XXXIV

219 15 21
                                    

*Pov Norman*

- Zamknij się! Zamknij się w reszcie! Przestań kłamać! Pewnie bawiło Cię słuchanie o marnym nastolatku, którego rodzice nie cierpieli? Którego nienawidzili w szkole, a on sam nie ma pojęcia co takiego zrobił?! Który nie potrafi sobie poradzić i na okrągło, dzień w dzień ciął sobie ręce, ciesząc się przy tym z najmniejszego widoku cieknącej krwi?! Który stał się mordercą tylko po to, żeby spróbować wywalczyć jakiekolwiek miejsce na tym durnym świecie?! Którego ojciec wrzucił do płonącego domu?! Wstrętnego nastolatka, który robił to co innym się podobało, ciął się, żeby zwrócić na siebie uwagę i liczył na jakiekolwiek  normalne zainteresowanie się nim. Niedoszłego samobójcy, który tak naprawdę chciał, żeby ktoś w rzeczywistości go pokochał, dał opiekę, troskę! Żeby ktokolwiek zaczął traktować go normalnie...!- czarnowłosy zaczął  się trząść, do tego po jego policzkach zaczęły zlatywać łzy.- J-Ja... Chciałem tylko, żeby ktoś zauważył, że... Chcę mieć kogoś przy sobie... Kogoś, komu mógłbym ufać bezgranicznie, a on mi. Kogoś, kto troszczył by się i martwił o mnie, a ja o niego. Kogoś, kogo mógłbym... Kochać. Kogoś... Kto naprawdę po prostu byłby przy mnie... Norman... Myślałem..., Że... Ty jesteś tą osobą. Zawsze byłeś przy mnie, gdy Cię potrzebowałem. Ufałem Ci. Bezgranicznie. Troszczyłeś się i martwiłeś o mnie, nawet, jeżeli chodziło o jakąś bzdurę. Przy Tobie... Czułem się całkowicie inaczej. Serce bije mi z niewiarygodną prędkością. Ściska mnie w całym żołądku, a po moim ciele rozprzestrzenia się dziwne, aczkolwiek przyjemne ciepło. Martwiłem się cholernie kiedy coś było z Tobą nie tak. Twój dotyk zaczął mnie onieśmielać i przyprawiać o gorące wypieki na twarzy. Nie zdawałem sobie sprawy co to za uczucie, ale... Teraz... Po tym... Boli mnie całe serce, jakby miało pęknąć na miliony kawałków. Dopiero teraz rozumiem co to jest. W tej chwili to nie ważne. Tak w zasadzie to po co ja Ci to wszystko mówię ?! Nie ma to i tak sensu! Chcę Ci powiedzieć, że Cię nienawidzę! Nienawidzę!  Z całego serca! Jesteś cholernym dupkiem! Za to ja idiotą, że pozwoliłem pokazać Ci jakiekolwiek emocje! Nie wybaczę sobie, że pozwoliłem jakimś uczuciom wyjść na zewnątrz. Nie wybaczę Ci tego co zrobiłeś! Nie chcę Cię nigdy widzieć! Nie chcę Cię znać!- ostatnie słowa wykrzyczał z pełną nienawiścią. Po tym starał się hamować, jednak nie za bardzo mu to wyszło, bo zaraz później totalnie się rozpłakał.

Nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć. Nie sądziłem, że darzy mnie tym samym uczuciem jak ja go. Nie sądziłem, że tak bardzo otworzy się podczas tego "przemówienia". Jedynym problemem jest to, że w dalszym ciągu nie mam pojęcia o co mu chodzi.

- Ray, ja wszystko rozumiem, ale od czego to się zaczęło? Co ja zrobiłem?

- Ty... Naprawdę jesteś głupi! Ale w porządku. Skoro wolisz udawać, że nie masz pojęcia o co chodzi to Ci uświadomię.- czarnooki wziął kilka oddechów, aby trochę się uspokoić. Starał się ocierać łzy, ale te i tak nieustępowały.- Chcąc nie chcąc posłuchałem fragment Twojej rozmowy z Anną. Dobrze zdaje sobie sprawę, że się jej podobam, ale wiem, że naciskała, żebyś coś o mnie powiedział. Byłem pewny, że nic nie powiesz, ale... Kiedy chciała powiedzieć Emmie o tym co do niej czujesz, Ty... Najzwyczajniej w świecie powiedziałeś jej wszystko... To wszystko co ja zbierałem w sobie, żeby Ci przekazać. Myślałeś, że nigdy się nie dowiem? Haaaa?!

- Ile słyszałeś?- to było decydujące pytanie. Chociaż już i tak znałem na nie odpowiedź.

- Do momentu kiedy miałeś zaczął mówić. Potem... Jakby przyćmiło mi rozum... Łzy naleciały do oczu, a ja... Uciekłem. Nie chciałem tego nawet słuchać.- słysząc te słowa, zrozumiałem jego reakcje. Po cichu, ale, jednak się zaśmiałem.- Co Cię bawi!? Naprawdę, aż tak.. śmieszne jest moje życie?- patrzył na mnie wzrokiem, który widziałem pierwszy raz w życiu. Z jednej strony smutny, z drugiej pełny agresji, jakby chciałby mnie zabić.

~°Wszystko co złe°~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz