnie teraz zostawić samej sobie.
Chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi.
-Spakuj sobie jakieś rzeczy. Zabieram cię daleko stąd.-powiedział Bruce zanim zdążyłam wysiąść.
Spojrzałam na niego pytająco.
-Obojgu nam dobrze zrobi nam odpoczniemy w jakimś ciepłym miejscu.-odparł wzruszając lekko ramionami.
Pokiwałam wolno głową i wysiadłam z auta. Nie bardzo wiedziałam co o tym myśleć. Spodziewałam się kłótni, jakiegoś rozstania...a on zabierał mnie na wakacje. Przecież takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach,a nie w prawdziwym życiu. Co dziwne nawet na niego nie nawrzeszczałam,że znowu narzuca mi jakąś decyzję i nie pyta się mnie o zdanie.
Rozmyślając tak o tym wszystkim,weszłam do pokoju Ash i wyciągnęłam z jej szafy walizkę. Zabrałam też parę jej zwiewnych sukienek po czym udałam się do swojego pokoju gdzie spakowałam resztę potrzebnych mi na wyjazd rzeczy. Szybko też przebrałam się w jakieś dżinsy i t-shirt,bo nie byłam pewna jak długa to będzie podróż więc nie miałam ochoty spędzac jej w trochę obcisłej sukience. Kiedy dotarłam do samochodu,Bruce stał o niego oparty i intensywnie wpatrywał się w sąsiadujący z nami dom,gdzie w oknie było widać jak sąsiedzi się kłócą. Przez chwilę również byłam wpatrzona w tą "scenkę".
-Wygląda to na poważną kłótnie.-powiedział spokojnie Bruce.
-Ja wszystkie ich kłótnie.-odparłam.
Bruce zabrał ode mnie walizkę po czym włożył ją do bagażnika. W tym czasie,ja ponownie zajęłam miejsce pasażera i czekałam aż Bruce zasiądzie za kierownicą. Pojechaliśmy prosto na lotnisko.
-Nie jedziesz po jakieś rzeczy do siebie?-zapytałam.
-Alfred się tym zajął.-odparł.
To było do przewidzenia. Tak samo jak to,że nasza podróż zacznie się od lotu jego prywatnym samolotem. Przed wejściem do maszyny czekał na nas Alfred,który poinformował nas,a raczej Bruce'a, że jego bagaż jest już w samolocie oraz zajął się moją walizką. Bruce zaprowadził mnie do środka.
-Mam nadzieję,że nie boisz się latać.-powiedział wskazując mi jeden ze skórzanych foteli przy oknie.
-Nie wiem. Jeszcze nigdy nie leciałam samolotem.-odparłam siadając.
Bruce przez chwilę się nad czymś zastanawiał po czym usiadł obok mnie. Pomógł mi zapiąć pasy,a ja czując nagły niepokój w żołądku chwyciłam jego dłoń,kiedy ją odsuwał. Nie protestował. Po prostu splótł swoje palce z moimi.
Nie wiem jak długo lecieliśmy. Gdzieś mniej więcej po dziesięciu minutach od startu oparłam głowę o jego ramię i zasnęłam. Byłam wykończona tymi wszystkimi wydarzeniami i emocjami które kłębiły się we mnie od czasu zakończenia kolacji.
-Lacey obudź się.-usłyszałam cichy głos Bruce'a i poczułam jego dłoń na swoim policzku.
Otworzyłam powoli oczy,ale zaraz je przymrużyłam lekko oślepiona światłem.
-Zaraz będziemy na miejscu.-powiedział szeptem.
To jego zaraz trwało prawie dwie godziny. Z prywatnego samolotu przesiedliśmy się do jakiegoś mniejszego, który leciał strasznie długo nad oceanem,a ja modliłam się żeby tylko do niego nie wpadł. Dotarliśmy do jakiegoś małego miasteczka na wyspie. Tam przesiedliśmy się do auta,które zawiozło nas na drugi koniec wyspy, gdzie znajdował się tylko jeden domek położony nad samym oceanem.

CZYTASZ
Black Rose||Batman
FanfictionW dzień jest zwykłą dziewczyną studiującą prawo i na zabój zakochaną w tańcu. W nocy jednak, Lexie Anne jest jedną z najbardziej niebezpiecznych osób w Gotham City. Do tej pory dziewczyna nie dopuszczała do siebie nikogo po za siostrami,ale zarówno...