- Wyglądasz na zmęczoną, nie chcesz jechać do domu? – zapytała babcia. Westchnęła i oderwała na sekundę spojrzenie od obieranego jabłka. Babcia nie mogła jeść inaczej niż przez rurkę, przynajmniej póki co. Obierała je dla jej sąsiadki z pokoju, starszej od jej babci kobiety, której niesamowicie mocno trzęsły się ręce, a głos ledwo wydobywał się z jej gardła, którą przed chwilą zabrano z całym łóżkiem na badania. Przedtem poprosiła ją o tę przysługę, a ona nie widziała w tym problemu, skoro i tak siedziała z babcią.
- Zadajesz mi to pytanie od wczoraj, wiesz? – uśmiechnęła się delikatnie, pozwalając ostatniemu fragmentowi odkrojonej skórki opaść na chusteczkę. Poukładała obierki brzegiem dłoni, żeby zrobić miejsce na inne części jabłka. – Dzisiaj jestem w lepszym stanie niż wczoraj. Jak się położyłam i skończyłam rozmawiać z Jiminem, usnęłam jak dziecko i spałam, dopóki budzik nie zadzwonił.
Mówiąc, kroiła już jabłko na pół. Jedną z połówek odłożyła potem na drugą chusteczkę, na której miała znaleźć się jadalna część owocu.
- Och, i to ma cię niby tłumaczyć, mądralo? – zapytała babcia z przekąsem. Zerknęła na nią po raz kolejny. – Jak dla mnie możesz jechać do domu i teraz. Potrzebujesz się porządnie wyspać.
- Wyśpię się jutro, w porządku? – zapytała, wycinając środek kawałka jabłka i skupiając się na nim trochę bardziej niż przed chwilą, by nie stracić palca. Uśmiechnęła się jednak. – Jutro mam na drugą zmianę. Wyśpię się i dopiero przyjadę się z tobą zobaczyć.
- A do pracy? – zapytała zdziwiona babcia.
- Do pracy po wizycie u ciebie. Pojadę prosto ze szpitala – odpowiedziała. Usłyszała, jak staruszka westchnęła z dezaprobatą.
- Nie przemówisz... Nic nie przemówisz... - wymamrotała pod nosem. W odpowiedzi jedynie szerzej się uśmiechnęła. Wiedziała, że wygrała tę małą dyskusję. Przez chwilę w pomieszczeniu słychać było głównie cięcia wykonywane nożem w miękkim, ulegającym ostrzu owocu. – Jesteś jak twoja mama. Za bardzo się przejmujesz wszystkimi wokół. Za mało sobą. Za wrażliwa po prostu jesteś po niej.
Straciła uśmiech z twarzy, kiedy staruszka wspomniała o jej matce. Tak samo jak nie rozmawiały o jej chłopakach, tak o mamie też rzadko zdarzało im się rozmawiać. Była jak temat tabu. Babcia robiła się przygnębiona i milcząca, kiedy zaczynała temat, więc po pewnym czasie sama doszła do wniosku, że nie trzeba było pytać. Jedyne ich rozmowy z dzieciństwa, jakie pamiętała, polegały na tym, że zadawała babci pytanie, jaka była mama, na co ona odpowiadała, że była taka sama jak ona. A także na kilku opowieściach opartych na zdjęciach w rodzinnym albumie. Teraz zastanowiła się nad tym, gdzie się podział. Wydawało jej się, że babcia nie wzięła go ze sobą tylko zostawiła w mieszkaniu.
- Po kim ona to miała? Nie po tobie? – zapytała i spojrzała na babcię z odrobiną niepewności. Nie wiedziała, czy będzie chciała z nią teraz rozmawiać. Babcia nie spojrzała na nią, tylko uparcie wpatrywała się w ścianę lub sufit – nie wiedziała, w które dokładnie. Musiała ją usłyszeć, chociaż czasem miewała problemy ze słuchem. Jej milczenie chwilę trwało, aż wreszcie jej usta poruszyły się.
- Wydaje mi się, że nie. Jeśli już to po mojej mamie – odpowiedziała. To była krótka odpowiedź, ale i tak zaskoczyło ją to, że powiedziała coś tak znaczącego. W gruncie rzeczy babcia miała wiele tajemnic i dość rzadko opowiadała o rodzinie innej niż dziadek, wujek z ciocią i najbliższa rodzina jej siostry. Wiedziała, że pradziadek nie był zbyt dobrym i kochającym ojcem, tak wnioskowała z urywków tego, co o nim mówiła oraz że oboje jej rodzice przeżyli wojnę. – Tak, zdecydowanie po niej. Bo raczej nie po twoim pradziadku to macie...
CZYTASZ
Toward our dreams // Park Jimin [skończone]
FanfictionDruga część "Despite the distance". Ona: Zakochana po uszy w koreańskim gwiazdorze, starająca się jednak twardo stąpać po ziemi. Wewnątrz niej jednak narastają wątpliwości co do słuszności takiego związku. On: Koreański gwiazdor, który ryzykuje wiel...