- Na pewno wszystko w porządku? Wyglądasz tak blado, jak zaraz po powrocie z tego Los Angeles - tak jak zakładała, babcia nie dawała się zwieść jej tłumaczeniom i mimo wszystko dociekała przyczyn jej wyczuwalnego złego nastroju i samopoczucia. Westchnęła, chcąc odpowiedzieć zaraz po tym. - Znowu pokłóciłaś się z Jimmy'm?
Zamknęła usta nieco zaskoczona jej pomysłem. Zaraz potem pomyślała, że to chyba trochę źle o nich świadczyło, że nawet jej babcia, nie znająca szczegółów ich relacji, od razu podejrzewała, że się ze sobą posprzeczali. Pokręciła głową, choć zawahała się przy tym. Może lepiej było po prostu zrzucić wszystko na to?
- Po prostu średnio spałam. Całą noc miałam jakieś problemy z brzuchem... Pewnie dlatego, że zbliża mi się okres - wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się szeroko, mając nadzieję, że to wreszcie babcię przekona. - Wyglądam gorzej niż się czuję, zaufaj mi. Chociaż ja tego po sobie nie widzę.
Babcia przyglądała jej się badawczo i poczuła się niezręcznie pod jej spojrzeniem. Słaby był z niej kłamca, babcia o tym dobrze wiedziała. W końcu jednak odwróciła od niej wzrok, a ona odetchnęła z ulgą. Wewnątrz, żeby nie dać po sobie poznać więcej niż by chciała. Staruszka i tak nie dawała jej spokoju i zadręczała ją co jakiś czas tym samym pytaniem, jakby starając się ją złapać na kłamstwie lub zmusić do poddania się. Słyszała, że policjanci działali podobnie podczas przesłuchań podejrzanych i przestępców. Jej babcia niewiele miała wspólnego z policją, przynajmniej jej nic na ten temat wiadomo nie było. Przez większość życia pracowała w warzywniaku, a jej mąż był motorniczym. Nie słyszała też, żeby którekolwiek z nich było kiedykolwiek przesłuchiwane w jakiejś sprawie.
- Mamy albo mieliśmy jakiegoś policjanta w rodzinie? Policjantkę? - zapytała. Babcia spojrzała na nią dla odmiany w taki sposób, że łatwo było odczytać, że zbiła ją z pantałyku.
- Nie wydaje mi się. A co tak nagle? - odpowiedziała, wciąż przyglądając jej się z takim samym zdziwieniem. Uśmiechnęła się pod nosem, rzucając jej tajemnicze spojrzenie i chwilę czekając, zanim zebrała się do odpowiedzi.
- Bo mam wrażenie, że zadajesz mi wciąż to samo pytanie, jak policjantka na przesłuchaniu - odpowiedziała wreszcie, nie mogąc ukryć rozbawienia, które nagle ją ogarnęło. Zachichotała nawet. Babcia za to parsknęła i pokręciła głową, wyraźnie mało rozbawiona jej komentarzem. Uniosła nawet oczy, jak zawsze, kiedy miała ochotę wymamrotać, by Bóg miał ją w opiece przy takich pomysłach. Tym razem niczego nie powiedziała, ale zdecydowanie sobie pomyślała dokładnie te słowa.
- Na coś oglądałam te seriale kryminalne - stwierdziła za to, czym wywołała kolejną partię jej chichotu.
- Więc oglądałaś je po to, żeby mnie przesłuchiwać? Gdybym wiedziała, chowałabym pilota - powiedziała, wciąż się śmiejąc. Babcia cmoknęła, ale w jej oczach kryły się iskry rozbawienia, gdy znów je zwróciła w jej stronę.
- To dałabyś mi tylko kolejny powód do ćwiczenia teorii w praktyce! - odpowiedziała i tym razem obie wybuchły śmiechem. Zasłoniła usta, zerkając w stronę drzwi, które były uchylone. Wątpiła, czy komukolwiek by przeszkadzała odrobina śmiechu, ale nigdy nic nie wiadomo. Stłumiła jednak w sobie własne rozbawienie. Babcia zakaszlała lekko na sam koniec.
- Chcesz wody? - zapytała troskliwie, ale staruszka pokręciła tylko głową. Wyglądała nieco lepiej, co napawało ją optymizmem i zmniejszało wyrzuty sumienia związane z tym, że nie pojawiła się u niej przez dwa dni. Oczy babci spojrzały na nią ponownie, już bez rozbawienia i nie badawczo, ale dostrzegała w nich coś z pozostałej w niej radości.
- No, teraz ci już trochę wierzę. Skoro żartujesz, to znaczy, że nie może być aż tak źle - powiedziała. Jej własna wesołość znacząco uciekła wraz z tymi słowami, ale starała się tego po sobie nie pokazać.
CZYTASZ
Toward our dreams // Park Jimin [skończone]
FanficDruga część "Despite the distance". Ona: Zakochana po uszy w koreańskim gwiazdorze, starająca się jednak twardo stąpać po ziemi. Wewnątrz niej jednak narastają wątpliwości co do słuszności takiego związku. On: Koreański gwiazdor, który ryzykuje wiel...