#23

573 23 0
                                    

Nie mogłam się nie zgodzić. Cheryl była przy mnie zawsze kiedy jej potrzebowałam,więc musiałam być przy niej jak ona potrzebowała mnie. Dokończyłam pić kawę słuchając o tym jak Zoe spędziła ostatni tydzień na szukaniu pracy bo z poprzedniej ją wyrzucili za pyskowanie. Pożegnałyśmy się i każda poszła do siebie żeby się przygotować na wieczór. Zoe była tak uprzejma,że podwiozła mnie do mojego domu. Zaproponowała nawet że przyjedzie żeby zabrać mnie na imprezę,ale odmówiłam tłumacząc się tym że Ash zostawiła swój samochód więc to nim przyjadę.
Ostatnio cisza była moją dobrą przyjaciółką,ale i tak dziwnie czułam się wchodząc do domu w którym panowała i w którym pewnie będzie panować jeszcze przez długi czas. Starałam się nie myśleć o tym jak bardzo brakuje mi szumu jaki robiła Lily kiedy bawiła się w coś i biegała po całym domu. Szybko poszłam do swojego pokoju i otworzyłam szafę z ubraniami. Zaczęłam przekopywać się przez stosy ciuchów w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego. Dżinsy raczej odpadały. Celowałam więc w jakąś sukienkę,ale większość z nich wylądowała w koszu bo źle mi się kojarzyła. W końcu znalazłam coś co się nada. Ubrałam moją chyba ostatnią czarną sukienkę. Sięgała mi do połowy ud,miała długie rękawy i całkowicie odkryte ramiona. Początkowo stojąc przed lustrem stwierdziłam,że jest zbyt odważna jak na kogoś kto przecież jest w żałobie,ale było już za późno żeby się przebrać. Rozczesałam włosy i pozwoliłam im swobodnie opaść dzięki czemu zasłoniły trochę ramiona. Skorzystałam z tego że Ashlynn nie ma i zabrałam jej czarne szpilki z czerwoną podeszwą oraz jakąś czarną kopertówkę po czym zeszłam na dół.
-A ty dokąd się wybierasz?-usłyszałam głos Bruce'a dobiegający z salonu.
Przystanełam i odwróciłam się w stronę z której dobiegał jego głos. Bruce siedział sobie wygodnie w fotelu i obserwował mnie.
-Jak tu wszedłeś?-zapytałam.
-Normalnie,przez drzwi,które zostawiłaś otwarte.-odparł.-To jak,powiesz mi gdzie się wybierasz?
-Nie ważne.-mruknęłam.
Bruce wstał z fotele i podszedł do mnie.
-Zdajesz sobie sprawę z tego że ktoś może chcieć cię zabić i powinnaś być bardziej ostrożna.-powiedział zaciskając szczękę.
-Idę do przyjaciółek.-dałam za wygraną bo coś czułam że ciągnięcie rozmowy w ten sposób nie przyniesie nic dobrego.
-Świetnie w takim razie idziemy,podaj adres.-powiedział Bruce i ruszył w stronę wyjścia.
-Ej zaczekaj, jak to idziemy? Ty nigdzie nie idziesz.-złapałam go za ramię i zmusiłam żeby stanął.
Jeszcze tego mi do szczęścia brakowało,żeby pojawić się na imprezie w towarzystwie Bruce'a Wayne'a. Dziewczyny nie dałyby mi żyć zasypując mnie masą pytań albo,co gorsza, zasypując jego masą pytań.
-Może ujmę to inaczej. Albo pojedziesz tam ze mną żebym miał na wszystko oko albo nie pojedziesz w ogóle,proste.-powiedział Bruce.
To nie zabrzmiało przyjemnie. Wręcz przeciwnie. Jego słowa sprawiły że zrobiłam krok w tył. Bruce widząc moją reakcję przybrał łagodniejszy wyraz twarzy.
-Po prostu pozwól mi ciebie ochronić.-powiedział.
-Okej,ale jeśli chcesz ze mną iść pozbądź się marynarki. To bardziej luźne spotkanie a nie bankiet.-odparłam.
Bruce bez słowa ściągnął marynarkę. Przyjrzałam mu się,bo dalej coś mi nie pasowało. W końcu podeszłam do niego i rozpięłam dwa górne guziki jego koszuli.
