Zacisnęłam mocno zęby. Chciałam jej przywalić ale nim zdążyłam wykonać jakiś ruch, Molly odwróciła się i szybko opuściła zaułek. Ruszyłam za nią,ale kiedy wypadłam na główną ulicę,zgubiłam ją w tłumie. Przez chwilę stałam rozglądając się za czerwonowłosą dziewczyną,ale nie potrafiłam jej odnaleźć. W końcu, kompletnie podłamana, wróciłam do domu Bruce'a.
***
Tym razem w domu nie było cicho,a główną tego zasługą była Riley,która rzucając przekleństwami zbierała swoje rzeczy z całego domu. Nie wiem czemu,ale nie podobał mi się fakt że większość jej przedmiotów było w sypialni Bruce'a. Obserwując jak dziewczyna chodzi w tę i z powrotem zbierając rzeczy,stanęłam obok Alfreda który również się temu przyglądał.
-Panicz zasugerował że już najwyższy czas aby wróciła do siebie i zaczęła normalnie żyć.-powiedział patrząc na mnie kątem oka.
-Jak to przyjęła?-zapytałam obserwując jak Riley próbuje upchać swoje ubrania do walizki.
Nawet nie wiedziałam że miała tu aż tyle ubrań,że spokojnie mogłaby otworzyć butik.
-Dość głośno.-odparł Alfred.-Krzyczała,prosiła,płakała a w końcu spoliczkowała pana Wayne'a.
Skrzywiłam się słysząc to. Biedny Bruce. Chociaż swoją drogą nie dziwię się Riley. Też pewnie bym go uderzyła.
-Pierwszy raz widzę jak osoba płci pięknej ma na niego aż tak duży wpływ.-powiedział po chwili milczenia Alfred.
-To znaczy?-zapytałam nie odrywając wzroku od Riley która teraz pakowała już trzecią z kolei kosmetyczkę.
-To znaczy,że robi wszystko o co go poprosisz. Albo zasugerujesz.-odparł.
Spojrzałam na niego i zauważyłam jak uśmiecha się delikatnie pod nosem. Przygryzłam dolną wargę spuszczając wzrok na podłogę.
-To źle?-zapytałam cicho.
Nie liczyłam na odpowiedź i jej nie otrzymałam. Alfred odchrząknął tylko.
-Panicz czeka w jaskini.-powiedział niemal szeptem.
Chwilę zajęło mi zrozumienie jego słów,ale w końcu się ocknęłam i ruszyłam za nim. Kątem oka zdążyłam jeszcze zauważyć jak Riley odprowadza nas wzrokiem. Przysięgam,że gdyby jej wzrok mógł zabijać pewnie byłabym już martwa.
Alfred zaprowadził mnie aż pod samo wejście do jaskini i zanim mnie zostawił, ruchem ręki wskazał kierunek w którym powinnam się udać. Ruszyłam więc tam gdzie kazał mi iść. Po chwili stanęłam za Bruce'em który siedział naprzeciwko kilku monitorów i wpatrywał się w jeden z nich.
-Nie mam dobrych wiadomości.-mruknął nie odwracając wzroku od ekranu.
Wzięłam głęboki oddech przygotowując się na jego następne słowa.
-Policja znalazła pomocnika twoich rodziców.-zrobił krótką pauzę abym mogła przyswoić jego słowa.-Leżał martwy w lesie. Na początku nie wiedzieli kto to bo był strasznie pokiereszowany. Jego żona go zidentyfikowała...
-Biedna pani Kate.-powiedziałam tylko przerywając mu dalszą wypowiedź.
Bruce odwrócił się aby na mnie spojrzeć. Miał współczucie wymalowane w oczach,ale mi wcale nie było przykro z powodu tej śmierci. Fakt ten człowiek był nie tylko pomocnikiem,ale i też przyjacielem rodziny,ale ja praktycznie go nie znałam.
-To nie wszystko.-Bruce przerwał ciszę jaka zapadła.-Chyba znalazłem twoją siostrę.
Spojrzałam na niego zaskoczona.
-Jak to znalazłeś moją siostrę? Gdzie?-zapytałam.
Bruce wskazał na monitor więc przyjrzałam się dokładniej filmikowi który przez cały ten czas wyświetlał się w zapętleniu. Przedstawiał on jakiś sklep spożywczy,a dokładniej dział ze słodyczami. Do jednego z regałów podeszła zakapturzona dziewczyna,rozejrzała się i, jak gdyby nigdy nic, zabrała parę batonów i schowała je do bluzy. Po chwili jeszcze raz się rozejrzała i w tym momencie Bruce zatrzymał nagranie po czym zrobił zbliżenie na twarz owej dziewczyny.
-Ja pierdolę.-jęknęłam kiedy rozpoznałam moją siostrę.
Z wrażenie usiadłam na krzesło obok Bruce'a i zaczęłam beznamiętnie gapić się w ekran. Bruce patrzył na mnie zapewne starając się zgadnąć co też dzieje się w mojej głowie. A w mojej głowie działo się bardzo dużo.
Po pierwsze, zastanawiałam się czy powinnam powiedzieć Bruce'owi o moim spotkaniu z Molly. Po drugie,po mojej głowie błądziło setki pytań dotyczących tego co powiedział mi Alfred o moim wpływie na Bruce'a. Po trzecie,koniecznie chciałam wiedzieć co wyprowadzka Riley oznacza dla mnie. Wreszcie,po czwarte, dlaczego moja siostra kradnie cholerne batony w jakimś spożywczaku?!
-Halo,Lacey wszystko gra?-głos Bruce'a przerwał lawinę moich myśli.
-Zapytaj mnie o to za chwilę.-powiedziałam i zerwałam się z krzesła.
Ruszyłam w stronę wyjścia bo potrzebowałam świeżego powietrza. Bruce mnie dogonił i wszedł do windy tuż przed tym jak jej drzwi się zamknęły.
-Wiem że pewnie nie tego się spodziewałaś po swojej siostrze...-zaczął.
-Nie tego?!-przerwałam mu.-Ashlynn to najbardziej uczciwa laska jaką znam. Nigdy nie robi niczego co mogłoby chociaż nadłamać jakąś zasadę,więc powiedz mi po jaką cholerę kradnie?!
Bruce nacisnął jakiś przycisk i winda momentalnie się zatrzymała.
-Nie mam pojęcia. Może coś się stało,nie wszystko poszło po jej myśli...-Bruce oparł się o ścianę i zaczął wpatrywać się przed siebie jakby analizując swoje słowa.
-To dlaczego nie przyszła do mnie? Przecież bym jej pomogła.-powiedziałam również opierając się o ścianę naprzeciwko niego.
-Może nie chciała cię martwić?-zasugerował Bruce.
Prychnęłam w odpowiedzi.
-A może uznała że to nie twoja sprawa.-powiedział po chwili a ja momentalnie się wyprostowałam.
-Co masz na myśli?-zapytałam.
-To,że zauważyłem że twoja siostra to straszna indywidualistka. Wszystko chce robić sama. Na początku nawet nie wiedziałem że ma pomocnika.
-Nie jestem jej pomocnikiem!-oburzyłam się.
-Okej,po prostu tak to dla mnie wyglądało.-Bruce uniósł ręce w obronnym geście.-Wiesz,twoja siostra strasznie się rządziła,a ty wyglądałaś tak jakbyś była podporządkowana każdemu jej słowu. To ona w głównej mierze dowodziła,stała na czele jak przywódca...
Nie dałam mu dalej mówić. Odepchnęłam się gwałtownie od ściany i zbliżyłam do panelu z guzikami aby ponownie uruchomić windę. Bruce jednak złapał mnie za nadgarstek kiedy zamierzałam wcisnąć odpowiedni guzik.
-Denerwuje cię to,bo wiesz że mam rację.-powiedział.
-Denerwuje mnie to,bo nie wiesz kiedy się zamknąć.-powiedziałam zaciskając zęby ze złości.
Obraziłam go więc spodziewałam się jakiejś gwałtownej reakcji z jego strony,ale on tylko się uśmiechnął.
-Dobrze skoro mam się zamknąć to okej,niech tak będzie. Tylko że wtedy nie dowiesz się gdzie jest twoja siostra i jak możesz ją znaleźć.-Bruce puścił moją rękę i sam nacisnął przycisk uruchamiający windę.
Niemal natychmiast nacisnęłam przycisk który ponownie nas zatrzymał.

CZYTASZ
Black Rose||Batman
FanfictionW dzień jest zwykłą dziewczyną studiującą prawo i na zabój zakochaną w tańcu. W nocy jednak, Lexie Anne jest jedną z najbardziej niebezpiecznych osób w Gotham City. Do tej pory dziewczyna nie dopuszczała do siebie nikogo po za siostrami,ale zarówno...