Opcje były dwie. Wyjść jakby nigdy nic albo podejść tam i zaznaczyć "swój teren". Pomimo tego,że dosłownie wszystko wokół wykańczało mnie zarówno psychicznie jak i fizycznie,podeszłam do Bruce i wciąż uśmiechjącej się blondynki. Nie miałam jednak odwagi na to aby jakimkolwiek gestem pokazać, że Bruce jest mój,dlatego tylko stanęłam obok.
-Już myślałem że jednak uciekłaś.-powiedział Bruce patrząc na mnie.
-Przeszło mi to przez myśl.-mruknęłam.
Ewidentnie dało się usłyszeć niezadowolenie w moim głosie.
-Nie wiedziałam,że z kimś przyszedłeś.-zaszczebiotała blondynka.
-No tak,gdzie moje maniery. Riley poznaj Lacey. Lacey poznaj moją dawną przyjaciółkę Riley.-odparł Bruce.
Posłałam dziewczynie wymuszony uśmiech,ale ona tylko spojrzała na mnie przelotnie. W jakiś sposób byłam jej wdzięczna za to krótkie spojrzenie. Nie zniosłabym kolejnego dogłębnego lustrowania tego jak wyglądam.
-No to opowiadaj jak tam idą interesy?-zapytała Riley kompletnie mnie ignorując.
Z resztą tak samo jak Bruce. Zaczął opowiadać Riley jakąś zabawną sytuację z ostatniego firmowego spotkania,a ja zaczęłam się czuć jak piąte koło u wozu. Zrobiłam krok w tył,czego oczywiście Wayne nie zauważył. Sama nie wiem czemu,ale mnie to zabolało. Odwróciłam się gwałtownie i wyszłam z budynku przepychając się między ludźmi. Nie chciałam jednak wyjść w oczach Bruce'a na histeryczkę dlatego zatrzymałam się przed budynkiem i usiadłam na krawężniku.
Miałam ochotę się rozpłakać,bo zdałam sobie sprawę z tego jaka głupia byłam. Nieświadomie pozwoliłam sobie na to aby coś poczuć do niego podczas gdy miał być on tylko obiektem potrzebnym do wykonania zadania. Dlaczego moje myślenie względem niego coraz bardziej się zmieniało? Dlaczego pozwalałam sama sobie się do niego zbliżyć? Przecież w końcu i tak musiałabym to skończyć,bo przestanie nam być potrzebny w znalezieniu Lily. Tylko że mając na uwadzę moją dzisiejszą zazdrość,bo chyba inaczej nie da się tego nazwać, będę w stanie o nim zapomnieć.
-Przyznam że nie spodziewałem się że jeszcze tutaj będziesz.-usłyszałam.
Podniosłam wzrok i spotkałam się z spojrzeniem Bruce'a.
-Chciałam zaczerpnąć świeżego powietrza.-skłamałam.
Bruce usiadł obok mnie.
-A mi wydaje się że chciałaś jednak uciec ale coś cię zatrzymało.-odparł.
Spojrzałam na niego. Bruce położył dłoń na moim policzku i przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze jednocześnie intensywnie patrząc w moje oczy. Pomimo tego że przed chwilą toczyłam walkę w mojej głowie między innymi o to,że nie powinnam niczego do niego czuć,przymknęłam oczy by po chwili poczuć jak jego usta spotykają się z moimi.
-Proszę jedźmy już do domu.-szpnęłam w jego usta.***
Pierwszy raz miałam wrażenie,że nasz seks to coś więcej niż zwykłe pieprzenie się w jego łóżku. Desperacko pragnęłam jego bliskości,a on mi ją dawał. Pierwszy raz również moje usta opuściło jego imię,kiedy przeżywałam jeden z najlepszych i najdłuższych orgazmów jakie miałam. Tą noc na pewno zapamiętam na długo.
Obudził mnie deszcz bębniący o szybę. Było jeszcze ciemno,ale Bruce'a nie było obok mnie. Zdezorientowana usiadłam na łóżku po czym sięgnęłam po jego koszulę i założyłam ją. Lekko zaspana wyszłam z sypialni i rozejrzałam się po salonie. Momentalnie oprzytomniałam,kiedy rzucił mi się w oczy laptop Bruce'a. Był uruchomiony jakby tylko czekał na to abym go sprawdziła. Jeszcze raz rozejrzałam się po pomieszczeniu,ale nikogo nie zauważyłam. Podeszłam do laptopa i zaczęłam go przeglądać. Jeden folder rzucił mi się w oczy. Folder zatytułowany imieniem mojej siostry. Kliknęłam w niego,ale okazł się pusty więc go zamknęłam. Otworzyłam kolejny folder ale i on był pusty. Nieco poirytowana zaczęłam przeglądać foldery jeden po drugim, aż w końcu trafiłam na coś co mnie zainteresowało. Z początku myślałam, że nazwa folderu to tylko przypadkowe litery,ale jak tylko przeczytałam pierwszy dokument zrozumiałam,że te litery to w rzeczywistości inicjały. Inicjały moich rodziców.
W dokumencie moi rodzice zwracali się do Bruce'a,a raczej do Batmana,z prośbą o ukrycie informacji które zbierali od paru lat. Brzmiało to tak jakby wiedzieli,że czeka ich śmierć. Kolejny dokument był jakąś listą,ale zaszyfrowaną. Nie znałam szyfru ale i tak przekopiowałam ją do e-mail który zamierzałam wysłać z mojego fałszywego konta na adres e-mailowy mojej siostry.
Otworzyłam ostatni dokument. Czytając go moje oczy zrobiły się sto razy większe. Dokument zawierał połowę rozszyfrowanego tekstu z poprzedniego dokumentu. Znałam ten szyfr,więc z łatwością mogłabym odszyfrować resztę tekstu,ale postanowiłam zrobić to później. Zagłębiłam się w treść dokumentu,która wręcz mnie przerażała. To musiało być to czego chcieli ci wszyscy złoczyńcy. Już nie na pendrive'ie, ale na laptopie Bruce'a Wayne'a,ukryte wśród innych dokumentów.
Rozszyfrowany, prawdopodobnie przez Bruce'a,tekst mówił o tym kim dokładnie są poszczególni złoczyńcy z Gotham kiedy nie noszą swoich masek. Oprócz tego były tutaj informacje na temat ich bliskich osób i krótkie notatki na temat tego jak za pomocą bliskich można ich szantażować lub jakie metody wykorzystać żeby ich złamać. Gdyby te informacje wpadły w ręce kogoś z tej listy, ta osobą mogłaby podporządkować sobie całą resztę i stworzyć swego rodzaju imperium. Nic dziwnego,że tyle złoczyńców chciało zdobyć ten pendrive'a.
Nie umiałam sobie wyobrazić jak moi rodzice zdobyli te wszystkie informacje,co musieli zrobić i w końcu jak w ogóle wpadli na to żeby stworzyć takie coś. Czy za to zginęli?
Dopisałam do mojej wiadomości krótką informację o tym jak złamać szyfr i wysłałam ją. Ashlynn powinna sobie poradzić,pod warunkiem że wytrzeźwiała. Zatarłam wszelkie ślady mojej obecności na laptopie i jak gdyby nigdy nic,wróciłam do łóżka. Po chwili usłyszałam ciche kroki z salonu więc zamknęłam oczy udając że śpię. Poczułam jak Bruce kładzie się obok mnie. Czułam na sobie jego wzrok i bałam się że jakoś zauważy to że tylko udaję sen. Wayne odsunął kosmyk włosów który opadł mi na twarz,a ja powoli zaczęłam otwierać oczy jakby ten delikatny gest mnie obudził,a tak naprawdę nie umiałam już się powstrzymać przed otworzeniem ich.
-Śpij.-szepnął Bruce.
Przysunęłam się do niego i wtuliłam w jego tors,a on objął mnie. Po chwili jego oddech stał się bardziej miarowy co świadczyło o tym że już zasnął. Jego spokojne bicie serca sprawiło,że ja też odpłynęła w sen.

CZYTASZ
Black Rose||Batman
FanfictionW dzień jest zwykłą dziewczyną studiującą prawo i na zabój zakochaną w tańcu. W nocy jednak, Lexie Anne jest jedną z najbardziej niebezpiecznych osób w Gotham City. Do tej pory dziewczyna nie dopuszczała do siebie nikogo po za siostrami,ale zarówno...