Rozdział 8

252 26 10
                                    

Przymierzyła najpierw kolczyk z pierwszej pary, z długim łańcuszkiem zakończonym liściem palmowym. Przyglądała się efektowi przez chwilę, ale ostatecznie odłożyła go i sięgnęła po kolczyk z drugiej pary. Ten był dwoma złotymi kwiatami, mniejszy połączony był ze sztyftem, a większy nieco niżej na łańcuszku. Niemalże natychmiast zdecydowała się na kwiaty, które były prezentem na święta. Może nawet była zdecydowana już wcześniej, bo jakoś te bardziej pasowały w jej mniemaniu zarówno do jej ciemnych włosów, jak i do przylegającego, włochatego czarnego sweterka, który miała na sobie. Nie stroiła się co prawda jakoś bardzo – dla siebie była ubrana normalnie, bo nawet założyła dżinsy zamiast jakiejś spódnicy. Makijaż zrobiła nieco mocniejszy niż zazwyczaj do pracy czy na uczelnię, ale również było to klasyczne smoky eye z nieco mocniejszą kreską wykonaną eyelinerem. Nie widziała specjalnego powodu się starać, bo było to przecież tylko spotkanie klasowe, z którego miała z resztą zamiar wcześniej się zmyć z Weroniką i iść napić się w jakimś barze albo wymyślić cokolwiek innego, jeśli zabawa okazałaby się średnia. Werka pisała, że spokojnie mogła ją przenocować, bo jej współlokatorka pojechała na ferie do rodziny i miała wolne łóżko. Do samego miejsca spotkania, czyli działki pod miastem należącej do rodziny Anety, miał z kolei podwieźć je obie chłopak Werki. Mogła więc powiedzieć, że była całkiem dobrze ustawiona na ten wieczór i wszystko szło jej na rękę. Nawet dosłownie wszystko, bo z tego co wiedziała, Konrada miało nie być i był to naprawdę wielki kamień, który spadł z jej serca. Wolała dmuchać na zimne i go unikać, nawet jeśli niczego w związku z nim nie przewidywała.

Problem polegał na tym, że to, że ona niczego nie planowała, nie znaczyło, że on myślał tak samo. Może i nie miała z Konradem tak wielkiego zmartwienia, jak Helena w przypadku Adama, ale pytał ją niedawno, czy nie miała ochoty iść na film, na który kupił bilety i ostatecznie nie miał z kim iść, bo druga osoba jednak nie mogła. Trochę nie chciało jej się wierzyć w to, że faktycznie istniała jakaś osoba, z którą wcześniej planował pójść i że jakimś trafem pomyślał akurat o niej, kiedy zastanawiał się, co z tym drugim biletem zrobić. Jakoś tak jej się to nie składało, szczególnie, że nawet nie napisał, czy to był kolega, mama czy dziewczyna, z którą był umówiony. Trochę jej ta sprawa śmierdziała, choć oczywiście mogła się jednak mylić i pod wpływem ich ostatnich spotkań podświadomość Konrada podrzuciła mu, że może ona by się na takim filmie dobrze bawiła, więc ją zaprosił. Bardziej prawdopodobnym było jednak, że próbował ją zaprosić w ten sposób na randkę, ale z jakiegoś powodu głupio mu było zrobić to wprost. Może dlatego, że zostawił ją dla innej osoby i najwyraźniej mu wcale nie wyszło, jeśli nadal był singlem. Zawsze był raczej porządny i nawet kiedy podjął decyzję, że woli starać się o tamtą drugą dziewczynę, to zanim wziął się do rzeczy, poinformował ją o swoich uczuciach do tej drugiej i rozstał się z nią, by jej nie zdradzać, ani nie skrzywdzić – jak sam to wtedy określił. Nie zmieniało to faktu, że ona była w nim zakochana po uszy i złamał jej serce oraz że i tak ją skrzywdził, ale nie mogłaby skłamać, że nie stawiało go to w lepszym świetle. Zachował się w porządku, że powiedział jej o tym wszystkim, choć bolało ją, że jej uczucia były tak naprawdę nieodwzajemnione przez cały czas ich związku. Tego akurat nigdy nie powiedział, ale domyślała się tego, bo przecież tamtą kochał przez cały okres liceum, do czego się przyznał podczas tej ich ostatniej rozmowy jako pary.

Teraz również o tym myślała i wspominała co sobie wtedy powiedzieli – na tyle, na ile to zapamiętała – oraz emocje, które jej towarzyszyły wtedy i przez parę kolejnych tygodni. Mówiło się, że czas leczył rany i sama po sobie wiedziała, że niektóre przeszkody życiowe, które wydawały się w jednej chwili wspinaczką na Mount Everest, już następnego dnia mogły być jedynie pagórkiem, który pokonywało się na rowerze. Nadal jednak odczuwała zranienie i zawód związany z tym porzuceniem przez Konrada. Nie było ono już tak silne, raczej nie wzbudzało też żadnych większych emocji, ale wciąż gdzieś tam czuła się ugodzona do żywego i nawet zła na niego. W końcu nawet jeśli fizycznie jej nie zdradził, to jednak cały czas podobała mu się inna dziewczyna. Myślał o niej, czuł coś do niej, chciał z nią być. I jak się okazało, czekał na chwilę, aż tamta rozstanie się z chłopakiem, żeby spróbować ułożyć sobie z nią życie, nawet na moment i jeszcze dziecinnie i niepoważnie.

Toward our dreams // Park Jimin [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz