W końcu po jeszcze paru przekomażankach słownych wtuliłam się w jego tors i oboje zasnęliśmy. Obudziłam się jako pierwsza i dopiero w porannym świetle zobaczyłam jak bardzo klatka piersiowa Bruce'a jest posiniaczona. Z początku chciałam go obudzić i zapytać co się stało,ale stwierdziłam że dam mu się wyspać bo miał za sobą chyba ciężką noc. Starałam się jak najciszej wstać z łóżka. Zabrałam pierwsze lepsze ubrania i przemknęłam na palcach do łazienki aby się jako tako ogarnąć.
Kiedy wróciłam do pokoju, Bruce'a już nie było w łóżku. Tak samo jak mojego laptopa,który jeszcze przed chwilą leżał na ziemi.
-Bardzo śmieszne, Bruce.-mruknęłam pod nosem.
Wyszłam z pokoju z zamiarem ochrzanienia Bruce za zabranie mojej rzeczy, niestety zaraz na dzień dobry zamiast z nim,spotkałam się z Riley. Dziewczyna ubrana w markowy dres w kolorze granatowym nalewała sobie wina do kieliszka. Przelotnie spojrzałam na zegarek. Była dziewiąta,a ta już piła.
-Na co się gapisz?-zapytała.
Wzruszyłam ramionami i jakby nigdy nic podeszłam do lodówki. W duchu modliłam się żeby dała mi spokój, już wystarczająco byłam poirytowana tym że zniknął mój laptop.
-Czy ty w ogóle robisz coś konstruktywnego w swoim życiu czy tylko cały czas użalasz się nad sobą?-zapytała upijając łyk wina.
Wyciągnęłam z lodówki sok pomarańczowy po czym nalałam go sobie do szklanki.
-Mowę ci odjęło czy jak?-ciągnęła Riley.
Widać że korciło ją aby coś jeszcze mi powiedzieć,ale nie zrobiła tego bo do kuchni wszedł Alfred.
-Dzień dobry drogie panie.-powiedział.
-Dzień dobry Alfredzie jak miło cię widzieć.-powiedziała Riley słodkim głosem.
Uniosłam lekko brwi. Gdzie podział się jej wzgardliwy ton którym jeszcze przed chwilą mnie raczyła.
-Panią również.-odparł Alfred.
Riley zaczęła o czymś trajkotać nie dając mi tym samym szansy na powiedzenie czegokolwiek. Nie zamierzałam tak stać i słuchać jej,dlatego postanowiłam że spotkam się z Cheryl i porozmawiam z nią o tym co działo się na ostatniej imprezie.***
Poprosiłam Cheryl o to abyśmy spotkały się w moim domu, ponieważ wydawało mi się że jest to najbardziej ustronne miejsce jakie znałam. Raczej nikt nie powinien nas tam podsłuchiwać. Cheryl jak zwykle przyszła parę minut przed umówioną godziną. Zrobiłam nam kawę i obie usiadłyśmy na podłodze w salonie.
-Jak się czujesz?-zapytałam nie wiedząc jak rozpocząć rozmowę.
-Zwykle ja cię o to pytam.-zauważyła unikając tym samym odpowiedzi na moje pytanie.
Przyjrzałam się jej uważnie. Coś było nie tak. Cheryl zawsze wyglądała elegancko i zadbanie,a teraz miała na sobie brudny t-shirt i brak jakiegokolwiek makijażu.
-Co się dzieje Cher?-zapytałam przysuwając się do niej bliżej.
Cheryl na początku wzruszyła parę razy ramionami,ale w końcu zdecydowała się coś powiedzieć.
-Zrobiłam tak jak radziłyście i porozmawiałam z Robertem.-powiedziała zniżając głos niemal do szeptu.-Stwierdził że mam paranoje skoro uważam że z każdą dziewczyną z którą rozmawia ma romans. Trochę się pokłóciliśmy i potem on wyprowadził się do hotelu.
Odstawiłam kubek z kawą na stolik i objęłam moją przyjaciółkę.
-Nie martw się. Jestem pewna że wszystko się ułoży.-starałam się ją pocieszyć.
-A co jeśli on jest teraz z nią? Z tą czerwonowłosą laską z imprezy.-powiedziała Cheryl.
A więc widziała ich...
-Na pewno nie.-nie chciałam jej w żaden sposób zdołować dlatego musiałam powiedzieć coś co mogło okazać się kłamstwem.-Mimo że nie lubię Roberta i mogłabym w nieskończoność wymieniać jego wady,to jednego jestem pewna. Nie ma na świecie osoby która by kochała cię tak bardzo jak on. Dlatego jestem pewna że nigdy by cię w taki sposób nie skrzywdził.
Na moje szczęście, Cheryl łyknęła moje kłamstwo i uśmiechnęła się lekko.
-A co słychać u ciebie i twojego chłopaka, Bruce'a Wayne'a?-zapytała zmieniając temat.
-On nie jest moim chłopakiem.-westchnęłam biorąc z powrotem mój kubek kawy.
-To kim dla ciebie jest?-dopytywała.
Dobre pytanie. Sama tego nie umiałam określić. Niby sypialiśmy ze sobą,ale żadnej poważnej deklaracji nie było.
-Tylko nie mów,że te plotki o tobie to prawda.-jęknęła Cheryl.
-Jakieś plotki?-zapytałam niemal wypuszczając kubek z rąk.
Moja przyjaciółka z początku się wahała czy powinna mi powiedzieć o tych całych plotkach.
-Cheryl, proszę cię powiedz.-spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem,bo wiedziałam że to pomoże.
-Eh no dobrze.-zaczęła.-Chodzi o to,że dużo ludzi wyraża się o tobie w niezbyt pochlebny sposób.
-To znaczy jak?-przerwałam jej.
-To znaczy,że nazywają cię ekskluzywną dziwką.-powiedziała bez owijania w bawełnę.-bo wiesz,nie należysz do elity tego miasta więc nie da się inaczej wytłumaczyć tego że nagle jesteś widywana u boku kogoś takiego jak Bruce Wayne.
-Bo ja sobą nic nie reprezentuje.-powiedziałam szeptem.
Tym razem to Cheryl objęła mnie.
-Oj nie skarbie,dobrze wiesz że to nie prawda. Jesteś śliczna i mądra i przede wszystkim jesteś najlepszą przyjaciółką pod słońcem. No może czasem jesteś zbyt pyskata,ale idzie ci to wybaczyć.
Mimowolnie zaśmiałam się.
-Dzięki Cher.-powiedziałam przytulając ją.
Kolejny raz zmieniłyśmy temat na coś bardziej weselszego i przez resztę naszego spotkania Cheryl starała się namówić mnie na jakiś shopping albo dzień w spa. Nie miałam ochoty ani na jedno ani na drugie,ale ostatecznie zgodziłam się na shopping aby nie zrobić jej przykrości. Uradowana Cheryl obiecała że dogada wszystko z pozostałymi dziewczynami i da mi znać co i jak. Żegnając ją w duchu obiecałam sobie,że jakoś się z tego wywinę.
Nie chciałam wracać do domu Bruce'a więc musiałam sobie zorganizować jakoś czas. Tknięta rozmową z Cheryl postanowiłam przejrzeć swoją szafę. Mało w niej pozostało rzeczy bo większość wyrzuciłam po pogrzebie Lily. Nie umiałam się jednak rozstać z suknią którą podarował mi Bruce. Wciąż też w moje szafie wisiała jego marynarka którą sobie kiedyś przywłaszczyłam. Zamknęłam szafę i poszłam do pokoju Ashlynn. Zawsze przerażało mnie to jaki panował tu porządek. Wszystko miało swoje miejsce,a o jakimkolwiek bałaganie nie było mowy. Otworzyłam jej szafę. Większość ubrań była w brązach i szarościach. Nic dziwnego,że wydawała się wiecznie niezadowolona skoro nawet jej ubrania nie były wesołe.
Nagle usłyszałam dźwięk tłuczonej szyby. Nie dochodził on jednak z mojego domu. Dyskretnie wyjrzałam przez okno i zauważyłam jak do pustego domu obok ktoś właśnie wchodzi przez okno. Normalny człowiek zadzwoniłby na policję,ale ja postanowiłam sprawdzić to sama. Podeszłam do zbitego okna i weszłam przez nie do środka domu. Ostatnio jak tu byłam bardziej zwracałam uwagę na ludzi niż na samo pomieszczenie. W każdym bądź razie teraz dom był pusty przez co idealnie rozchodziło się echo. Stąd też wiedziałam że włamywacz znajduje się na górnym piętrze domu.
Wydawało mi się że poruszam się cicho. Weszłam na schody. Dotarłam niemal na ich szczyt kiedy poczułam jak ktoś z impetem na mnie wpada. Zatoczyłam się do tyłu i straciłam równowagę. Ostatnie co pamiętam to uderzenie o podłogę i dźwięk zbiegania ze schodów.

CZYTASZ
Black Rose||Batman
FanfictionW dzień jest zwykłą dziewczyną studiującą prawo i na zabój zakochaną w tańcu. W nocy jednak, Lexie Anne jest jedną z najbardziej niebezpiecznych osób w Gotham City. Do tej pory dziewczyna nie dopuszczała do siebie nikogo po za siostrami,ale zarówno...