Rozdział 62

223 19 3
                                    

Westchnęła, patrząc na ekran telefonu, który uparcie milczał. Czekała na wiadomość od Jimina i denerwowała się tą ciszą. Powiedział, że napisze do niej najszybciej jak to będzie możliwe po tym, jak skończy rozmawiać z Hwang Chan Mi. Jeszcze tego samego dnia, którego dostała informację o tym, że Chan Mi się z nim skontaktowała, dostała kolejną wiadomość o tym, że podała jakaś konkretną datę. Pech chciał, że był to również dzień, w którym babcia wychodziła ze szpitala. Czekała na ten dzień i naprawdę nie mogła się go doczekać, a tymczasem jej myśli co rusz uciekały daleko do niego i krążyły wokół tej sprawy. Miała wrażenie, że nie doceniała tego, co wreszcie dostała, czasu z babcią poza szpitalną salą i tego spokoju, który się z tym niósł, nie skupiając się na tym ich wspólnym czasie, wreszcie z dala od wizji chorób i przygnębiającej mimo wszystko atmosfery szpitala. Ciężko było jej się też prawdziwie z tego cieszyć, gdy z tyłu głowy martwiła się już czymś innym. Starała się nie odpływać myślami i być "tu i teraz", ale było to dość ciężkie. Bywały chwile, gdy rzeczywiście Jimin uciekał z jej głowy, lecz potem powracał i zmartwienie o przebieg rozmowy nie dawało jej spokoju.

- Coś nie tak u Jimmy'ego? - zapytała babcia, wyrywając ją z odmętów myśli. Spojrzała na nią, nieco nieprzytomnie, a później odczuła zaskoczenie, które jednak szybko się rozpłynęło, gdy przypomniała sobie, że przecież mniej więcej wtajemniczyła babcię w całą tę sytuację. Zwykle dzieliła się jedynie z Heleną, dlatego czasem zaskakiwało ją pytanie babci. - Może znowu się pokłóciliście?

- Nie, między nami w porządku - odrzekła. Chyba jeszcze nie użyła tych słów po tym, jak porozmawiali ze sobą w Los Angeles. Teraz zamilkła na chwilę, skupiona na tym krótkim zdaniu, które przyniosło ze sobą jakiś spokój i jakąś ulgę.

- Ach... Więc chodzi o tę sprawę. Z tą kobietą - domyśliła się babcia. Sięgnęła po herbatnika, który leżał na stoliku. Siedziały same na tarasie. Ojciec Heleny musiał zająć się czymś do pracy, nie za bardzo wiedziała czym, bo nie wyjaśniał, a jej mama przygotowywała obiad. Wspólnie odebrali babcię i przyjechała razem z nimi do ich domu. Czuła się początkowo trochę niezręcznie, bo kilka dni wcześniej Helena bardzo pokłóciła się z matką, dlatego nie planowała przyjeżdżać po pracy. Dziwnie jej było z tą myślą, że Helena nie przyjeżdżała za to ona już tak.

Spostrzegła, że mimo ostrzeżenia cioci, żeby babcia się nie najadała herbatnikami przed obiadem, staruszka zjadła już większość opakowania leżącego pomiędzy ich kubkami herbaty.

- Tak. Dzisiaj umówił się z nią na rozmowę - odrzekła. Babcia parsknęła cicho, a potem spojrzała na nią z ukosa.

- I co? Martwisz się, bo kiedyś byli razem? - zapytała. Jej ton sugerował jasno, że jeśli faktycznie by tak zrobiła, babcia uznałaby to za przejaw głupoty. Chociaż tak nie było, aż się zarumieniła pod tym delikatnym strofowaniem.

- Nie. Martwię się... Tak w ogóle - wzruszyła ramionami. Babcia zacisnęła usta i kiwnęła głową. Chyba nie do końca jej wierzyła. Westchnęła. - Wiesz, martwię się trochę, że może podczas rozmowy przedstawi mu ich wspólne dziecko...

- Wspólne w jej wersji - zauważyła sprytnie babcia. Zamrugała i wreszcie przytaknęła cicho.

- Ale głównie martwię się tak w ogóle. Trochę tym, trochę tamtym. Nie wiem, co z tego wyniknie po prostu - wzruszyła delikatnie ramionami. Tak naprawdę brakowało jej trochę pomysłów, czym powinna się w tym przypadku przejmować. Sam fakt tego, że Jimin miał wreszcie porozmawiać z Hwang Chan Mi był dla niej stresujący. Nie miała pojęcia, co ona mogła mu powiedzieć, jak Jimin na to zareaguje, do czego ta rozmowa w ogóle doprowadzi.

- I czekasz na wiadomość od niego - powiedziała staruszka, sięgnąwszy po kolejnego herbatnika, którego następnie zanurzyła w swoim kubku. Pokiwała głową. - A jest czym się martwić tak naprawdę?

Toward our dreams // Park Jimin [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz