#40

398 22 3
                                    

To była najdziwniejsze kolacja w jakiej brałam udział. Tylko Bruce z Frankiem odzywali się od czasu do czasu. Przez większość posiłku wszyscy się tylko sobie przyglądali. Nie dało się ukryć,że to ja przyciągałam najwięcej uwagi Mii i Lucasa,który zachowywał się tak jakby widział mnie po raz pierwszy w życiu. Co oczywiście było nieprawdą. Kiedyś widywaliśmy się niemal codziennie,aż odkryłam jakim chujem jest i zerwałam z nim kontakt.
Kątem oka widziałam,że Bruce również mnie obserwuje. Zauważyłam też to jaki spięty się stał odkąd córka Angeli i Franka do nas dołączyła. Zaczęłam zastanawiać się jaka była ich wspólna historia,że jej obecność tak na niego działa. A może to wcale nie chodziło o nią? Może problem był dla niego Lucas i moja reakcja na jego widok.
W końcu posiłek dobiegł końca. Frank zaprosił Bruce'a do swojego gabinetu aby omówić jakąś sprawę, a ja miałam się udać z pozostałymi do salonu na herbatę. Trochę mnie to przeraziło dlatego poprosiłam Angelę aby wskazała mi drogę do łazienki. Obmyłam delikatnie twarz zimną wodą. Ciekawe czy Bruce byłby mocno zły gdybym teraz stąd uciekła. Pewnie tak,ale może gdybym miała jakieś mocne wytłumaczenie,to może dałby mi spokój. Chociaż wolałam chyba tego nie sprawdzać.
Wyszłam z łazienki,a ktoś złapał mnie za łokieć i pociągnął za róg korytarza.
-Co ty tutaj robisz?-syknął Lucas przyszpilając mnie do ściany.
Jego twarz znajdowała się parę centymetrów od mojej.
-Nie twój interes.-odparłam i podjęłam próbę uwolnienia się.
-Coś kombinujesz...za dobrze cię znam.-powiedział to bardziej do siebie niż do mnie.
-Odczep się ode mnie.-chciałam go odepchnąć,ale on był szybszy i złapał mnie z nadgarstki.
Szarpnęłam się ale to nic nie dało.
-Zacznę krzyczeć.-ostrzegłam go.
-A krzycz sobie ile chcesz. Powiem że to ty na mnie napadłaś,a potem chciałaś zrobić z siebie ofiarę.
-Nie uwierzą ci.
-A tobie niby tak?-Lucas wykrzywił usta w uśmiechu.-Myślisz że fakt,że pieprzysz się z Bruce'em Wayne',em daje ci jakiś immunitet?
Na moment mnie zatkało,kiedy usłyszałam jego słowa.
-O chuj ci chodzi?-zapytałam cicho.
-Wiesz,że masz opinie dziwki na mieście?-zmienił nagle temat.-Byliśmy kiedyś blisko więc możesz mi zdradzić ten sekret...jak to jest ruchać się za kasę?
Wiedziałam co w tym momencie robił. Starał się abym poczuła się źle i niekomfortowo. Próbował udowodnić,że jest ode mnie lepszy. Wcześniej też tak robił. Poniżał mnie,a ja mu ulegałam. Dlatego nam nie wyszło,chociaż przez moment chyba go kochałam.
Jeszcze raz się szepnęłam,tym razem bardzo mocno. Udało mi się wyrwać z jego uścisku po czym go popchnęłam i szybkim krokiem oddaliłam się. Jak by ta sytuacja nie była wystarczająco dla mnie stresująca,zaraz jak tylko wyszłam zza rogu korytarza,wpadłam na kogoś.
-Lacey? Co tu robisz?-poczułam ulgę słysząc znajomy głos Bruce'a.
-Ja...byłam w toalecie.-odparłam.
Spojrzałam na niego,ale on nie patrzył na mnie tylko spoglądał na coś co znajdowało się za mną. Delikatnie odwróciłam głowę i zauważyłam Lucasa opierającego się o ścianę i uśmiechającego się tym swoim paskudnym uśmiechem. Powróciłam spojrzeniem do Bruce'a,który miał pytanie wymalowane na twarzy.
-Nie pytaj.-szepnęłam i wymieniłam go udając się do salonu gdzie siedzieli nasi gospodarze.
Bruce oczywiście ruszył za mną. Zapewne tak samo jak Lucas. Kiedy weszliśmy do pomieszczenia,panowała w nim grobowa cisza. Wszyscy siedzieli i gapili się w swoje filiżanki z herbatą.
-Oh, już się bałam że się zgubiłaś.-zaśmiała się Angela na mój widok.
Chciałam coś powiedzieć,ale Bruce wszedł mi w słowo.
-To moja wina, zatrzymałem ją.-powiedział kładąc ręce na moich ramionach.
Angela uśmiechnęła się pod nosem i upiła łyk herbaty. Reszta wieczoru była zdecydowanie lepsza niż początek. Pomijając fakt że Bruce zdecydowanie za blisko mnie siedział,a ja jak ognia unikałam spojrzenia Lucasa,było w porządku. Angela opowiadała nam różne historie zeeswoich licznych podróży,a jej mąż od czasu do czasu wtrącał jakieś zdanie. Bruce również włączył się do rozmowy mówiąc o jakimś wyjeździe do Europy. Ja natomiast przez większość czasu siedziałam cicho,bo uświadomiłam sobie że tak naprawdę nigdy nie opuszczałam Gotham. Znaczy podobno kiedyś byłam z rodzicami i Ash nad morzem ale byłam zbyt mała żeby cokolwiek z tego zapamiętać.
Spotkanie dobiegło końca,a ja żałowałam że już musimy jechać. Chociaż byłam sceptycznie nastawiona,musiałam przyznać że naprawdę dobrze spędziłam czas. Było nawet miło. Czego nie mogłam powiedzieć o jeździe powrotnej do domu.

Black Rose||BatmanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz