Biuro Wayne'a nie zmieniło się ani trochę, nie licząc tego że przybyło więcej roślin poustawianych gdzie się dało. Bruce wskazał mi fotel a sam usiadł za biurkiem.
-A więc, co cię tutaj sprowadza?-zapytał.
Moja własna głupota.
-Byłam w okolicy, pomyślałam że wpadnę. Zwłaszcza że ostatnio nie udało nam się spotkać.-odparłam wzruszając ramionami.
Miałam wrażenie, że zabrzmiałam tak jakbym miała mu to za złe, ale przecież wcale tak nie było.
-Wiem i jeszcze raz cię za to przepraszam. Po prostu coś mi wyskoczyło i nie dałem rady tego przełożyć.-powiedział przeczesując dłonią włosy.
Teraz już byłam na sto procent pewna, że moja wypowiedź miała oskarżycielski wydźwięk, bo naprawdę było mu przykro.
-Nie szkodzi, zawsze możemy to nadrobić.-odparłam.
Po raz kolejny pożegnałam się z rozumem podczas rozmowy z nim. Dlaczego te słowa w ogóle opuściły moje usta? Nie wiem.
Bruce uśmiechnął się lekko.
-Na przykład teraz?-zapytał.
Sama się o to prosiłam,więc musiałam brnąć w to dalej.
-Na przykład teraz.-potwierdziłam.
Wayne wstał i zbliżył się do mnie wyciągając rękę aby pomóc mi wstać z fotela. Nie byłam pewna co planuje,ale pozwoliłam mu się prowadzić. Bruce zaprowadził mnie do swojego samochodu i otworzył drzwi,abym mogła zająć miejsce pasażera, a sam usiadł za kierownicą.
Po chwili byliśmy w jakiejś na bank mega drogiej knajpie. Zdziwiło mnie to że Bruce od ręki dostał stolik. Usiedliśmy, a kelner podał nam menu.
-Na co masz ochotę?-zapytał Bruce.
Połowa pozycji zawartych w menu kompletnie nic mi nie mówiła. Wayne chyba widział moje zmieszanie.
-Może pozwól że ja coś wybiorę.-powiedział uśmiechając się do mnie.
-Tak chyba będzie najlepiej.-odparłam lekko zawstydzona.
Bruce wykonał ruch ręką przywołując kelnera. Nie podał mu zamówienia, po prostu wskazał w menu dania które go interesują. Jak tylko kelner zniknął, pojawił się następny z butelką wina. Rozlał napój do kieliszków i momentalnie zniknął.
-Chyba często tu przychodzisz?-zapytałam.
Nic innego nie przychodziło mi do głowy, a chciałam jakoś zacząć rozmowę.
-Chyba tak.-odparł Bruce wzruszając ramionami.
I tyle było z naszej rozmowy, bo od tej pory aż do przyniesienia dań żadne z nas nie wypowiedziało ani słowa, za to oboje się wzajemnie sobie przyglądaliśmy. W końcu kelner podał nasze dania i bardzo ucieszył mnie fakt że na moim talerzu pojawiło się spaghetti, a nie jakaś wyszukana potrawa.
-Wyglądasz na kogoś kto lubi spaghetti.-zaśmiał się Bruce.
-Nie wiedziałam że można to stwierdzić po czyimś wyglądzie.-odparłam również się śmiejąc.
-Powiedzmy,że to taki mój ukryty talent.
-A jak dużo masz jeszcze takich ukrytych talentów?-znowu palnęłam coś czego nie miałam zamiaru mówić.
Bruce chyba już się przyzwyczaił do moich głupich wypowiedzi, bo uśmiechnął się pod nosem.
-Chcesz się przekonać?-zapytała upijając łyk wina.
Po plecach przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Zdałam sobie sprawę, że tak właściwie tylko częściowo pamiętam nasz ostatni wspólny wieczór i miałam ochotę przeżyć go jeszcze raz. Na samą myśl o tym co mogłoby się wydarzyć, zaczerwienieniłam się. Nie uszło to uwadze Wayne'a, który ponownie uśmiechnął się pod nosem.
Nie mogłam uwierzyć w to jak łatwo szła nam rozmowa o niczym. Chociaż mi to raczej przypominało zabawę w dwadzieścia pytań. Ja zadawałam pytanie, on odpowiadał. Później to ona zadawał pytanie, a ja z kolei mu odpowiadałam. Nasza rozmowa trwała chyba wieczność, bo kiedy rozejrzałam się po wnętrzu okazało się że tylko my zostaliśmy w restauracji.
-Nie powinniśmy już wyjść?-zapytałam.
Wayne wzruszył ramionami.
-Jeśli chcesz możemy stąd wyjść,ale jeśli masz ochotę to możemy tu siedzieć nawet tydzień.-powiedział.
Spojrzałam na niego lekko zdziwiona.
-Restauracja należy do mnie, więc raczej mnie stąd nie wyrzucą.-Bruce mrugnął do mnie.
Uśmiechnęłam się lekko.
-Nie wiem czy chciałabym spędzić całą noc w restauracji.-odparłam po chwili.
Bruce zaśmiał się i zaczął powoli podnosić się z krzesła.
-To może chciałabyś zmienić otoczenie?-zapytał.
-Chętnie.***
Opuściliśmy restauracje i udaliśmy się do domu Bruce'a. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać o różnych rzeczach. Bruce zadawał strasznie dużo pytań o to jak wyglądało moje dzieciństwo i jak moje życie wygląda teraz. O dziwo większość tego co mu powiedziałam było prawdą,bo nie wiem czemu ale nie chciałam go okłamywać.
Z każdym kolejnym wypowiedzianym słowem,rozmowa stawała się dla mnie coraz bardziej irytująca. Udało mi się wrócić do jego domu,więc chciałam trochę poszeperać, aby czegoś się dowiedzieć. Niestety ciągłe pytania Bruce'a mi to skutecznie uniemożliwiały. W końcu Bruce przeprosił mnie i udał się do toalety. Jak tylko zniknął z mojego pola widzenia, poderwałam się z kanapy i od razu ruszyłam do sypialni. Uklęknęłam obok łóżka i sięgnęłam pod nie w poszukiwaniu laptopa. Nie było go tam,co jakoś nie specjalnie mnie zdziwiło. Rozejrzałam się w nadziei że urządzenie gdzieś sobie tu leży.
-Mogę w czymś pomóc?-usłyszałam głos.
Gwałtownie się odwróciłam i ujrzałam mężczyznę o siwych włosach.
-Ja... ostatnio jak tu byłam zgubiłam kolczyk...i chciałam go poszukać.-powiedziałam niepewnie.
Podniosłam się z podłogi i zaczęłam się w duchu modlić o to aby uwierzył w moje kłamstwo.
-Przykro mi,sprzątaczka nie znalazła żadnego kolczyka jak sprzątała.-odparł mężczyzna dokładnie mnie lustrując.
-Cóż...w takim razie chyba będę musiała się z nim pożegnać na zawsze.-zaśmiałam się.
Mężczyzna nie uśmiechnął się ani odrobinę. Zapadła cisza podczas której oboje się sobie przyglądaliśmy.
-To ja już pójdę.-mruknęłam.
Wyminęłam mężczyznę w drzwiach i udałam się prosto do drzwi wejściowych. Miałam ochotę jak najszybciej wyjść.
-Już wychodzisz?-zdziwił się Bruce kiedy mnie zobaczył.
-Ja...chyba miałam coś załatwić.-mruknęłam.
Wayne podszedł do mnie,a mnie sparaliżowało.
-Nic się chyba nie stanie jak zostaniesz trochę dłużej.
Powoli jego usta zbliżyły się do moich aż w złączyły się w pocałunku. Zdecydowanie nie miałam tego w planach,ale oddałam pocałunek. Bruce położył swoje ręce na dole moich pleców,a ja swoje umieściłam na jego twarzy przyciągając go do siebie. Jego dłonie zsunęły się niżej ściskając moje pośladki. W odpowiedzi na ten dotyk lekko jęknęłam. W końcu Bruce uniósł mnie nie przerywając pocałunku,a ja oplotłam nogi wokół niego. Nie do końca miałam kontrolę nad tym co się działo,ale w ogóle mnie to nie obchodziło, bo z sekundy na sekundę pragnęłam go coraz bardziej...

CZYTASZ
Black Rose||Batman
Fiksi PenggemarW dzień jest zwykłą dziewczyną studiującą prawo i na zabój zakochaną w tańcu. W nocy jednak, Lexie Anne jest jedną z najbardziej niebezpiecznych osób w Gotham City. Do tej pory dziewczyna nie dopuszczała do siebie nikogo po za siostrami,ale zarówno...