To właśnie do tego domku wprowadził mnie Bruce. Miał tylko dwa pomieszczenia. Salonik połączony z kuchnią oraz sypialnię z ogromnym łóżkiem i oczywiście łazienkę. Zarówno z saloniku jak i z sypialni można było wyjść na taras,który prowadził prosto na plażę. Wszystko było utrzymane w bieli z dodatkiem beżu lub szarości.
Wyszłam na taras żeby popatrzeć na ocean. Bruce stanął parę kroków za mną.
-I jak ci się podoba?-zapytał.
-Zamknąłeś dziewczynę,która boi się wody w miejscu które jest otoczone nią z każdej strony.-powiedziałam powoli patrząc na niego kątem oka.
-Cóż...przynajmniej jest mała szansa na to,że uciekniesz.-odparł.
-Myślisz że bym chciała?-zapytałam.
To pytanie nie było kierowane tylko do niego. Przecież jeszcze parę godzin temu wręcz desperacko zastanawiałam się czy to przypadkiem nie koniec naszej dziwnej relacji. Na moje szczęście Bruce mi nie odpowiedział.
-Jestem zmęczona...chyba położę się na chwilę.-oznajmiłam.
Odwróciłam się i zdałam sobie sprawę,że Bruce stał bliżej niż zakładałam. Przez kilka sekund po prostu staliśmy oddzielni zaledwie kilkoma centymetrami. W końcu Bruce usunął się na bok pozwalając mi przejść. Poszłam prosto do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic zastanawiając się ile osób mogłoby zmieścić się w kabinie prysznicowej,która zajmowała spokojnie pół łazienki.
Kiedy wyszłam, Bruce dalej stał w tym samym miejscu co przedtem i patrzył się przed siebie. Byłam strasznie ciekawa o czym teraz myśli,ale nie znalazłam w sobie tyle odwagi aby się go o to zapytać. Poszłam więc do sypialni i położyłam się na ogromnym łóżku. Pościel była tak miękka i tak cudownie pachniała,że niemal od razu zasnęłam.***
Obudził mnie lekki odgłos deszczu. Otworzyłam jedno oko i spojrzałam na szybę. Widok spływających po niej kropel,którym przyglądałam się przez jakiś czas, sprawił,że ponownie zasnęłam. Nie czułam obok siebie znajomego kształtu Bruce'a,dlatego wywnioskowałam, że wolał spać na kanapie. Albo zostawił mnie tutaj samą sobie...
***
Tym razem spałam niespokojnie. A wszystko przez to uporczywą myśl: "A co jeśli faktycznie mnie tutaj zostawił?". Mój umysł toczył nieprzyjemną walkę pomiędzy "nie zrobiłby tego!" a "Nic go przecięć tutaj nie trzyma". Przez to rzucałam się z jednego boku na drugi. Nagły odgłos grzmotu sprawił,że gwałtownie usiadłam na łóżku. Spojrzałam na okno, za którym szalała burza. Padało tak mocno,że byłam w szoku że odgłos deszczu nie zbudził mnie wcześniej.
Powoli omiotłam wzrokiem przestrzeń wokół mnie i wtedy go zauważyłam. Bruce stał w sąsiednim pomieszczeniu i obserwował to co działo się za oknami. Wysunęłam się z łóżka i podeszłam do niego.
-Niezła burza.-powiedział kiedy tylko stanęłam obok niego.-Myślałem,że sezon burzowy skończył się parę dni temu.
Błyskawica na chwilę rozjaśniła pomieszczenie. Mogłam dzięki temu zauważyć,że Bruce nie wyglądał jak ktoś kto przed chwilą wstał. Wyglądał raczej tak jakby całą noc czuwał.
-Przynajmniej teraz możesz być pewny,że nigdzie nie ucieknę.-rzuciłam.
Mój mózg zdecydowanie jeszcze się nie obudził. Po co ja to powiedziałam? Nie mogłam stać w ciszy i podziwiać burzy?!
-Gdybyś chciała to zrobić,teraz byśmy nie rozmawiali.-odparł.
Nie widziałam jego twarzy,ale wiedziałam że uśmiecha się pod nosem. Boże tak dobrze go znałam,a jednocześnie czułam że czasami jest mi tak bardzo obcy. Nigdy nie miałam szczęścia do facetów,ale czy ten jeden jedyny raz nie mogłoby być prosto? Bez żadnych gierek, zdrad czy kłótni? Otóż mogło...
Chociaż wiedziałam,że nie do końca tędy droga, wiedziałam też że inaczej nie będę umiała wyrazić tych wszystkich emocji które od dłuższego czasu się we mnie zbierały.

CZYTASZ
Black Rose||Batman
FanficW dzień jest zwykłą dziewczyną studiującą prawo i na zabój zakochaną w tańcu. W nocy jednak, Lexie Anne jest jedną z najbardziej niebezpiecznych osób w Gotham City. Do tej pory dziewczyna nie dopuszczała do siebie nikogo po za siostrami,ale zarówno...