Rozdział 9

232 27 18
                                    

- Wszystko w porządku? – zapytał i zdała sobie sprawę, że nieco odpłynęła myślami. Nie pamiętała nawet o czym rozmawiali zanim to się stało. Przez kilka sekund przyglądała się mu z szerzej otwartymi oczami i rozchylonymi wargami. Potrzebowała ich na zebranie do kupy myśli w głowie, w której nieco jej się kręciło. Ile wypiła zanim Jimin odpisał na jej, nieco żenującą po czasie, wiadomość i któreś z nich – nie pamiętała które – zaproponowało tę rozmowę?

- Tak, przepraszam – zaśmiała się niepewnie, by przykryć zawstydzenie swoim stanem. Sięgnęła do włosów, żeby je poprawić i poczuła na niej nieprzyjemny chłód zimowej nocy. Szybko schowała tę dłoń znów między uda, żeby dalej ją ogrzewać. Potrząsnęła lekko grzywką, której już nie poprawiła i uśmiechnęła się, mając nadzieję, że był to ładny uśmiech. – Chyba trochę za dużo wypiłam jednak... Albo może to powietrze...

Nie wiedziała, co bardziej odpowiadało za te wszystkie szumy w głowie. A raczej co je nasilało, bo za same szumy odpowiadał alkohol, to było pewne.

- Właśnie dlatego pisałem, żebyś za dużo nie piła – powiedział. Znów skupiła się wzrokiem na nim, bo gdzieś w międzyczasie odpłynęła, licząc, ile i czego dokładnie wypiła tego wieczoru. Jimin wyglądał na niezadowolonego. Przyglądała się mu, zastanawiając się, jak bardzo był na nią zły. Nie lubił, kiedy go nie słuchała. Była to jedna z tych rzeczy, które ją w nim irytowały. – Jesteś tam sama i pijana.

Przewróciła oczami.

- Nie jestem sama. Przyszłam z... - zaczęła.

- Z koleżanką z liceum, tak, tak – przerwał jej na tyle lekceważąco, żeby poczuła się jeszcze bardziej zdenerwowana. W jednej chwili jej zawstydzenie własnym stanem uleciało. Miała ochotę wytłumaczyć mu, że była przecież dorosłą osobą i nie raz znalazła się w takiej sytuacji w swoim życiu. Z alkoholem też nie miała większego problemu i każdemu od czasu do czasu zdarzało się przesadzić. Nie miał prawa złościć się na nią o podobne rzeczy. Sam przecież od alkoholu nie stronił, przynajmniej z tego co zauważyła, kiedy byli razem.

Otworzyła już niemalże usta, ale powstrzymała się, bo nagle przypomniała sobie o Weronice, która w przeciwieństwie do niej nie powiedziała sobie tej nocy „stop" w odpowiednim momencie i teraz prawdopodobnie drzemała w domku. Obie czekały, aż przyjedzie jej chłopak i je odbierze. Nie mogła powiedzieć, że z Weroniką była bezpieczna i że wszystko było w porządku, bo były we dwie, kiedy druga dziewczyna była w tym stanie. A przynajmniej nie z czystym sumieniem.

Wydęła wargę i spojrzała w bok.

- Nie jestem małą dziewczynką, wiesz? Pewnie miałam więcej okazji do tego, żeby się tak pobawić niż ty – stwierdziła. Coś w jej głowie podpowiadało, że nie powinna była tego mówić. Jimin miał taką pracę jaką miał i czepianie się akurat takiego argumentu było właściwie bezsensowne.

- Och tak... Doświadczenie ma cokolwiek wspólnego z tym, że człowiek jest bezpieczniejszy w tym przypadku – odpowiedział cierpko i skrzywił się przy tym. Zacisnęła usta, obracając głowę jeszcze trochę, by ukryć swoją twarz. Albo żeby nie patrzeć w tamtej chwili na niego. Nie wiedziała, czego pragnęła bardziej. Nawet jeśli jednak na niego nie patrzyła, słuch nadal miała taki sam. Słyszała muzykę w domku za sobą, nawet rozbawione rozmowy palących znajomych. Jego prychnięcie również zdołała wychwycić i nawet wyciągnąć z niego wniosek, że był naprawdę zły. – Nie chodzi o to na ilu imprezach byłaś wcześniej, tylko jak będzie wyglądała ta, na której jesteś.

- A więc? Jak wygląda ta, na której jestem? – zapytała, nie mogąc już dłużej go słuchać. To może i było nawet zadziwiające, jak prędko potrafiły zmieniać się ludzkie nastroje. Dziesięć minut temu rozmawiała z nim cała w skowronkach, trzy minuty temu wstydziła się tego, że podczas tej rozmowy była pijana, a teraz niemalże gotowała się ze złości na jego słowa i rządzenie się. – Jakoś cię tu nie widzę, żebyś mógł ją ocenić.

Toward our dreams // Park Jimin [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz