Rozdział 68

216 23 3
                                    

Nie było żadnego wygodnego miejsca siedzącego, więc po prostu stanęła w pierwszej większej wolnej przestrzeni i ustawiła walizkę obok siebie, a na niej dużą torbę, na którą wymieniła zwykle noszoną przez siebie torebkę, bo potrzebowała jeszcze co nieco dopakować, jako że zdecydowała się na mniejszą walizkę. Mimo bezsennej nocy za sobą oraz tego, że rano stawiła się w pracy, z której z resztą jechała prosto na lotnisko, a nawet mimo względnego tłoku w autobusie, czuła się podekscytowana i rozbudzona. Nic dziwnego, w końcu jechała na spotkanie z Jiminem. Udało się, choć przeciwności losu było dość sporo. Cała sprawa z Hwang Chanmi mogła się przecież skończyć tym, że wytwórnia Jimina robiłaby problemy w związku z ich spotkaniami. Nie zdziwiłoby jej to, za to dziwiło ją nieco jak łatwo jej chłopakowi udało się namówić menadżerów na to, by mógł się z nią zobaczyć, miesiąc po tym, jak ostatnio się widzieli oraz kilka dni po tym, jak zamknięto sprawę Chanmi. To pierwsze jeszcze można było wyjaśnić tym, że i tak byli dość niedaleko siebie, porównując sobie podróż do Wielkiej Brytanii z podróżą do Korei, lecz drugie było dla niej mniej wytłumaczalne, gdy wzięło się pod uwagę to jak funkcjonowali idole i ich wytwórnie. Jimin podczas ich rozmów sprawiał jednak wrażenie zadowolonego i wciąż powtarzał, że w zasadzie nie miał żadnych większych problemów z ugadaniem się z menadżerami względem jej przylotu i ich spotkania. Wczorajszego popołudnia stwierdziła, że pozostaje jej po prostu zaufać mu w tej kwestii i przyjąć do wiadomości, że najwyraźniej faktycznie nie mieli nic przeciwko i pozwolili mu spędzić z nią trochę czasu. Czemu przecież miała w to wątpić, skoro ją o tym zapewniał? Zakładała, że jej podejrzenia oraz niepokoje wciąż w ogóle istniały, ponieważ były pozostałością po tym, jak przez parę ostatnich tygodni żyła kłopotami wywołanymi przez Chanmi. Nie przeszła jeszcze w tryb tego, żadnych większych zagrożeń nie było. Przynajmniej póki co.

Na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech, gdy przypomniała sobie obietnicę Jimina dotyczącą sprawienia, że jej niepokój zniknie. Przeszedł ją delikatny dreszcz, kiedy myślała o tym, w jaki sposób mógł to zrobić. Już dziś wieczorem...

Czuła się tak, jakby znów między nimi zaczynało kwitnąć. Trochę tak jak w październiku, kiedy miała się z nim zobaczyć po raz pierwszy. To wydawało się tak odległe, jakby minęło więcej czasu. Sam ostatni miesiąc zdawał się dla niej ciągnąć niesamowicie długo. Ledwie miała urodziny, a miała wrażenie, że minął kolejny rok, o który była starsza. Teraz jednak znów zaczynała mieć poczucie lekkości w związku z ich relacją. Kiedy leciała na spotkanie z nim na początku maja, była przerażona i niepewna ich związku, przytłoczona różnymi rzeczami, które się wydarzyły wcześniej. Teraz jednak znów się cieszyła i była podekscytowana możliwością zobaczenia się z nim na żywo. Jej świat ponownie nabierał barw, kiedy myślała o tym, że będą w zasięgu swoich wyciągniętych rąk. Tak wiele razy myślała o tym, że chciała go przytulić, pogłaskać, pocałować, czy szepnąć mu coś prosto do ucha w trudnej chwili, a teraz wreszcie będzie miała taką możliwość. To była cudowna świadomość, która wprawiała ją w radosne oczekiwanie i odsuwało od niej zmęczenie, które teoretycznie powinna czuć. Nawet zmartwienia, które gdzieś tam krążyły w jej głowie były dla niej w tamtej chwili mniejsze i mniej groźne. Myśl, że tego wieczoru będzie mogła znaleźć się w ramionach Jimina oraz otulić go własnymi, była motorem napędowym jej dobrego nastroju i dodawała jej skrzydeł.

Tak bardzo nie mogła się już doczekać, aż go zobaczy...

Wyczuła, że telefon w jej kieszeni zawibrował lekko. Wyciągnęła go z kieszeni, starając się, utrzymać i walizkę i torbę jedną ręką. Wiadomość była od Heleny. Tego ranka poleciała z mamą i swoim bratem do Grecji w związku ze ślubem kuzynki ze strony jej mamy. Wstyd byłoby się jej do tego przyznać, ale trochę o tym zapomniała, a przecież powinna się nieco nią martwić. Helena wciąż była skłócona z mamą, denerwowała się i podróżą i pobytem u rodziny na Samos.

Toward our dreams // Park Jimin [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz