Kiedy wstała rano, czekały na nią dwie wiadomości od Jimina, przyjemne i na "dzień dobry". Były miłym rozpoczęciem dnia, które przypominało jej same początki ich związku - ten czas, kiedy odczuwała głównie motylki w brzuchu, wymieniając z nim wiadomości i była tak bardzo zauroczona i zakochana w jego osobie oraz nie wisiały nad nimi burzowe chmury wydarzeń, na które nie bardzo mieli wpływ. Sprawiły, że nawet szykując się do pracy na poranną zmianę, w dodatku wstając przy tym wcześniej, żeby jeszcze pobiegać, uśmiechała się i miała znacznie lepszy nastrój, choć jej powieki były opuchnięte, bo jakoś długo nie mogła zasnąć, a na czole znalazła świeżego pryszcza, który w dodatku bolał. Nie traciła jednak na to czasu, który miała ograniczony, tylko wskoczyła w dres i znoszone Nike'i, a potem rzuciwszy okiem na Helenę, wciąż pogrążoną we śnie, otworzyła drzwi najciszej jak się dało i wymknęła się na zewnątrz. W windzie podłączyła słuchawki do telefonu, a potem wybrała playlistę. Przed blokiem już zrobiła sobie krótką serię ćwiczeń rozgrzewających - jak zaczynała biegać to trochę się wstydziła, ale wkrótce odkryła, że ze słuchawkami w uszach łatwo było jej ignorować istnienie innych ludzi. Kiedy rozpoczynała bieg, do jej uszu leciał pierwszy refren "Boy with Luv", a ona nuciła go cicho pod nosem. Miała stałą trasę biegania, która na mapie miała kształt bardzo nierównego owalu, a z braku parków w pobliżu, obejmowała okoliczne zielone skwerki i polanę z kilkoma jeziorkami za pobliskim kościołem, w którym była ostatni raz, kiedy brała bierzmowanie - polanę odwiedzała zdecydowanie częściej.
Zdążyła pokonać pierwszy skwerek, kiedy muzyka nagle zamilkła, za to telefon zaczął wibrować. Nie planowała wpaść na nikogo pełnym impetem, więc zatrzymała się po sięgnięciu do kieszeni. Zobaczyła na ekranie zdjęcie swojego chłopaka. Była szansa, że jeszcze nie spał, więc jakoś jej to nie zdziwiło. choć raczej nie zdarzało im się łączyć o tej porze. Odebrała, mając zamiar poinformować go, że oddzwoni.
- Hej, mogę do ciebie zadzwonić jak... - zaczęła. Jimin jednak nie czekał na to, aż skończy, a pewnie nawet jej nie słuchał, tak samo jak ona nie czekała aż skończą rozmowę, tylko wsunęła telefon do tylnej kieszeni spodni i właśnie ruszała dalej.
- Widziałaś wiadomość ode mnie? - zapytał. Pomyślała, że chodziło mu o dwie wiadomości, które odczytała po przebudzeniu. Uśmiechnęła się szeroko.
- Tak, nawet na nie odpisałam - odpowiedziała.
- Nie tę. Późniejszą - powiedział. Zaskoczył ją odrobinę. Nie zwróciła uwagi, że napisał coś później. Możliwe, że zrobił to jak jechała windą, już po włączeniu playlisty.
- Tej nie - odrzekła. Uśmiech zniknął z jej twarzy, bo wyczuwała w jego głosie, że zdecydowanie nie był tak pogodny i promienny jak można było wywnioskować z porannych wiadomości od niego. Coś sprawiło, że stracił ten humor. Brzmiał na spiętego i przejętego.
- W sumie... W sumie to nieważne, właściwie nic tam nie było - powiedział pospiesznie, nadając temu, że cokolwiek napisał mniejszą wagę, jakby nagle przestało to mieć znaczenie. Zmarszczyła czoło, zwalniając odrobinę bieg, bo widziała, że światło na pasach jeszcze przez chwilę pozostanie czerwone.
- Co się stało? Coś nie tak? - zapytała nerwowo. Spodziewała się w sumie, o co mogło chodzić, ale nie wiedziała, co mogło się stać. Ostatnio jak mieli podobną rozmowę, wyszedł artykuł o nim, w którym zrobili z niego uwodziciela fanek, co w sumie było bliżej prawdy niż ktokolwiek mógł pomyśleć. Ton jakim mówił, nie wróżył niczego dobrego, tak samo jak rzeczy, które mówił. - Coś się zmieniło w sprawie Chan Mi?
Początkowo odpowiedział jej parsknięciem albo sapnięciem, trudno było jej odróżnić przez telefon, bez widoku na jego twarz.
- Napisała do mnie. Przed chwilą. No, dłuższą chwilą - wśród wszystkich rzeczy, jakie przewidywała, nie było akurat tego. Na moment jej umysł zatrzymał się i w wyniku tego trochę zbyt późno przyspieszyła po zobaczeniu tego, że zapaliło się zielone światło dla pieszych.
CZYTASZ
Toward our dreams // Park Jimin [skończone]
FanficDruga część "Despite the distance". Ona: Zakochana po uszy w koreańskim gwiazdorze, starająca się jednak twardo stąpać po ziemi. Wewnątrz niej jednak narastają wątpliwości co do słuszności takiego związku. On: Koreański gwiazdor, który ryzykuje wiel...