Przez całą moją opowieść, Ashlynn nie powiedziała ani słowa. Ja jednak wiedziałam,że jak tylko skończę mówić to moja siostra wybuchnie.
-Czy ciebie do końca już pogięło?-zapytała jak tylko wypowiedziałam ostatnie zdanie mojej opowieści.
Wzięłam głęboki oddech.
-Przecież o to chodziło. Taki był plan.-powiedziałam zaciskając zęby.
-Jeśli dla ciebie uwiedzenie kogoś jest równe z przespaniem się z tym kimś to masz poważny problem.-prychnęła moja siostra.
-Niby z czym mam problem? Czym więc dla ciebie jest uwiedzenie jeśli nie właśnie uprawianiem seksu.
-Mylisz uwiedzenie kogoś z zwykłym pożądaniem. Uwiedzenie to gra. Długa gra prowadząca do takiego zakończenia, a nie rozpoczynająca się w taki sposób.-powiedziała Ash zaciskając dłonie w pięści.
Zawsze tak robiła jak się denerwowała.
-Jezu co za różnica czy pójdę z kimś do łóżka teraz czy potem?-zapytałam wywracając oczami.
-A taka, że teraz on straci tobą zainteresowanie i wszystko pójdzie się jebać!-Ashlynn nie wytrzymała i krzyknęła na mnie.
Chciałam jej odkrzyknąć, że wcale nie ma racji i że ja to wszystko jeszcze naprawię,ale do pokoju weszła Lily.
-Dlaczego znowu krzyczycie?-zapytała.
-Tak, dla rozrywki.-odburknęłam, a Ash trzepnęła mnie po ramieniu.
Mała usiadła obok nas.
-Chcę iść do parku.-oznajmiła.
-Teraz?-zapytałam.
-Lexie na pewno z tobą pójdzie.-powiedziała Ash wstając.
-Hurra!-wykrzyknęła Lily i wybiegła z pokoju.
Odprowadziłam ją wzrokiem, a jak tylko zniknęła z mojego pola widzenia, przeniosłam wzrok na moją starszą siostrę.
-Dlaczego ty z nią nie pójdziesz?-zapytałam.
-Bo ja mam już plany, a ty musisz przemyśleć swoje zachowanie i dojść do jakiś wniosków.-odparła.
-To ma być jakiś rodzaj kary?
Nie usłyszałam odpowiedzi bo Ashlynn wyszła z pokoju. Nie miałam innego wyjścia niż pójście z Lily do tego nieszczęsnego parku,więc z zerowym entuzjazmem to właśnie zrobiłam.***
To co Lily nazywała parkiem było tak naprawdę niewielkim obszarem zieleni na którym stał plac zabaw. To właśnie tutaj ona i jej koleżanki z klasy spotykały się niemal każdego weekendu na zabawę. Usiadłam na jednej z ławek tak aby mieć oko na bawiącą się w piaskownicy siostrę i zaczęłam analizować ludzi, którzy odwiedzili dzisiaj to miejsce.
Większość osób w parku stanowiły matki,które z dumą przyglądały się jak ich pociechy sypią się piaskiem albo zjeżdżają na zjeżdżalni. Im dłużej przyglądałam się brudnym i głośnym dzieciom, tym bardziej utwierdzałam się w przekonaniu że nie chcę mieć własnych.
Nieopodal placu zabaw dla dzieci był skate park, a raczej to co kiedyś nim było. Odkąd podczas jednej z akcji Batman prawie zrównał to miejsce z ziemią, nikt nie przejmował się tym aby odbudować tę część parku. Władzą bardziej zależało na placu zabaw oraz kawałku zieleni dla czworonogów niż na miejscu gdzie młodzież mogłaby się wyszaleć. To jednak nie zniechęcało młodych osobników,w tym kiedyś mnie, aby zamienić miejsce starego skate parku na coś w rodzaju miejsca spotkań oraz miejsca imprez,które odbywały się tam po zmroku.
Jedna z matek właśnie zaczęła krzyczeć na swoje dziecko, więc zaciekawiona przeniosłam wzrok w kierunku rozwścieczonej kobiety. Uważałam to za komiczne. Babka właśnie krzyczała na swoją córkę, bo ta ubrudziła białą sukienkę. Co z tego, że przez cały czas na bacznie obserwowała małą i pewnie mogła ją powstrzymać.
-Lexie, pobaw się ze mną!-usłyszałam moją siostrę.
Odnalazłam ją wzrokiem wśród innych dzieci i pokiwałam głową dając jej tym samym znak że nie mam zamiaru ruszyć tyłka z ławki. Lily tylko wzruszyła ramionami i zwróciła się do jednej z bawiących się nieopodal dziewczynek.
Znowu zaczęłam rozglądać się dookoła. Tym razem upatrzyłam sobie sąsiadujący z parkiem budynek. Niedokońca wiedziałam co się w nim znajduje. Obstawiałam bank albo jakieś biura. Z pewnością budynek należał do Bruce'a Wayne'a, z resztą jak większość budowli w tym mieście. Mogłabym się nawet założyć,że park w którym właśnie siędze, również jest własnością owego pana.
Już miałam przenieść wzrok na kolejny szary budynek,ale moją uwagę przykuł właśnie parkujący, sportowy samochód. Widziałam już to auto,dlatego wstałam i zrobiłam parę kroków w jego stronę,aby mieć lepszy widok na osobę która właśnie wysiadała. Tak jak myślałam. Z samochodu wyszedł Bruce Wayne i pewnym krokiem ruszył w stronę wejścia do budynku.
Rzuciłam szybkie spojrzenie na Lily, która próbowała wytworzyć jakąś rzeźbę z piasku, i bez zastanowienia ruszyłam w stronę gdzie aktualnie znajdował się Bruce Wayne. Niestety nie zdążyłam złapać go zanim wszedł do budynku. Stanęłam przed ogromnymi szklanymi drzwiami i po dosłownie sekundzie weszłam do środka. Lekko zdezorientowana rozejrzałam się po wnętrzu.
-W czymś mogę pomóc?-zapytał ochraniarz.
Chwilowo się zawiesiłam lekko zaskoczona tym,że do mnie podszedł.
-Yyy...ja...szukam Bruce'a...to znaczy pana Wayne'a.-wydukałam.
Ochroniarz zlustrował mnie wzrokiem po czym uśmiechnął się.
-Windą na trzecie piętro.-powiedział pokazując mi ręką wspomnianą windę.
-Dziękuję.-mruknęłam i poszłam we wskazanym kierunku.
Zrobiłam jak kazał i zaraz po wejściu do windy nacisnęłam przycisk z cyferką trzy. Winda ruszyła, a ja gorączkowo zaczęłam się zastanawiać co mam zrobić dalej. Nie zdążyłam jednak wpaść na żaden konkretny pomysł bo winda się zatrzymała,a jej drzwi rozsunęły się. Wzięłam głęboki oddech i opuściłam windę,a moim oczom ukazał się potężny, drewniany kontuar za którym siedziała blondynka stukająca coś w swoim komputerze.
-Dzień dobry.-powiedziałam nieśmiało, chociaż tak naprawdę chciałam jak najszybciej uciec.
Blondynka przerwała swoją pracę i przeniosła na mnie wzrok. Tak jak wcześniej ochroniarz,ona również zlustrowała mnie od stóp do głów.
-W czym mogę pomóc?-zapytała.
Jedyną logiczną odpowiedzią wydawało mi się w tym momencie kłamstwo.
-Miałam się spotkać z panem Wayne'm.
Blondynka jeszcze raz mnie zlustrowała.
-Pewnie jesteś kolejną kandydatką na jego asystentkę. Poczekaj tu.-powiedziała po czym wstała i zniknęła za drewnianymi drzwiami.
Nie bardzo podobał mi się jej ton. Brzmiała tak jakbym była dla niej kolejną gówniarą liczącą na trochę szczęścia. Byłam również zdziwiona że tak łatwo łyknęła moje kłamstwo i że nie kazała mi po prostu sobie iść. Przecież kto normalny stara się o pracę w poważnej firmie ubrany w dżinsy,biały t-shirt i trampki?
Drzwi ponownie się otworzyły i pojawiła się w nich blondynka.
-Możesz wejść.-mruknęła odsuwając się tak abym mogła koło niej przejść.
Podziękowałam jej skinieniem głowy i przeszłam przez drzwi. Przez chwilę bałam się, że pójdzie za mną.
-Drziw na wprost.-powiedziała i zamknęła za sobą drzwi prowadzące do holu.
Dopiero teraz zorientowałam się że stoję w korytarzu pełnym drzwi. Nie zastanawiając się długo, podeszłam do tych na wprost mnie i delikatnie zapukałam.

CZYTASZ
Black Rose||Batman
FanfictionW dzień jest zwykłą dziewczyną studiującą prawo i na zabój zakochaną w tańcu. W nocy jednak, Lexie Anne jest jedną z najbardziej niebezpiecznych osób w Gotham City. Do tej pory dziewczyna nie dopuszczała do siebie nikogo po za siostrami,ale zarówno...