-Teraz możemy iść.-powiedziałam i wyszłam.
Bruce podążył za mną. Nawet trochę było mi go szkoda kiedy pomyślałam o tym jak moje koleżanki go osaczają. Cóż mogłam go ostrzec,ale nie chciałam.
Niezręczna cisza jaka panowała w samochodzie doprowadzała mnie do szału. Kiedy dotarliśmy na miejsce miałam ochotę wybiec z auta byle jak najdalej. Impreza odbywała się na świeżym powietrzu i już jak przybyliśmy było dość sporo osób, dlatego stwierdziłam że w razie czego będzie mi łatwo zgubić Bruce'a. Wyszłam z samochodu a po chwili obok mnie stanął Wayne.
-Nawet nie myśl o tym żeby się zgubić w tłumie.-powiedział jakby czytając mi w myślach.
-Nie przeszło mi to przez myśl.-mruknęłam.
Kątem oka widziałam jak Bruce posyła mi znaczące spojrzenie mówiące że doskonale wie,że właśnie go okłamałam.
-Lepiej pomyśl jak wytłumaczysz swojej dziewczynie to że poszedłeś na imprezę z inną.-powiedziałam nie patrząc na niego.
Nie wiem co mnie podkusiło mówiąc to na głos. Po tych słowach miałam zamiar odejść,ale Bruce złapał mnie za łokieć i zatrzymał w miejscu.
-Nikt nie powiedział że ona jest moją dziewczyną.-szepnął do mojego ucha.
Wyrwałam swój łokieć z jego uścisku i poszłam sobie. Na szczęście Bruce nie poszedł za mną,ale mogłam się założyć że obserwował każdy mój krok. Moją uwagę przykuła Zoe która machała do mnie stojąc koło swojej dziewczyny. Podeszłam do nich lekko się uśmiechając. Chciałam wywrzeć dobre wrażenie na Deli,bo tak naprawdę to był pierwszy raz kiedy widziałam ją na oczy.
-Czy ty naprawdę przyszłaś tu z Bruce'em Wayne'em?-zapytała Zoe jak tylko znalazłam się obok.
Odwróciłam głowę żeby spojrzeć w tym samym kierunku co moja przyjaciółka. Bruce stał opierając się o bar i przyglądał się nam.
-On chyba upadł na głowę.-mruknęłam.
-Wygląda jak stalker.-zauważyła Delia.
Trudno było się z nią nie zgodzić. Wróciłam wzrokiem do dziewczyn starając się ignorować Bruce'a.
-Spoko,to jej chłopak.-powiedziała Zoe wskazując na mnie ruchem głowy.-Ale ona by tego tak nie nazwała.
Wzięłam głęboki oddech żeby jej nie uderzyć w ramię. Na szczęście dalszą rozmowę przerwała dołączająca do nas Cheryl.
-I jak tam gwiazdki,dobrze się bawicie?-ewidentnie była już przynajmniej po dwóch drinkach.
-Ujdzie.-stwierdziła Zoe.
-A gdzie Jasmine?-zapytałam zmieniając temat.
-Nie udało jej się znaleźć opiekunki.-odparła Cheryl wesoło.
-Biedna,a mogła się zabezpieczać.-powiedziała Zoe na co Delia się zaśmiała.
Spiorunowałam ją wzrokiem chociaż wiedziałam że już dawno przestało to na nią robić wrażenie.
-A gdzie Robert?-zapytałam Cheryl.
Przez chwilę rozglądała się w poszukiwaniach swojego męża,w końcu kiwnęła głową wskazując na coś a ja spojrzałam w wskazanym kierunku.
-Rozmawia ze swoją kochanką.-powiedziała Cheryl już mniej wesoło.
Faktycznie Robert z kimś rozmawiał i wydawał się bardzo zadowolony z tego faktu. Przyjrzałam się lepiej jego "kochance" i dostałam niemal palpitacji serca,kiedy rozpoznałam w niej czerwonowłosą damę prześladującą mnie parę dni wcześniej. Bez słowa oddaliłam się od dziewczyn i ruszyłam do kobiety i Roberta. W połowie drogi zostałam jednak zatrzymana przez jakiś ludzi.

Black Rose||BatmanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz