Otworzyła oczy szeroko. Natychmiast po obudzeniu się, ogarnęło ją takie poczucie, jakby właśnie wypłynęła spod powierzchni wody i wzięła pierwszy oddech. Przez kolejne sekundy mrugała, przyzwyczajając wzrok do jasności pomieszczenia. Nie wiedziała, która godzina, ale dzień najwyraźniej powoli się budził, bo dzienne światło wpadające przez okna było jeszcze słabe i szarawe. Leżała, chłonąc przyćmioną pastelowość pomieszczenia i przyzwyczajając się do rzeczywistości po tym, jak wyrwała się z sennych odmętów i została w nią wrzucona. W dodatku dość brutalnie, jak jej się wydawało, kiedy wspominała swój sen i starała się pozbyć ciężkiego uczucia obecnego w klatce piersiowej. Trudno jej było się z tym uporać. Bywały takie sny, które bardzo głęboko zasiadały w umyśle. Takie, które dotykały najgłębszych zakamarków duszy i serca, nawet jeśli te na co dzień pozostawały ukryte głęboko. Roztaczały idylliczną otoczkę szczęścia i pozostawiały po sobie pragnienie powrotu do nich oraz tego, żeby były jednak elementem otaczającej rzeczywistości.
Poruszyła się wreszcie, by przekręcić się na drugi bok i ku swojemu zaskoczeniu odkryła, że poza nią w łóżku znajdował się ktoś jeszcze. Zaraz przypomniała sobie, że rzeczywiście nie zasypiała sama w nocy. Po sekundzie całkiem wyraźnie pamiętała, jak minutę po tym, kiedy rozmawiały i śmiały się jeszcze, nieco zamroczone alkoholem, zauważyła, że Helena zasnęła oraz jak walczyła z kołdrą, żeby wyciągnąć ją spod kuzynki i przykryć je obie. Nawet gdyby miała problemy z pamięcią, ciemne włosy wystające zza fałdy kołdry były wskazówką tego typu, że od razu można się było domyślić, kto leżał pod drugiej stronie łóżka, a to jej wystarczyło, by się uspokoić. Kiedy uświadomiła sobie obecność kuzynki, zdała sobie sprawę, że jej równy oddech dało się słyszeć całkiem wyraźnie w cichym pokoju i zastanowiła się, jak mogła go przedtem ignorować i nie słyszeć.
Niezależnie od obecności Heleny lub jej braku, miała poczucie, że już i tak nie zaśnie. Musiało być dość wcześnie. Obróciła się po raz kolejny i przechyliła ciało na brzegu łóżka, by dosięgnąć telefonu położonego na podłodze i odłączyć go od ładowarki. Podświetliła ekran, żeby spojrzeć na powiadomienia i jej oczom ukazało się zdjęcie Jimina, które zrobiła ostatniego poranka w Seulu.
Patrzenie na nie przy każdym sięgnięciu po telefon poprawiało jej humor i wciąż wywoływało uśmiech na twarzy, ilekroć na nie spojrzała. Teraz również kąciki jej ust lekko się uniosły, choć wspomnienie wspólnych chwil nie było w stanie pocieszyć jej na tyle, by zniknęło poczucie smutku w jej piersi. Nawet informacja o wiadomości od ukochanego nie była tak krzepiąca.
Jimin💕: Dzień dobry, księżniczko! Mam nadzieję, że dzień i nowy rok rozpoczynasz w dobrym humorze!
CZYTASZ
Toward our dreams // Park Jimin [skończone]
FanfictionDruga część "Despite the distance". Ona: Zakochana po uszy w koreańskim gwiazdorze, starająca się jednak twardo stąpać po ziemi. Wewnątrz niej jednak narastają wątpliwości co do słuszności takiego związku. On: Koreański gwiazdor, który ryzykuje wiel...