XLI

269 16 24
                                    

Przez całą drogę próbowałem się wyszarpać, co się niezbyt udało. Weszliśmy do skrzydła szpitalnego. Niebieskooki położył mnie na łóżko, po czym zaczął szperać w wiszących na ścianie szafkach, poszukując potrzebnych rzeczy.

- Nie sądzisz, że trochę przesadzasz?- zapytałem, podnosząc lekko brew.

- Nawet jeżeli... To nie. Zwyczajnie się troszczę. Chyba, że mam przestać?- nie odpowiedziałem. Na swój sposób... To lubię... Teraz sam sobie zaprzeczam. Ja naprawdę nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. Jednocześnie chciałbym powiedzieć, że mam tego dość, ale z drugiej strony nie potrafię, bo czuję się dobrze z myślą, że będzie obok i mi pomoże. Co za dziwactwo. W końcu białowłosy znalazł to czego szukał i zaczął opatrywać moje kolano.

- Myślisz..., Że powinienem powiedzieć jej o nas?

- Jej?

- No, mojej terapeutce.

- Tak swoją drogą, zastanawiałem się dlaczego nie mówisz jej po imieniu?

- Ona nie przepada za nim. Tak samo jak za swoim nazwiskiem. Mówiła mi, żebyśmy przeszli "na Ty", bo nie lubi kiedy podopieczni mówią na nią "Pani", więc dlatego brzmi jakby była moja dobrą koleżanką.

- Rozumiem. Hm... Słuchaj, nie przeszkadza mi, że ktoś będzie wiedzieć. Zależy jedynie czy Ty tego chcesz.

- Ja... Chciałbym, ale tylko jej... Z drugiej strony jak to zrobię to jest ryzyko, że dowie się mama i każdy dzieciak jaki z nią spróbuje pogadać. Ona... Ma trochę długi język. A przynajmniej w takich sprawach. Co do swojej pracy ma pełny profesjonalizm.

- Chyba wystarczy jak jej powiesz, że to ważna sprawa. Wytłumaczysz, że nie chcesz, aby ktoś wiedział. Myślę, że to wystarczy.

- Jakie "powiesz"? Jakie "wytłumaczysz"? Jak już to idziesz razem ze mną.

- Ja też mam być!? Traktujesz ją jak matkę! To tak jakbym prosił o chodzenie z Tobą! Nie jestem na to gotowy!

- Wcale, że nie! I tak masz być! Obowiązkowo! Tylko, że... Jak zareaguje? Co jeżeli będzie się brzydzić? W końcu... To nie jest normalne... Co jak się na mnie zawiedzie? Jeżeli nie tego się po mnie spodziewała? Ja nie chcę, żeby...- chłopak przyłożył mi palec do ust.

- Jeżeli nie spróbujesz, nie dowiesz się. Poza tym myślisz, że terapeutka wiedząca co przeszedłeś, mogłaby tak normalnie w świecie powiedzieć Ci, że jest Tobą zawiedziona? Jest miłą kobietą i nie sądzę, żeby było ją stać na takie słowa.

- Wiem, ale... Każdy pokazuje jaki jest w różnych sytuacjach...- przypomniałem sobie nagłą zmianę ojca, a tym bardziej matki. Też taka była. Miła, radosna, zawsze uśmiechnięta. Każdy twierdził, że to wręcz doskonała mama. Tak. Racja. Szkoda, że w tej chwili nie żyje... Białowłosy założył moją grzywkę za ucho.

- Sądziłeś, że nie zauważę tego przecięcia?- zaśmiał się. Po chwili nałożył na nie plaster i szeroko się uśmiechnął.- Myślę, że nie powinieneś się martwić na darmo. Pamiętaj, że są jeszcze ludzie, którym możesz ufać. Co prawda, każdy pokazuje swoje prawdziwe oblicze w różnych momentach, ale czy przez to powinniśmy się martwić? Zakładanie, że wszyscy zmieniają się pod wpływem jakiejś chwili może zgubić. W końcu... Spójrz nawet na siebie. Na początku stroniłeś od dotyku i kontaktu z innymi. Miałeś ciągle tą samą, obojętną minę. Szczerze, to niektórzy się nawet Ciebie bali.- zaśmiał się, po czym podszedł do szafki odłożyć rzeczy.- A teraz? Ciężko jest sobie przypomnieć dawnego Ray'a. Zmieniłeś się i to bardzo. Jednego wieczoru pokazałeś się z tej drugiej strony. Uczuciowej. Cierpiącej. A przede wszystkim prawdziwej. Nie udawanej. Wiesz... Na Twoim miejscu starałabym się tym nie przejmować. A nawet jeżeli, masz mnie. Pamiętaj, że nie ważne co, kto powie, zrobi... Ja zawsze Ci pomogę i będę wspierać. W końcu... Bardzo Cię kocham.- co prawda nie widziałem jego twarzy, ale przysiągł bym, że szeroko się uśmiechnął. Byłem mu wdzięczny za te słowa. Trochę mnie nawet podniosły na duchu. Podszedłem do niego. Objąłem w pasie od tyłu, a głowę oparłem o lewe ramię. W jakiś sposób grzywka była po drugiej stronie.

~°Wszystko co złe°~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz