~Jimin's Special #2~

262 22 12
                                    

- Nie mamo, wszystko w porządku – odpowiedział, wyrwany przez matkę z zamyślenia w jakie popadł podczas jej wywodu na temat zmartwienia Ji Hyunem i jego ostatnimi wieczornymi wyjściami nie wiadomo gdzie, a przynajmniej z powodów i w miejsca, których ich matka nie znała.

- Na pewno? Słuchałeś mnie w ogóle? – chyba jej matczyna intuicja jej to podpowiedziała, bo przecież rozmawiali przez telefon, to skąd mogła się tego domyślić. Odpłynął myślami, co od jakiegoś czasu zdarzało mu się często. I to nie w tym dobrym znaczeniu, przynajmniej tak sądził. Jego myśli wędrowały ku Pauli, która była daleko, ale nie dotyczyły przyjemnych rzeczy, a takich, przez które tylko więcej chmur pojawiało się nad jego głową. Miał wrażenie, że coś było między nimi nie tak. Kiedy się nad tym głowił – a miał na to ponad tydzień od ich ostatniej dłuższej rozmowy, doszedł do wniosku, że nawet od dłuższego czasu odbierał od niej sygnały, że gdzieś na linii ich związku były jakieś zakłócenia, co wcześniej był w stanie ignorować, ale od ich gorącej dyskusji na temat przylotu już nie mógł.

Paula nie chciała przylecieć do Seulu. Wierzył w to, że również nie mogła, bo miała pracę i studia, ale odrzucała też wszelkie próby nawiązania w tej kwestii porozumienia w tej kwestii, które podejmował. Unikała tematu. Nie tylko dlatego, że krępowała się odmowami. Czuł, że kryło się za tym coś innego i nie byłaby w stanie przekonać go, że nie. Zarzucała mu, że nie patrzył na jej obowiązki i zobowiązania jako na tak samo wartościowe jak własne. Ale przecież nie o to mu chodziło, kiedy nalegał na rozmowy i na jej przyjazd. Kochał ją. Chciał ją zobaczyć. Wierzył, że gdyby porozmawiali jak dwoje dorosłych ludzi, bez unikania tematu dałoby się ustalić jakiś termin i uniknąć tamtej ostatniej sprzeczki, która sprawiała, że nawet dziwnie mu się myślało o locie do niej. Oczywiście, że postrzegał jej życie w Polsce jako ważne. Dlatego chciał się przez parę tygodni z nią dogadać i dać jej wybór, posłuchać jakichś jej propozycji. Ale on wolała uciekać od tego tematu, bronić się tym, że nie myślała i że nie widziała żadnej dogodnej daty. Nie chciała nawet spróbować. Jak miał się czuć?

Przyłożył dłoń do twarzy i potarł ją ze zmęczeniem. Mimowolnie uśmiechnął się lekko, by przynajmniej wyczuła ten sztuczny uśmiech w jego głosie.

- Słuchałem, oczywiście, że tak. Myślę, że nie masz czym się przejmować. Ji Hyun już nie jest dzieciakiem, ma prawo do swoich spraw i tego, żeby mieć tajemnice przed mamusią – przy ostatnim zdaniu uśmiechnął się naprawdę, bo szczerze tak uważał. Nawet jeśli mama wciąż poczuwała się do tego, by dbać o jego młodszego brata jak o małe dziecko, nie dało się ukryć, że chłopak już nim przecież nie był.

- Łatwo ci mówić... Ty wyfrunąłeś z gniazda dużo wcześniej niż bym chciała – wymruczała niepocieszona jego postawą, a raczej przybita. – W twoim ojcu też żadnego wsparcia w tej kwestii. Sama mam go na głowie.

Nikogo na głowie nie miała, po prostu nie mogła pogodzić się z myślą, że miała dwóch dorosłych synów. Ale wiedział, że po prostu martwiła się o Ji Hyuna i że częściowo było to spowodowane właśnie tym, że on bardzo wcześnie opuścił dom, goniąc za swoimi marzeniami, by rozpocząć karierę idola. Dlatego westchnął jedynie i podniósł się z pościeli, przyjmując pozycję siedzącą.

- Porozmawiam z nim jakoś niedługo, w porządku? Zadzwonię do niego i pogadam jak starszy brat z młodszym bratem – żeby zdradził matce choć cień swoich sekretów albo wymyślił jakąś dobrą wymówkę, żeby już nie musiała się martwić o niego tak bardzo. A przy okazji wywie się, o co chodziło. Podejrzewał, że może o jakąś dziewczynę i nie zakładał, że było to coś, o co faktycznie powinni się martwić.

Matka westchnęła teatralnie.

- Mógłbyś przyjechać... Choć na jeden dzień – powiedziała, przyjąwszy przy tym uciemiężony ton. Skrzywił się i zgarbił, opierając się łokciem wolnej ręki na udzie.

Toward our dreams // Park Jimin [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz