Zerknęła na godzinę w prawym dolnym rogu ekranu i odczekała dokładną minutę, aż przeszła ona w kolejną. Wzięła wtedy głębszy oddech i wyciągnęła ręce ku górze, rozciągając się. Poświęciła na to jakieś pół minuty, może nieco więcej. Zapisała potem wszelkie pliki, na których pracowała. W mieszkaniu było cicho, nie licząc brzęczenia klimatyzacji oraz dźwięków dochodzących z zewnątrz, które i tak były wyciszone przez okna z dźwiękochłonnymi szybami. Był jeszcze szum płynący z laptopa, dopóki nie zamknęła systemu. Był to koniec pracy na dziś. Na szczęście miała taką, dzięki której mogła spędzać czas w domu i tylko od czasu do czasu ruszać się do biura. To bardzo ułatwiało jej życie przez ostatnie lata spędzone w Seulu. O ile pilnowała deadline'ów, w zasadzie wszystko było w porządku, bo pani Basia i jej mąż, choć sprawiali wrażenie dość sztywnych formalistów byli dość luźni i bardzo wyrozumiali pod wieloma zaskakującymi względami, przynajmniej z jej perspektywy.
Podniosła się od niewielkiej ławy, przy której pracowała i zamierzała skierować się do pokoju, który znajdował się naprzeciwko miejsca, w którym siedziała. Jego drzwi były na wpół otwarte, by mogła kontrolować to, co działo się za nimi. Widziała przez nie fragment łóżka, białej, pikowanej kołdry, a także jasne ściany i framugę okna, przez które wpadało światło zachodzącego powoli słońca. Czasem nasłuchiwała przez parę sekund po usłyszeniu z niego dźwięku, lecz dzisiaj nie potrzebowała wstawać i niczego tam sprawdzać. Zatrzymała się jednak tuż po obejściu ławy, by spojrzeć w inne okna. Te duże, ciągnące się od podłogi do niemalże samego sufitu. Wychodziły na panoramę Seulu i ukazywały balkon, na którym trzymała parę kwiatów doniczkowych oraz pranie w ciepłe dni, takie jak ten. Przez chwilę chłonęła ten widok, niemalże zaciągając się nim niczym świeżym górskim powietrzem. Patrzyła na niego codziennie od nieco ponad trzech lat - odkąd opuściła pierwsze mieszkanie i przeniosła się do tego, większego i spełniającego jej potrzeby, a zawsze wpatrywała się w ten widok z takim samym zachwytem. Uwielbiała pić kawę rano na tym balkonie, spoglądać w kierunku lasu betonowych i szklanych wieżowców w przerwach od pracy, zerkać sobie na rozświetlone miasto, gdy wstawała w nocy i szła do kuchni. Właściwie, wydawało jej się, że odkąd znalazła się w Seulu, z każdym dniem kochała go coraz mocniej. Miasto, jak i życie w nim. Może nawet i całą Koreę, mimo pewnych jej minusów, głównie w światopoglądzie ludzi.
Dawno z Jiminem nie byli w górach. Może to dobry pomysł, żeby zaplanować jakąś wycieczkę akurat teraz? Jimin zarezerwował dla nich cały ten miesiąc i równo za tydzień mieli się wybrać na kilka dni do Paryża, żeby świętować swoją rocznicę. Ten tydzień mieli jednak wolny i w planach było jedynie spędzanie czasu razem. Jej urlop zaczynał się później, a nie chciała się też za bardzo oddalać od Seulu, na w razie czego. Niekiedy koło dwunastej dostawała wiadomość, że miała się stawić na spotkaniu o szesnastej. Choć zdarzało się to wyjątkowo rzadko, bywało kłopotliwe. A może by tak jednak Jeju? Dawno tam nie byli, a miała z wyspą powiązane pewne miłe, choć także trochę nerwowe wspomnienia.
Kolejną chwilę nie wpatrywała się w panoramę miasta, lecz wspominała tamten wspólny wyjazd na weekend. Mieli mieć fantastyczną pogodę, a było wręcz przeciwnie. Kiedy dotarli na Jeju w piątek, lało jak z cebra i dotarli do hotelu przemoczeni od stóp do głów. Nie było też mowy o wyjściu na kolację na miasto i o nocnym spacerze po plaży, bo deszcz utrzymywał się do następnego ranka. Następny dzień był pochmurny, od czasu do czasu padał deszcz. Jimin upierał się, żeby nigdzie nie jechali, pewien, że była przeziębiona po ulewie, bo źle się czuła tamtego poranka. Pokłócili się, ale koło południa jednak postanowili gdzieś pojechać. Nie chciał się zgodzić, żeby w taką pogodę jechać na zaplanowaną wycieczkę do wodospadów, a dla niej również było to bez sensu o tej porze, bo jazda była też długa. Pojechali więc do Greek Mythology Museum, a w drodze powrotnej wysiedli wcześniej i zatrzymali się w parku rozrywki Jeju Aeowol Rosy, w którym zupełnie zapomniała o ich porannej kłótni, urzeczona magiczną mocą neonowych figur. Nie wiedziała, czy Jimin nie zgodził się potem na to, żeby pojechali zobaczyć wodospady z powodu tego, że było mu głupio z powodu wcześniejszej sprzeczki, ale nie interesowało jej to, ponieważ zgodził się na obowiązkowy punkt w całym planie na tamtą wycieczkę.
CZYTASZ
Toward our dreams // Park Jimin [skończone]
FanfictionDruga część "Despite the distance". Ona: Zakochana po uszy w koreańskim gwiazdorze, starająca się jednak twardo stąpać po ziemi. Wewnątrz niej jednak narastają wątpliwości co do słuszności takiego związku. On: Koreański gwiazdor, który ryzykuje wiel...