Książka, którą czytałem była z działu fantastyki. Lubię czytać książki, jednak nie mam jakiegoś określonego gustu. Czytam wszystko co wpadnie mi w rękę. Z wyjątkiem romansów czy podobnych rzeczy. Przypominają mi o czymś czego nigdy nie miałem i mieć nie będę. Co jakiś czas zerkałem znad lektury, spoglądając jak się w coś bawią. Każdy był ze sobą w jakiś sposób związany, że trzymali się razem czy co? Z tego co słyszałem Emma zaproponowała zabawę w berka, a wszyscy się zgodzili. Przy okazji prosząc, żeby to Norman ich szukał. Westchnąłem, i przewróciłem kolejną kartkę.
- Ray, pobawisz się z namiii?- usłyszałem dosyć wysoki głos obok siebie. Przerwałem dalsze czytanie i obróciłem głowę, aby sprawdzić kto mówił. Była to dosyć niska dziewczynka, o blond włosach i dwóch kucykach z niebieskimi oczami.- Siedzisz tutaj sam, taki smutny.- mówiąc to przyłożyła dwa palce do kącików ust i delikatnie pociągnęła je w dół, robiąc przy tym smutną minę.- Powinieneś się z nami pobawić. Od razu będziesz szczęśliwy!- tym razem pociągnęła palce do góry i wyglądała na uśmiechniętą.
- Wiesz... Nie mam ochoty.- blondynka jedynie posmutniała.
- Ale następnym razem się pobawisz, tak?
- Um... Jasne...- odpowiedziałem. Co mogłem innego powiedzieć? Prosto z mostu "nie mam zamiaru z wami nigdy grać"?
- W takim razie mamy umowę!- Niebieskooka, aż pisnęła z radości.
- Conny!- nagle krzyknął Don.- Tutaj jesteś! Nie mogłem Cię znaleźć. Nawet nie wiesz jak się martwiłem!
- Przepraszam... Zapytałam Ray'a czy chciałby z nami pograć!
- I?
- Powiedział, że nie ma dzisiaj ochoty, ale następnym razem się z nami pobawi!- zawołała, podskakując wokół niego. Ciemnoskóry spojrzał w moją stronę z wzrokiem mówiącym "zostaw ją w spokoju". Już od pewnego czasu zauważyłem, że są jak rodzeństwo tylko z dwóch innych rodzin. Jeżeli coś stałoby się Conny, Don zareagowałby od razu. Ale w zasadzie to nie moja wina. Sama podeszła. Westchnąłem i wróciłem do czytania. Po chwili ktoś do mnie podszedł i usiadł obok. Nie przejąłem się tym i dalej czytałem.
- Możesz mi powiedzieć kiedy startować?- usłyszałem. Przerwałem czytanie i spojrzałem na białowłosego.
- Huh?
- Muszę się skupić, którędy poszli, a mierzenie czasu tylko by mnie stresowało.
- Nie masz zamiaru mnie namawiać do gry?- zapytałem.
- I tak byś się pewnie jakoś wykręcił.
- Mówisz to tak jakbyś mnie znał...
- Eh... To jak? Pomożesz?
- Ta...- białowłosy uśmiechnął się w moją stronę i podał zegarek. Po chwili mógł startować, więc wstał i zaczął powoli biec w stronę lasku.
- Musisz się kiedyś uśmiechnąć Ray! I chce być pierwszym, który to zobaczy!!- Co go tak nagle wzięło? Nie wiem dlaczego, ale poczułem delikatne rumieńce na swojej twarzy.
- Ch-chciałbyś! Nigdy się nie uśmiechnę!
- Zobaczymy!- krzyknął i wbiegł do lasu. Pff, co za insynuacje. Uh... Jego nie doczekanie. Nie mam zamiaru tego robić. NIGDY. Do końca dnia nie działo się nic ciekawego. Wszyscy do kolacji bawili się na dworze, a ja do tego czasu skończyłem czytać trzy książki. Kolacja przebiegła jak wczoraj czyli Emma zawołała mnie do stołu, a Norman przez całą kolację wywiercał mi wzrokiem dziurę w głowie. Po wieczornej toalecie wróciłem do pokoju. Tamtego wieczoru też miałem problemy z zaśnięciem. Jednak znowu pomyślałem o tym samym i już po chwili spałem jak zabity.
CZYTASZ
~°Wszystko co złe°~
RomanceRay, jak na dwunastolatka ma za sobą pełno wydarzeń, przez które ma problemy w wyrażaniu siebie, jak i swoich uczuć. Po tych wydarzeniach trafia do miejsca, w którym zajmuje się nim pewna kobieta (jego terapeutka). Po czasie, jednak zostaje oddany w...