Rozdział 44

212 20 13
                                    

Obróciła się z wahaniem i jak się okazało, wcale się nie pomyliła. Prawdę mówiąc, byłaby zaskoczona, gdyby jednak nie potrafiła poznać Konrada po głosie i tak bardzo by się pomyliła. Wpatrzyła się w niego, nie bardzo wiedząc co powiedzieć, bo jej pierwszą reakcją był szok. Może nie był ostatnią osobą, którą spodziewała się zobaczyć w szpitalu, jednak dalej pozostawał osobą, której tam nie oczekiwała. Bo w sumie nie oczekiwała go już nigdzie w swoim życiu, jeśli miała być szczera. On również wydawał się trochę zaskoczony jej widokiem. Było to pewnie zdrowe, bo raczej zaczęłaby się martwić, gdyby wyglądało na to, że się jej spodziewał albo w jakikolwiek sposób to zaplanował.

- Cześć – powiedział, wciąż nie ukrywając swojego zaskoczenia. Dopiero po wypowiedzeniu powitania zaczął wyglądać, jakby się otrząsał. Ona wciąż miała spowolnione reakcje pod wpływem własnych emocji. Mrugnęła kilka razy, nim zebrała się do cichej, ledwo słyszalnej odpowiedzi. – Rany, spotkanie cię tutaj to ostatnia rzecz, której się dzisiaj spodziewałem.

- To jest nas dwoje – odpowiedziała. Jej reakcja była raczej mało zachęcająca do rozmowy, szczerze mówiąc wolałaby się wycofać, zanim wszystko się w ogóle zaczęło. Czy jednak nie miała do tego prawa? Okoliczności były mało radosne, a ona czuła się wyzuta z emocji.

Zmarszczył lekko czoło i przybrał pochmurny wyraz twarzy, skupiając się na jej twarzy, co od razu sprawiło, że poczuła się odrobinę zaniepokojona. Nie dlatego, że w jego twarzy dostrzegła jakąś agresję, ale dlatego, że zwiastowało to jakieś pytania i przedłużenie rozmowy, na co nie miała ochoty. Niespodziewanie, ratunek przyszedł zza jej pleców, gdy rozległ się piszczący dźwięk, świadczący o tym, że powinna odebrać swoją kawę. Chyba jeszcze nigdy się tak szybko nie obróciła, jak w tamtej chwili. Sięgnęła po kubek, zapominając o tym, że kubek będzie z pewnością gorący. Kiedy go już jednak złapała, nie cofnęła ręki, tylko zniosła dawkę bólu z godnością, by nie przywoływać żadnego zainteresowania ze strony Konrada.

- Słabo wyglądasz – powiedział, kiedy ona walczyła ze sobą. Przełożyła kubek do drugiej ręki, tym razem starając się chwycić go w mniej bolesny sposób. Obróciła się przy tym w jego stronę. Na usta cisnęło jej się pytanie, czy myślał, że znalazła się tu z powodów, z których mogłaby się cieszyć lub które wzbudzały szczęście, ale powstrzymała tę kąśliwą uwagę. Nie miała też powodów, żeby przybliżać mu swoją aktualną sytuację i opowiadać o tym, że miała za sobą niesamowicie długi lot z przesiadką, nieprzespaną noc, długie godziny zmartwień i że kilka ostatnich spędziła przy łóżku babci, zamartwiając się. Były to dwie możliwe odpowiedzi, które jako jedyne przyszły jej do głowy i musiała się zastanowić, zanim wymyśliła kolejną.

- Bo słabo się czuję – powiedziała wreszcie, potrząsając lekko głową. Zaraz potem zamarzyła, żeby ugryźć się w język, bo to nie była odpowiedź, której chciałaby mu rzeczywiście udzielać. Powiedziała to, bo przyszło jej do głowy jako pierwsze, ale wciąż zdradzało zbyt wiele z jej życia i dostrzegła to w jego spojrzeniu, kiedy jego oczy otworzyły się odrobinę szerzej. Skrzywiła się lekko i wzięła głębszy oddech. – Nie jestem tu raczej dla przyjemności. Ty pewnie też nie.

- No nie... Racja – skinął lekko głową. Zmarszczki na jego czole pogłębiły się i spojrzał na nią ze zmartwieniem. – Więc to coś poważnego. Przykro mi.

- Mnie też – odpowiedziała i znów zapragnęła się ugryźć w język. Odwróciła spojrzenie, nieco zawstydzona tym, jak podle to zabrzmiało. – Ze względu na twoją sytuację, jak i moją.

- Chodzi o babcię? – zapytał. Nie powinno jej chyba dziwić, że domyślił się tak szybko, skoro był jej chłopakiem w liceum i pierwszym chłopakiem, przed którym się rzeczywiście otworzyła. W dodatku babcia była jedną z najważniejszych osób w jej życiu, wiedział to każdy, kto ją znał trochę bliżej. A jednak nieco ją zaskoczył. Trochę też wynikało to z tego, że tak wprost ją o to pytał. Jej kolejną reakcją, mimowolną i w tamtej chwili niechcianą, były łzy w oczach, które zeszkliły pewnie jej spojrzenie. Pewnie ta druga reakcja sprawiła, że wypowiedział swoje kolejne słowa. – Nie musisz nic mówić. Już wszystko wiem. Ale to nie...

Toward our dreams // Park Jimin [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz