Rozdział 15

263 22 33
                                    

Zerknęła na telefon, ale milczał. Wcale jej to nie dziwiło, ale mimowolnie czuła lekki niepokój. Wiedziała, że miał inne rzeczy na głowie, ale mógł jednak do niej chociaż napisać. Czuła, że przedtem, miała wobec jego zachowania dużo więcej cierpliwości niż tego dnia. Ale ostatnimi czasy w ogóle wiele się w niej zmieniło i miała poczucie, że równie dużo zmieniło się w ich relacji. Ich rozmowy, spotkania, stosunek do siebie, były inne niż dotychczas. Gnębiło ją to i martwiło. Miała wrażenie, że ich relacja powoli się kruszyła i pojawiało się na niej coraz więcej rys i pęknięć, których nie potrafiła ignorować. Miała za sobą noc i poranek pełne przemyśleń różnego rodzaju. Wciąż miała poczucie, że wszystko to siedziało tylko wewnątrz niej, w jej głowie i że może przesadzała. Że być może było to tylko chwilowe poczucie, które było spowodowane czymś innym, co nie dawało jej spokoju – na przykład odległością i tym, że rozsmakowali się oboje w możliwościach spotkań. Niemniej, głowę miała pełną różnych zmartwień dotyczących ich związku, które nie dawały jej spokoju. Zmartwienia miały już to do siebie, że gnębiły człowieka niezależnie od pory dnia, miejsca pobytu i tego, czym się aktualnie zajmował – co było chyba ich najgorszą wadą.

Ona ostatnio miała ich naprawdę dużo i co gorsza, były związane głównie z jej związkiem. Nadal cieszyła się, kiedy Jimin do niej dzwonił i mogli porozmawiać, niezależnie od tego czy była to rozmowa wideo czy nie, ale czuła podczas nich napięcie, które płynęło z niej samej. Płynęło z jej głowy. Czy trzy miesiące temu... Nie, jeszcze miesiąc temu. Czy czułaby się tak nieufna w stosunku do tego, co mówił Jimin? Czy podejrzewałaby, że był z nią nieszczery w swoich reakcjach lub obawiałaby się tak bardzo tego, jak odbierze jej słowa i czy nie rozpęta nimi burzy między nimi? Dobrze wiedziała, że takie emocje nie wróżyły dobrze związkom. Ostatnio skończyło się na tym, że wygarnęła mu po alkoholu, a potem się pokłócili.

- Czekasz na telefon od Pana Marudy? – zapytała Werka, a zaraz potem tuż obok jej ręki stanęła ozdobna miseczka wypełniona lodami. Podniosła na nią wzrok i przyglądała się, jak ta okrąża niewielki stolik, by usiąść z drugiej strony kanapy. Nie wdawała się w szczegóły tego, kim był Jimin, bo nie chciała, żeby zbyt duża liczba osób wiedziała, że spotykała się z gwiazdą, ale poprzedniego wieczora, po wypiciu nie największej, ale solidnej dawki alkoholu, zwierzyła się jej ze swoich zmartwień i z tego, co ją dręczyło na tyle, na ile mogła to zrobić bez wyjawiania prawdy o Jiminie. Czuła się nieco źle z tą myślą, jednak rozmowa z inną dziewczyną, która też była w związku i powiedzenie komuś o swoich problemach i troskach było trochę jak zażycie leku wykrztuśnego przy chorobie płuc. Łatwiej jej się zwyczajnie oddychało, kiedy wreszcie wyrzuciła z siebie wszystko, co w niej zalegało już dłuższy czas i utrudniało życie.

Stanowisko Werki było dość jasne. Nie podobało jej się to, jak zachowywał się wobec niej Jimin i nie ukrywała tego przez sekundę. Uważała, że Jimin lubił się rządzić i mieć kontrolę w ich związku, co akurat było niewygodną prawdą, która bardzo jej nie leżała, ale której zaprzeczyć nie mogła. Nie podobało jej się, że próbował wszystko dopasować pod siebie, z czym się z kolei nie zgadzała do końca, bo według niej nie było tak, że w ogóle o niej nie myślał, a poza tym jego praca była bardziej wymagająca i musieli się zwyczajnie do pewnych rzeczy dostosować oboje, czy tego chcieli czy nie. Nie podobało jej również to, że nakłaniał ją tak bardzo do spotkania, wiedząc, że były takie rzeczy, których ona sama obejść nie mogła – jak chociażby praca. Tutaj zgadzała się z nią połowicznie, bo o ile mogła bronić go tym, że najwyraźniej tak mu na niej zależało, że nie ustawał w wysiłkach, o tyle sama miała poczucie, że nie patrzył na jej sytuację, nawet jeśli powtarzał, że było inaczej, a przynajmniej, że nie traktował tego wszystkiego jako poważną przeszkodę – tego nawet ona nie była w stanie przeoczyć. Poza tym, wskazała jeszcze szereg innych rzeczy, które wskazała jako nieodpowiednie lub złe znaki, jak sposób załatwiania z nią różnych spraw i samo to, że coś ją powstrzymywało przed powiedzeniem mu, co uważała w niektórych kwestiach, co według Werki było zwyczajną obawą przed tym, że jej zdanie mogło mu się nie spodobać – ale dla niej było po prostu unikaniem sporów i spięć.

Toward our dreams // Park Jimin [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz