- Hej – rzuciła, kiedy doszła do wniosku, że już mógł ją usłyszeć. Była nieco zaskoczona, że dzwonił. Nie chciało jej się dokładnie obliczać, ale w Los Angeles było wcześnie rano. Jimin powinien o tej porze spać. Napisała mu co prawda wiadomość, że właśnie jedzie do szpitala razem z Heleną, ale biorąc pod uwagę godzinę, nie zakładała, że w ogóle odpisze, a co dopiero do niej zadzwoni.
- Jesteście w drodze? – zapytał. Starała się wyczuć po nim, czy był zaspany, ale nie potrafiła rozpoznać tego po jego głosie w tamtej chwili. Zakładała, że to przez to, że nie miała szansy go widzieć, a komunikator lekko zniekształcał jego głos.
- Tak. Chciałam jechać od razu z lotniska, ale wszyscy twierdzili, że to głupi pomysł – powiedziała. Jimin mruknął potakująco. Już w locie Helena powiedziała, że to nie najlepszy pomysł jechać do szpitala prosto z lotniska i że lepiej byłoby podjechać i zostawić bagaże w mieszkaniu, a potem, jeśli chciała od razu wyruszyć. Specjalnie wzięły z lotniska taksówkę, żeby być szybciej. Do szpitala jechały już autobusem. Paweł i ojciec Heleny byli w pracy, więc nie mogły liczyć na podwiezienie z ich strony, a nie chciało im się wydawać kolejnych pieniędzy na dojazd. Ciocia przekonywała, że ona i tak była w szpitalu, a babcia nigdzie się nie wybierała przez najbliższe dni – wiedziała, że takie słowa miały na celu pocieszenie ich i ich rozbawiony ton miał nieco rozluźnić atmosferę, ale tylko zadziałały jej na nerwy. Nie była w nastroju na żarty. Nie dała się też słowami cioci przekonać do tego, by najpierw wziąć prysznic i się wyspać.
Musiała jechać do babci jak najszybciej. Powinni to wszyscy bardzo dobrze zrozumieć. Nie mogła pozwolić sobie na to, by nadal nie zobaczyć wszystkiego na własne oczy i nie porozmawiać chociaż z babcią. Rozmowy z pośrednikami i ich relacje nie przynosiły jej ukojenia duszy. Potrzebowała sama się o wszystkim przekonać, może sama porozmawiać z jakimś lekarzem. Potrzebowała po prostu babcię zobaczyć. Upewnić się, że rzeczywiście może nie było z nią tak bardzo źle.
- Nie wiem, czy cię to przekona, ale może faktycznie lepiej, żeby babcia nie widziała cię wymęczonej i zaraz po podróży – powiedział Jimin. Wiedziała, że nie miał niczego złego na myśli, ale mimo to zębate koła jej irytacji w tamtej chwili zahaczyły o siebie i wywołały przy tym głośny zgrzyt.
- Widziała mnie w gorszym stanie – odmruknęła cicho. Miała nadzieję, że z tonu jej głosu wyczyta, co trzeba i nie będzie kontynuował.
- Jasne. Ale wiesz, gdybym leżał w szpitalu, nie chciałbym, żebyś biegła do mnie prosto z lotniska i wpadła do sali z rozwianym włosem i walizką u boku – powiedział, obierając jednak tę drugą drogę. O dziwo jednak tym razem mechanizm kręcił się dalej, bez żadnych zgrzytów, choć wypowiedział całkiem dużo słów. – Miałbym wyrzuty sumienia, że bliska mi osoba się tak o mnie martwi.
- To chyba normalne, że ludzie się o siebie martwią w takiej sytuacji – odpowiedziała już normalniejszym tonem, wziąwszy na poprawkę jego słowa.
- Jasne, jak najbardziej normalne. Co nie zmienia faktu, że, ja na przykład, wolałbym nie sprawiać problemu nikomu z was. I gdyby ktokolwiek tak mi wbiegł na salę, źle bym się czuł z tym, że sprawiam komukolwiek taki kłopot – wyjaśnił prosto. Zastanawiała się jeszcze chwilę. Nie musiała się długo zastanawiać. Ona, bardziej niż ktokolwiek inny ze znanych sobie osób, nie lubiła sprawiać nikomu kłopotu. Miała wrażenie, że dość często to robiła, choć starała się część swoich największych problemów trzymać w tajemnicy.
- Nawet jak się z tobą zgadzam, to i tak źle się czuję z tym, że nie jestem jeszcze na miejscu – powiedziała cicho. Mogła przyznać mu w tym rację, jednak miała wyrzuty sumienia, że nie dało się szybciej. Miała je już w Los Angeles, a co dopiero teraz. Minęło już tyle czasu i od tego jak leżała w łóżku z Jiminem i usypiała przy opowiadanej przez niego bajce i od tego, jak się o czymkolwiek dowiedziała. Tyle czasu, który zmarnowała. Gdyby była w Polsce, na miejscu, a nie w Stanach...
CZYTASZ
Toward our dreams // Park Jimin [skończone]
FanfictionDruga część "Despite the distance". Ona: Zakochana po uszy w koreańskim gwiazdorze, starająca się jednak twardo stąpać po ziemi. Wewnątrz niej jednak narastają wątpliwości co do słuszności takiego związku. On: Koreański gwiazdor, który ryzykuje wiel...