Rozdział 12

248 27 28
                                    

                - Do jutra – rzuciła, przechodząc obok Tomka tuż przy sklepowych bramkach. Uniósł głowę znad składanych przez siebie ubrań i odpowiedział jej pogodnie, na co jeszcze się tylko uśmiechnęła. Rzadko kiedy pamiętała o tym, że jakiś czas temu próbował zaprosić ją na randkę i dawno przestała się tym przejmować. Jeśli pamiętał, to w żaden sposób nie wpływało to na ich dalsze relacje w pracy. Jakby oboje zapomnieli o tym drobnym, niezręcznym incydencie. Nawet na noworocznej imprezie pracowniczej na początku stycznia nie próbował się do niej przystawiać i żadne z nich nie wspominało tej sprawy. Kiedy przypominała sobie tamtą sytuację, czuła raczej ulgę niż zdenerwowanie.

Zerknęła na telefon. Dostrzegła powiadomienie z wiadomością od Jimina, ale zanim w nie stuknęła, skupiła się na ułamek sekundy na godzinie. Miała jeszcze całkiem sporo czasu do seminarium z promotorem, a pewnie i tak nie wejdzie pierwsza – choćby dlatego, że jej nie zależało. Nie musiała jechać od razu na uczelnię, bo miała czasu aż nadto. Zamiast więc ku schodom ruchomym w dół i wyjściu, skierowała się do tych wiodących na górę, żeby jeszcze coś zjeść. Dopiero po wskoczeniu na stopień, który miał ją przenieść wyżej, spojrzała na telefon, żeby odczytać wiadomość, którą dostała od ukochanego.

Jimin💕: Mogłabyś to chociaż przemyśleć...? Nie zależy mi na tym dlatego, że chcę postawić na swoim, tylko dlatego, że tęsknię za Tobą i wydawało mi się, że z Twojej strony jest tak samo...

Westchnęła cicho. Zgasiła ekran i schowała telefon do tylnej kieszeni spodni, jednocześnie schodząc ze schodów na nieruchomą podłogę. Musiała przemyśleć, ale co chciała mu odpisać na podobną wiadomość. Ostatnio układało im się dobrze, choć dzisiaj zaczęła się trochę martwić, że może oceniała sytuację nad wyrost. Jimin co jakiś czas odnosił się do tego, o czym rozmawiali podczas ostatniej większej sprzeczki albo podkreślał, że nie chciał jej do niczego przymuszać i że miała własne zdanie – tak jak w tej wiadomości, ale czy nie było to przejawem tego, że tylko się tym zasłaniał, by nie dawać jej kolejnej szansy do tego, by mu wypomniała, że wcale tak nie było? Wcześniej zakładała, że to dobrze, choć nieco dziwnie, ale że minie po jakimś czasie samoistnie, w miarę jak oboje o tym zapomną.

Czytając jednak jego wiadomości dzisiaj, miała wrażenie, że była to jednak jego zasłona dymna przed ewentualnymi zarzutami. Przynajmniej od czasu do czasu. Na przykład tego dnia, kiedy znów wzięli na tapet temat spotkania i kwestię jej możliwości względem przyjazdu do niego. Musiała przyznać, że z każdą kolejną wiadomością odczuwała coraz większą frustrację i z tego też powodu odpisywała w sporych odstępach czasu. Wszystko ciągnęło się od rana i była już też nieco zmęczona. Czy naprawdę musiała mu tłumaczyć tak proste rzeczy, jak to, że nie mogła od tak wziąć sobie wolnego od uczelni i wszelkich obowiązków, żeby lecieć do niego tyle godzin? Twierdził, że to rozumiał, ale miała poczucie, że zupełnie nie zwracał na to uwagi lub nie przejmował się podobną przeszkodą. Dowodziła chociażby tego ta próba podziałania na jej emocje, którą przypuścił w tej wiadomości. Próbował wzbudzić w niej litość czy poczucie winy? Naprawdę myślał, że po takich słowach rzuci się do pisania mu, że przecież bardzo go kochała i że to oczywiste, że tęskniła, a potem będzie jeszcze może siedziała z załzawionymi oczami i trzęsła się o to, czy się nie obraził i na poważnie nie zaczął myśleć, że może jej nie zależało? Chyba znał ją na tyle, by wiedzieć, że tylko ją to mogło bardziej zdenerwować. A może właśnie to próbował osiągnąć? Dogryźć jej w taki sposób? Jakakolwiek nie byłaby prawda, nie miała ochoty siadać teraz do tej wiadomości i próbować mu odpisać, bo czuła, że mogło to doprowadzić do sprzeczki. Z drugiej strony miałaby odpuścić i udawać, że nic się nie stało, jeśli uważała, że to nie w porządku?

Czy on po prostu nie mógł zrozumieć, że nie mogła poświęcić dla niego wszystkiego? Sam przecież był w podobnej sytuacji. Równie dobrze ona mogłaby od niego zażądać, by w ramach dowodu miłości wsiadł w pierwszy lepszy samolot do Europy i zjawił się u niej w mieszkaniu. Tak byłoby w porządku?

Toward our dreams // Park Jimin [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz