Rozdział 63

194 20 10
                                    

Paula: Hej? Wszystko w porządku? Odezwij się do mnie, jak będziesz mógł. Martwię się trochę, że się nie odzywasz...

Z westchnieniem zamknęła czat i spojrzała za okno, wiozącego ją autobusu. Nie wiedziała, ile razy już zerkała na wysłaną do Jimina, na którą wciąż brakowało odpowiedzi, co wzbudzało w niej niepokój. W głowie wciąż miała słowa babci o tym, że nie miała wpływu na wszystko, co działo się wokół niej i że powinna się z tym pogodzić zamiast zadręczać. Lecz nie potrafiła nie myśleć o tym wszystkim, gdy już była bez babci zajmującej jej myśli i sprawiającej, że faktycznie jej przejęcie całą sprawą było przyćmione innymi rzeczami. Trudno było się wyzwolić z sideł własnych przyzwyczajeń, szczególnie pułapek tworzonych przez własne myśli. Być może kiedyś się tego nauczy, lecz na razie martwiła się wciąż wynikami rozmowy Jimina i Hwang Chan Mi.

Telefon zaczął wibrować w jej dłoni, przerywając płynące do jej uszu "Kill this love" Blackpink tuż po łączonej rapowej partii Lisy i Jennie. Poczuła jak serce podskakuje jej w piersi, jednak zaraz zapragnęła jęknąć z zawodem, gdy zobaczyła, że to nie Jimin do niej dzwonił, a Helena.

- Tak? - odebrała.

- Hej, wracasz już? - zapytała kuzynka. Potwierdziła przytaknięciem. - I jak tam babcia? Wszystko w porządku?

- Gdyby nie było, jeszcze siedziałaby w szpitalu - odpowiedziała przytomnie. Helena parsknęła cicho.

- No tak, głupio pytam - stwierdziła po sekundzie.

- Mówiła, że czuje się wyśmienicie i cieszyła z powrotu do domu - odpowiedziała, udzielając więcej informacji, bo po to przecież dzwoniła Helena. - Humor jej dopisywał, jak dawno nie.

- Każdemu dopisuje, jak wreszcie ma szansę wyjść ze szpitala - stwierdziła Helena, a w jej głosie dało się usłyszeć uśmiech. - Szczególnie jak człowieka trzymali tak długo... No ale przynajmniej zrobili jej badania na wszystko. Więc taki plus.

- Prawda - odparła.

- Nie było jej przykro, że nie przyjechałam? - zapytała wreszcie Helena. Wiedziała, że bardzo jej to ciążyło na sercu, chociaż rozumiała jej decyzję i wiedziała, że spotkanie z mamą kosztowałoby ją naprawdę dużo po tym, jak się pokłóciły.

- Jeśli było, to nic po sobie nie pokazała - odpowiedziała. Helena mruknęła cicho, w ramach przytaknięcia, że słuchała. - Powiedziałam, że wypadła ci praca i nie miałaś jak.

Była to wersja, którą ustaliły, bo Helena nie chciała mówić babci, że nie odzywały się do siebie z matką, a przynajmniej nie przed wyjściem ze szpitala i tuż po tym. Potem pewnie było to nieuniknione, bo babcia mogła wydawać się nieco chodzić z głową w chmurach, ale spostrzeganie wciąż miała sprawne. Zakładała, że mogła zauważyć, że coś było nie tak i tylko się do niczego nie przyznawać. Po cioci za to od razu widziała, że domyślała się, że praca wcale nie blokowała Helenie możliwości tego, by zjawić się w domu rodzinnym i że po prostu nie chciała przyjechać - łatwo było to wyczytać z jej spojrzenia, które nawet dla niej w tamtej chwili było odrobinę oschłe, a nigdy tego nie doświadczyła z jej strony.

- Prosiła, żebym cię pozdrowiła od niej i koniecznie ucałowała - przypomniała sobie jeszcze. Helena cicho westchnęła.

- Teraz jeszcze bardziej mi przykro, że nie pojechałam - jęknęła.

- Wiesz... Gdyby babcia wiedziała, na pewno by zrozumiała. Tak myślę - stwierdziła. Helena mruknęła cicho, ale trudno było jej odczytać ten dźwięk i nie wiedziała, co mógł znaczyć. Współczuła Helenie podobnego wyboru. Zakładała jednak, że to co powiedziała, naprawdę mogło zaistnieć po tym, jak babcia dowiedziałaby się prawdy. - Dla niej liczy się nasze szczęście. Więc myślę, że byłaby w stanie to zrozumieć.

Toward our dreams // Park Jimin [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz