#55

286 14 3
                                        

Przez dwie godziny błąkałam się bez celu po Gotham. Analizowałam naszą rozmowę i swoje zachowanie. Może i obwiniałam Bruce'a, ale to ja czułam się winna. Zachowałam się jak kretynka. Zrobiłam mu dramę rodem z Dynastii albo Mody na Sukces i teraz czułam się po prostu źle. Musiałam go przeprosić,ale ciężko było mi zaakceptować ten fakt.
Sama nie wiem dlaczego,ale finalnie znalazłam się pod moim domem. Ostatni raz byłam tutaj jak pakowałam się na wyjazd z Bruce'em. Miałam wrażenie że od tamtego momentu minęły wieki. Weszłam na ganek przyglądając się naszym obdartym drzwią. Pamiętam jak mama setki razy prosiła tatę,żeby je odmalował a on zawsze jej odpowiadał że zrobi to jutro. Uśmiechnęłam się lekko na to wspomnienie. Już miałam wejść do środka kiedy przypomniałam sobie,że nie mam klucza. Na szczęście zawsze pod wycieraczka chowaliśmy zapasowy. Schyliłam się aby zobaczyć czy klucz dalej tam jest,ale moja uwagę przykuła malutka paczuszka,która idealnie zlała się z kolorem wycieraczki. Uklękłam i wzięłam pakunek do ręki. Paczuszka była lekka,a kiedy nią potrząsłam usłyszał jak coś tłucze się wewnątrz niej.
-Co w sobie skrywasz?-zapytałam cicho.
Powoli rozdarłam papier a później,z pomocą paznokci,otworzyłam kartonik. Na jego dnie leżał czarny pendrive. Wyciągnęłam go ostrożnie i przyjrzałam się mu. Wyglądał jak każdy inny pendrive. Zerknęłam jeszcze raz do pudełka.
-I to tyle? Nic więcej?-powiedziałam oburzona.
Widocznie wszystko zawierał ów pendrive. Zżerała mnie ciekawość aby odkryć jego tajemnice,ale problem polegał na tym że mój laptop był u Bruce'a,a wolał mu się nie przyznawać że otrzymałam coś takiego. Pewnie znowu wpadłby w jakąś paranoję i kto wie,może tym razem naprawdę by mnie gdzieś zamknął dla "mojego bezpieczeństwa".
Schowałam pendrive do kieszeni i wróciłam z powrotem do rezydencji Bruce'a. Miałam cichą nadzieję,że jeszcze siedział w biurze. Otworzyłam delikatnie drzwi wejściowe i zajrzałam do środka w poszukiwaniu jakiegokolwiek śladu świadczącego o tym,że Bruce jest w domu.
-Szuka pani czegoś?-usłyszałam Alfreda i podskoczyłam wystraszona.-Przepraszam,nie chciałem pani wystraszyć.
-Nie szkodzi. Ja po prostu...
-Pana Wayne'a jeszcze nie ma.-Alfred jakby czytał mi w myślach.
Kiwnęłam głową i weszłam do środka.
-Może zaparzę jakąś herbatę?-zaproponował.
-Nie dziękuję.-odparłam uśmiechając się do niego.
Alfred odwzajemnił uśmiech po czym wrócił do swoich spraw. Odetchnęłam z ulgą. Czy Alfred powie Bruce'owi,że dziwnie się zachowuje? Mam nadzieję,że nie. Potrząsnęłam głową żeby pozbyć się tej natrętnej myśli i skupiłam się na tym,gdzie ostatnio widziałam mój laptop.
-Pokój gościnny!-powiedziałam głośno po czym rozejrzałam się z obawą,że gdzieś za rogiem czai się Alfred i będę się musiała mu tłumaczyć.
Szybko ruszyłam pod drzwi gościnnego pokoju i nacisnęłam klamkę. Zamknięte. Ale czemu? Przystawiłam ucho do drewnianych drzwi i zaczęłam nasłuchiwać. W środku ewidentnie ktoś był. Zdumiona odsunęłam się lekko i zaczęłam patrzeć na drzwi.
W środku ktoś był. Te słowa co chwilę chodziły po mojej głowie. Dobrze. Tylko kto?! Jeszcze raz przystawiłam ucho i zaczęłam nasłuchiwać. Parę kroków,potem skrzypnięcie łóżka. Jeszcze jedno skrzypnięcie,szelest kołdry i cisza. Kto tam do cholery był?
Miałam dwie opcje. Zawołać Alfreda i zapytać się go o naszego nowego gościa albo mogłam spróbować wyważyć drzwi,co na bank nie spodobałoby się Bruce'owi. Pozostawała więc tylko opcja numer jeden. Musiałam znaleźć Alfreda. Już miałam to zrobić,kiedy zza drzwi wydobył się nowy dźwięk. Ktoś w środku płakał. Jeszcze bardziej zdziwiona wsłuchałam się w cudzy płacz. Znałam ten głos. Już wcześniej go słyszałam. Odsunęłam się o krok od drzwi zdając sobie sprawę do kogo ten głos należy.
-Kurwa,nie wierzę...

Black Rose||BatmanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz