Bruce wskazał mi drzwi,którymi przeszłam aby znaleźć się w tym samym pomieszczeniu co moja siostra. Kiedy tylko się tak znalazłam, uniosła głowę i spojrzała na mnie.
-No tak... mogłam się tego spodziewać.-mruknęła pod nosem.
Usiadłam naprzeciw niej i położyłam złączone dłonie na stoliku. Przez moment przyglądałyśmy się sobie nawzajem.
-Powiesz mi co się stało?-zapytałam grzecznie.
Ashlynn odchyliła się na krześle krzyżując ręce na piersi. Zupełnie jak obrażone dziecko.
-Mam to wyczytać z twoich oczu?-w tym momencie zabrzmiałam jak nasza matka.
Ash odwróciła głowę i zaczęła gapić się w lustro weneckie.
-Zachowujesz się jak pięciolatka.-powiedziałam poddając się.
-Co ty tu właściwie robisz?-zapytała nie patrząc na mnie.
-O jednak umiesz mówić.-mruknęłam.
Ashlynn spiorunowała mnie wzrokiem.
-Zadałam Ci pytanie.-powiedziała zaciskając lekko zęby.
-Ja tobie też.-odparłam.
Nastała cisza. Obie patrzyłyśmy sobie nawzajem w oczy. Żadna z nas nie zamierzała odpuścić. Nie wiem ile to trwało,ale w końcu to ja odwróciłam wzrok i spojrzałam z desperacją w stronę lustra weneckiego. W sumie nie wiem na co liczyłam,ale też nie wiedziałam co mam zrobić z Ashlynn. Coś się w niej zmieniło i to mnie kompletnie zbiło z tropu.
-To teraz odpowiesz mi na moje pytanie?-zapytała moja siostra.
Odwróciłam się w jej stronę.
-Co ty tutaj robisz?-Ash powtórzyła swoje poprzednie pytanie.
-Siedzę.-bąknęłam.
Nie przemyślałam tej odpowiedzi. Po prostu powiedziałam to co przyszło mi do głowy,a to był idiotyczny pomysł. Ashlynn nagle poderwała się z miejsca,a jej krzesło uderzyło głośno o podłogę.
-Kurwa Lexy ale z ciebie dziecko!-wrzasnęła uderzając dłońmi o stolik.-Jest coś co traktujesz poważnie?! Albo ktoś?!
Jej ton mi się nie podobał również wstałam aby nie patrzyła na mnie z góry.
-A ty to niby zachowujesz się poważnie?!-krzyknęłam.- A może tylko potrafisz uciekać kiedy zrobi się za ciężko!
Te słowa zadziałały na moją siostrę jak jakaś magiczna dźwignia zapalna. Rzuciła się w moją stronę,a ja oszołomiona jej nagłą reakcją pozwoliłam na to żeby obaliła mnie na ziemię. Uderzyłam plecami o twardą podłogę, a Ash usiadła na mnie okrakiem.
-Nie musiałabym tego robić gdybyś choć raz była odpowiedzialna i pilnowała naszej siostry.-wydyszała Ash.-Ta całą sytuacja to twoja wina.
Zamachnęła się aby mnie uderzyć w twarz,ale udało mi się zablokować jej cios. Chwyciłam mocno jej oba nadgarstki i z całej siły zepchnęłam ją z siebie. Tym razem to ja usiadłam na niej.
-No dalej. Wyżyj się na mnie.-Ashlynn zaśmiała się mi prosto w twarz.
Tym razem to jej słowa zadziałały na mnie. Zamachnęłam się żeby ją uderzyć,ale zanim moja ręka spotkała jej twarz drzwi otworzyły się z hukiem i ktoś złapał mnie w pasie.
-Koniec tego przedstawienia.-powiedział Bruce wyciągając mnie z pomieszczenia.
Wiedziałam,że szarpanie się z nim nie ma sensu, dlatego nie opierałam się mu. Bruce zabrał mnie do pokoju w którym Alfred przez lustro weneckie obserwował jak moja siostra chodzi w tę i z powrotem mrucząc coś pod nosem.
-Co to miał być za rodzaj rozmowy?-zapytał Bruce.
-Siostrzany.-mruknęłam i stanęłam obok Alfreda również obserwując Ash.
Bruce głęboko odetchnął.
-Alfredzie zostaw nas.-poprosił.
Starszy mężczyzna bez słowa opuścił nas,a Bruce stanął obok mnie zajmując jego miejsce.
-Obie jesteście strasznie trudne jeśli chodzi o rozmowę.-powiedział po chwili.
-Przyganiał kocioł garnkowi.-bąknęłam.
-Widzisz,właśnie o tym mówię. Zamiast normalnie odpowiedź,ty rzucasz jakąś sarkastyczną odpowiedź w nadziei że ktoś się od ciebie odczepi.
-Nieprawda...-zaczęłam,ale Bruce miał rację dlatego zamilkłam.
-Jedna z was musi ustąpić,bo inaczej nigdy nie ruszymy dalej.-Bruce położył dłoń na moim ramieniu.
-Tylko dlaczego to muszę być ja?-zapytałam kładąc swoją dłoń na jego.
-Bo najwyraźniej twoja siostra jeszcze nie przepracowała śmierci waszej młodszej siostry i ciągle jest pogubiona.-odparł.-Prawdopodonie przez ten cały czas była sama ze swoimi myślałmi,a ty...
-Miałam ciebie.-dokończyłam chociaż wcale nie byłam pewna czy to chciał powiedzieć.-Mogłam się tobie wyżalić albo na ciebie nakrzyczeć. Miałam swoje przyjaciółki do których mogłam pójść. Nawet jeśli czułam się jak gówno to zawsze ktoś był obok.
Spojrzałam na Ashlynn która teraz siedziała skulona pod ścianą. Nie wzięłam wcześniej pod uwagę tego jakie to wszystko musiało być dla niej ciężkie. Z góry założyłam że zostawiła mnie z własnego egoizmu,a nie z zagubienia.
-To jak spróbujesz jeszcze raz?-zapytał Bruce.

CZYTASZ
Black Rose||Batman
FanfictionW dzień jest zwykłą dziewczyną studiującą prawo i na zabój zakochaną w tańcu. W nocy jednak, Lexie Anne jest jedną z najbardziej niebezpiecznych osób w Gotham City. Do tej pory dziewczyna nie dopuszczała do siebie nikogo po za siostrami,ale zarówno...