Minęły trzy dni, w trakcie których nie udało im się porozmawiać przez kamerkę ani przez telefon. Wymieniali się jedynie wiadomościami, kilkoma na dzień. Czasem bywały takie okresy, kiedy ich dni właściwie zupełnie się nie zgrywały i trwało to jakiś czas, zanim udawało im się znowu odbyć dłuższą rozmowę. Jimin starał się robić co mógł, by znaleźć na to czas w swoim grafiku, ale czasami zdarzało się, że w jego lukach ona nie miała czasu. Oboje też potrzebowali snu i prowadzili własne życie. I tak cieszyła się, że czasem mógł dłużej z nią pisać, bo niekiedy jego dni wyglądały jak walka z nieubłaganym upływem czasu, by rozciągnąć jego ograniczoną ilość, bo musiało mu go starczyć na wiele rzeczy. Sama też miewała takie okresy, może akurat nie teraz, choć na brak zajęć również nie narzekała. Brak długich rozmów przez kamerę lub telefon przyczynił się do zwiększenia objętości jej pracy, z czego pewnością najbardziej zadowolony był jej promotor, któremu tej nocy, koło trzeciej, wysłała swoje postępy, tuż przed tym, jak padła zmęczona po całym dniu na nogach i myśleniu. Był już marzec, niemalże połowa, więc zaczynał się niecierpliwić, ale może jej mejl, trochę go w tym wszystkim uspokoi.
Nie cierpiała z powodu braku widzenia się lub słyszenia się aż tak mocno, jak mogłaby się spodziewać. Planowała w najbliższym czasie odbyć z Jiminem poważniejszą rozmowę na temat ich związku i podzielić się z nim wreszcie tym, co ją martwiło i co czuła. Trzeba było, żeby w końcu to zrobiła. Zbyt długo zwlekała i zamartwiała się wszystkim sama, a przecież ich związek tworzyły dwie osoby. Poza tym, Jimin miał prawo wiedzieć o takich rzeczach, to zwyczajnie było w porządku, żeby mu się przyznała i żeby przegadali wspólnie ten temat. Niezależnie od tego, czy problem leżał po jego stronie, po jej stronie czy po stronie ich obojga. Powinni oboje na ten temat porozmawiać i zastanowić się, jak rozwiązać problem, jak dwójka dorosłych i dojrzałych ludzi, którą przecież byli.
Tylko dlaczego nie czuła się w ogóle gotowa na podobną sytuację? Czemu, kiedy zastanawiała się, jak mogłaby mu to wszystko powiedzieć, ogarniał ją strach i nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów? Takich, w których zrozumiałby jej intencje, takimi jakie naprawdę były i przy których żadnego z nich by to tak bardzo nie bolało? Bała się bardzo, że wszystko skończy się jedną wielką kłótnią, w której oboje znowu uniosą się honorem i emocjami, a każde z nich przestanie słuchać drugiego, uparte przy własnych racjach, ranach, które możliwe, że sobie słownie zadadzą. Że choć będzie próbowała doprowadzić do tego, by się zrozumieli, jednak nie uda jej się wytłumaczyć mu swoich odczuć na tyle dobrze, by jednak nie zranić go za mocno. Wiedziała za dobrze, że to, co czuła i o czym chciała z nim rozmawiać, było bardzo krzywdzące. Przez ostatnie dni doszła do wniosku, że świadczyło o jej braku wiary w niego i zaufania. Nikt nie chciał dowiedzieć się czegoś podobnego od partnera i mieć takiej świadomości. Ona czułaby się bardzo dotknięta, gdyby okazało się, że Jimin jej nie ufał w takim stopniu. Ale czuła się też źle z myślą, że nie patrzył na jej życie i obowiązki jako na tak samo ważne jak własne oraz że najwyraźniej ignorował to, ile dla niego poświęci, jeśli przeniosłaby się do Korei i zamieszkała w Seulu. Denerwował ją fakt, że kiedy zauważał, że myślała inaczej niż on lub reagowała na coś nie tak, jak przewidział i jak tego oczekiwał, wydawał się nawet nie starać, by ją zrozumieć, a jeśli już to przychodziło, to najpierw musieli przejść przez etap jego urażenia, a czasem nawet i obrażenia się, i jej tłumaczeń. Nie podobało jej się też to, że zauważała u siebie samej tę dręczącą obawę przed powiedzeniem mu pewnych rzeczy i że mówiąc o nich, odczuwała napięcie – bo w całkowicie zdrowej i normalnej relacji, nie powinna się tak czuć w swoim mniemaniu.
Nawet myśl o tej rozmowie przyprawiała ją o nerwowość i pragnienie by o niej nie myśleć. Ale wiedziała, że należało to wreszcie kiedyś zrobić. Związek nie opierał się na tym, że tylko jedna osoba spełniała pragnienia drugiej, zachowując się w odpowiedni według niej sposób. Jimin jej tego nie nakazywał, ale wciąż czuła podobną presję ze względu na jego zachowanie. Źle się z tym czuła. Tyle razy powtórzyła mu już, że nie była typem dziewczyny, która jak lalka będzie słuchała go i zachowywała się tylko tak, jak on tego pragnął, bo przecież była człowiekiem z własnym umysłem, własnym prawem do decydowania, własnymi gustami i poglądami. Czasami żartował sobie, że lubiła się mu po prostu stawiać, to było w porządku i nie było w tym niczego złego. Ale w innych przypadkach, kiedy odczuwała, że po prostu był z tego niezadowolony, czuła się zwyczajnie źle potraktowana. Nawet jeśli dalej uważała Jimina za cudownego człowieka i fantastycznego chłopaka, z którym było jej przez większość czasu dobrze i którego kochała bardziej niż jakiegokolwiek przedstawiciela jego płci. Ze względu na to, tym bardziej chciała, żeby między nimi wszystko było jasne i wyjaśnione. Nie chciała go stracić i nie skreślała go. Pewne rzeczy w ich związku po prostu wymagały naprawy i poprawy. Z pewnością nie w formie relacji z byłym chłopakiem...
CZYTASZ
Toward our dreams // Park Jimin [skończone]
FanfictionDruga część "Despite the distance". Ona: Zakochana po uszy w koreańskim gwiazdorze, starająca się jednak twardo stąpać po ziemi. Wewnątrz niej jednak narastają wątpliwości co do słuszności takiego związku. On: Koreański gwiazdor, który ryzykuje wiel...