#38

473 16 4
                                    

-Nie śpisz?-Bruce pojawił się w drzwiach i oparł się o framugę.
Poczułam ulgę słysząc jego głos. Bruce nie czekał na moją odpowiedź. Podszedł do łóżka i usiadł na jego brzegu. Wyglądał tak jakby bił się z własnymi myślami.
-Wszystko w porządku?-zapytałam  odruchowo.
-Chyba ja powinienem cię o to zapytać.-starał się uśmiechnąć,ale nie bardzo mu to wyszło.-Po prostu muszę cię o coś poprosić,a nie wiem czy masz na to ochotę.
Zacisnęłam usta szykując się na jego propozycje.
-Mieliśmy iść na kolację do państwa Colt,pamiętasz?-w odpowiedzi pokiwałam głową.- Tak się składa,że zaprosili nas na jutro...rozumiem jeśli nie masz ochoty. Odwołam to albo pójdę sam...
-W porządku.-przerwałam mu.-Pójdę z tobą.
-Naprawdę?-zapytał zdziwiony.
Pokiwałam głową.
-To będzie dobry sposób żeby trochę oderwać myśli.-powiedziałam patrząc gdzieś w przestrzeń.
Na twarzy Bruce'a odmalowała się ulga. Chyba trochę obawiał się tego,że będzie musiał tam iść sam.
-Świetnie. Poproszę Alfreda żeby zabrał cię jutro do galerii po jakąś sukienkę.-powiedział Bruce.
Zwróciłam na niego spojrzenie.
-Nie trzeba. Na pewno mam jakąś w domu.-odparłam.
-I tak go poproszę,może akurat coś wpadnie ci w oko.
Miałam wrażenie,że w tym momencie znowu cofamy się do tego od czego się zaczęło. Bruce znowu próbował kierować mną i moim życiem,ale tym razem dając mi poczucie że mam na to wszystko jakiś mały wpływ. Nie podobało mi się to,ale też nie miałam siły się kłócić. Bruce wstał z łóżka i zaczął iść w kierunku drzwi.
-Gdzie idziesz?-zapytałam.
-Prześpie się na kanapie,żebyś mogła się wyspać.-odparł dalej kierując się w stronę wyjścia.
-A nie mógłbyś zostać?-zapytałam nieśmiało.
Bruce zatrzymał się w połowie kroku. Moje pytanie chyba go zaskoczyło. Tak samo jak mnie. Nie wiem czemu o to zapytałam. Może po prostu nie chciałam być sama albo bałam się że obudzę się w nocy z krzykiem...
Bruce przez chwilę stał nieruchomo i już myślałam że po prostu pójdzie sobie,ale on odwrócił się po czym położył się obok mnie.
-Zostane dopóki nie zaśniesz.-szepnął.
Ułożyłam się wygodniej i odwróciłam tak aby móc spojrzeć na jego twarz. Żadne z nas nie powiedziało ani słowa. Po prostu leżeliśmy patrząc jeden na drugiego aż w końcu zasnęłam.

***

Wiedziałam że jego już nie będzie kiedy się obudzę,ale i tak zrobiło mi się przykro. Chciałam zostać kolejny dzień w łóżku. Problem polegał na tym że Alfred mi na to nie pozwolił. Niemal chwilę po tym jak otworzyłam oczy,wparował do pokoju z tacą na której przyniósł śniadanie. Tłumacząc się tym,że Bruce mu kazał, siedział ze mną aż nie skończyłam jeść , co niezmiernie mnie irytowało. Po skończonym śniadaniu, łaskawie dał mi chwilę w samotności abym mogła się nieco ogarnąć.
Po tym jak wzięłam szybki prysznic i przebrałam się, byłam zmuszona przez Alfreda aby wsiąść do samochodu i pojechać do tej pieprzonej galerii handlowej.
Chodziliśmy od sklepu do sklepu. Przymierzyłam nawet kilka sukienek,ale żadna z nich mi się nie spodobała. Zrezygnowana, jeszcze bardziej niż na początku,poprosiłam Alfreda aby zawiózł mnie do mojego domu.
-Nie rozumiem,po co właściwie tu przyjechaliśmy?-zapytał kiedy wysiedliśmy z samochodu.
Nie odpowiedziałam mu. Weszłam do domu i od razu skierowałam się na poddasze. Kiedyś miała tu powstać nowa sypialnia rodziców. W ostateczności to miejsce stało się domową graciarnią. Głównie leżały tu pudła z rzeczami naszych rodziców,ale również pełno tutaj było starych zabawek Lily. Ja szukałam jednego,konkretnego pudła. Kiedy je znalazłam,usiadłam na podłodze i zaczęłam je otwierać. Dziwnie było mi to robić,bo wydawało mi się jakbym dopiero wczoraj je tutaj zanosiła. Doskonale pamiętałam to jaką Ash miała minę. Jakby się tym wszystkim brzydziła. Zaraz po tym jak ostatnie pudło znalazło się na poddaszu,zakazała nam tutaj wchodzić.
Zetknęłam na zawartość kartonu. Na szczęście to czego szukałam,było ma wierzchu. Wyciągnęłam starą sukienkę mamy i się jej przyjrzałam. Nie była zbyt specjalna. Po prostu czarna sukienka na cienkich ramionczkach zapewne sięgająca mi trochę powyżej kolan. Miała delikatne rozcięcia w talii,które nadawały jej co prawda nieco pazuru,ale i tak pozostawała elegancka.
Zeszłam powoli do swojego pokoju zastanawiając się co robi Alfred. Odpowiedź przyszła szybko,bo gdy tylko otworzyłam drzwi zastałam go w moim pokoju przyglądającego się zdjęciom powieszonym nad moim biurkiem.
-Byłaś strasznie podobno do matki.-powiedział patrząc na mnie kątem oka.
-Tak wiem.-mruknęłam pod nosem.
Skierowałam się do mojej szafy i zaczęłam szukać w niej odpowiednich butów i jakiejś marynarki.
-Zastanawiające jest to,że masz z ojcem znacznie mniej zdjęć niż z pozostałymi.-powiedział to bardziej do siebie niż do mnie.
-Rzadko bywał w domu.-odparłam.
Nie chciałam ciągnąć tego tematu. W ogóle żadnego. Chciałam tylko spokojnie przeżyć tą nieszczęsną kolację by móc z powrotem położyć się do łóżka.
-Mam już wszystko,możemy wracać.-powiedziałam.
Alfred bez słowa ruszył w stronę drzwi wejściowych,a ja podążyłam za nim.

Black Rose||BatmanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz