Rozdział 42

183 23 6
                                    

                Przekręciła się na drugi bok, ponownie zwracając się ku śpiącemu obok niej Jiminowi. Cieszyła się, że został na noc. Jego obecność dawała jej dużo spokoju i sprawiała, że czuła choć odrobinę ukojenia w tym wszystkim. Nie na tyle jednak, żeby móc spokojnie zasnąć u jego boku. Dopóki mówił do niej, jego dłonie uspokajająco ją gdzieś dotykały albo w jakikolwiek inny sposób był przy niej, czuwając, potrafiła uśpić w sobie niepokój, ale ten rozbudził się chwilę po tym, jak powieki Jimina opadły ciężko po raz ostatni tuż przed jego zaśnięciem. Teraz leżała i zastanawiała się nad wszystkim, aż w końcu to wszystko przeszło absolutnie w nic, a ona stała się kłębkiem nerwów, który już nawet nie wiedział, o co mu już chodziło i po prostu leżał, zmęczony i rozbudzony jednocześnie, niezdolny do zmrużenia oka. Nie chodziło już nawet o samą babcię. Rodzice Heleny nie odzywali się do nich już po tej jednej rozmowie, którą odbyła z nimi jej kuzynka, więc niczego więcej nie wiedziały o jej stanie i było pewne prawdopodobieństwo, że niczego nowego nie dowiedzą się, dopóki nie wylądują na lotnisku już w Polsce. Denerwowała się bardzo, co będzie w przypadku różnych scenariuszy, to było jasne. Denerwowała się tym, że wszystko będzie dużo poważniejsze niż wszyscy zakładali, chcąc wzbudzić w sobie odrobinę optymizmu. Że babcia mogła cierpieć jakiś dłuższy czas, że leczenie mogło być długotrwałe i uciążliwe dla niej. Że mogła nie zdążyć na czas. Myślała o tym, że chciała znaleźć się w Warszawie jak najszybciej, żeby móc być przy niej. Pogłaskać ją po głowie albo potrzymać za rękę, tak jak babcia to robiła, kiedy chorowała jako dziecko. A musiała czekać niesamowicie dużo czasu. Nawet na świt musiała poczekać, a co dopiero na lot. Tyle godzin czekania jeszcze było przed nią, a ona nie miała szansy tego w żaden sposób skrócić i w dodatku towarzyszyło jej poczucie, że czas wcale nie upływał. Leżąc bez ruchu w ciemnościach, miała jeszcze irracjonalne poczucie, że absolutnie niczego nie robiła, choć przecież i tak niczego zrobić nie mogła w swojej aktualnej pozycji. Myślała też o śnie, który miała przed tym, jak obudził ją Jimin. Tak bardzo realnym, że wyjątkowo bolesnym.

Czuła się okropnie. Jakby nerwy i stres wyżarły w jej brzuchu wielką dziurę i zdążyły zacząć przeżerać już również materac, zespalając ją z łóżkiem w jedną wielką nicość pełną goryczy.

Nie mogła jednak już dłużej w łóżku wytrzymać. Obecność Jimina nie była dla niej tak bardzo kojąca jak wtedy, kiedy nie spał. Wiedziała, że takie myślenie było głupie, a już z pewnością, że nie powinna obarczać go czymś podobnym. Narzucanie mu podobnej odpowiedzialności za własny stan byłoby okropne i niewdzięczne. Sama była odpowiedzialna za swoje emocje, nie mogłaby na kimkolwiek kłaść odpowiedzialności za nie, nawet jeśli był jej chłopakiem. Mógł się o nią troszczyć, współczuć jej, zaopiekować się nią przez jakiś czas, ale nie mógł zdejmować z niej zmartwień i brać ich wszystkich na siebie. Oprócz tego, że fizycznie byłoby to niemożliwe i żadna pomoc z tego nie płynęła, to psychicznie obciążyłaby go w ten sposób za mocno.

Odchyliła kołdrę. Zsuwała ją z siebie powoli, żeby nie obudzić śpiącego obok niej chłopaka. Nawet jeśli nie mogła myśleć o niczym innym jak o babci, miała świadomość tego, że miał za sobą intensywny dzień, szczególnie jego drugą połowę, a w najbliższych dniach miał mieć kolejne koncerty. Powinien więc wypoczywać, kiedy tylko mógł i wysypiać się w miarę możliwości. Kilka najbliższych tygodni miało być bardzo intensywnych, z małą ilością czasu na wypoczynek. Spodziewała się, że nie będą mieli wcale więcej czasu na rozmowy niż ostatnio, a poza tym zawsze wolała, żeby odpoczął, zamiast dzwonić do niej i skracać sobie jeszcze ten czas. Bywało trudno, ale była w stanie się z tym pogodzić, bo wiedziała, że bycie idolem było bardzo wymagające i że jak mocno nie chciałaby czegoś innego w konkretnych momentach jego praca była na pierwszym miejscu z perspektywy każdego. Dlatego wolała, żeby się nie obudził teraz, gdy wychodziła z łóżka.

Toward our dreams // Park Jimin [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz