W biurze czekała już na mnie Izabella jak i Don, z kilkoma plastrami na twarzy.
- Proszę, usiądź tutaj.- wskazała miejsce zaraz obok czarnoskórego. Nie narzekałem tylko usiadłem na miejscu, które pokazała.- Słyszałam od dzieci, że wdaliście się w bójkę. Kto zaczął?- milczeliśmy.- Dobrze... W takim razie może inaczej. O co się pokłóciliście?
- ... My mieliśmy po prostu odmiennie zdania na temat książki.- odpowiedziałem.
- Słucham?
- Inne refleksje do historii. Zaczęliśmy trochę o tym gadać i nie zbyt spodobało nam się nasza wzajemna interpretacja. Zaczęło się od zwykłej rozmowy, a później już... Tak jakoś wyszło, że zaczęliśmy się bić.
- Mówisz poważnie?- zapytała niedowierzając. Kiwnąłem tylko głową na tak.- Don, było tak jak mówi Ray?- chłopak też pokiwał głową. Kobieta westchnęła.- Powiedzmy, że jestem w stanie w to uwierzyć. Jednak kara was nie ominie. Ray, przez cały tydzień sprząta w jadalni po śniadaniu, a Don po kolacji. Teraz możecie iść do reszty. Miłej zabawy i nie bijcie się znowu, bo dam wam gorsze kary.- bez słowa wyszliśmy z jej gabinetu.
- Dlaczego... To zrobiłeś...?- obróciłem głowę do czarnowłosego, który za mną stał.
- Nie chciałem pogarszać sytuacji. Poza tym miałem taką ochotę to, to zrobiłem.
- Czyli mam to wziąć za Twój kaprys!?
- Jeżeli chcesz to tak nazwać to proszę bardzo.
- Cholerny egoista!- Nie chciałem, żebyś miał opieprz idioto! Chcesz pomóc, a i tak mają do Ciebie problem. Zamiast się cieszyć, że jest to jakaś lekka kara to jeszcze narzeka. Wielki problem. To właśnie jeden z powodów, dla których nie chce pomagać ludziom. Oni i tak znajdą jakiś pretekst. Jak widać, nie potrafię przekazać uczuć. Ale czego ja się spodziewałem? Że nagle ktoś się tu zjawi i mnie zrozumie. Pfff, cóż Ray. Warto mieć jakieś marzenia. Wychodziłem właśnie zza rogu, kiedy zauważyłem, że ktoś tam stoi.
- I jak?- westchnąłem.
- Bawisz się w stalkera?- zapytałem obracając się do niego twarzą.
- Dlaczego miałbym? Interesuje mnie jak się czujesz.
- Po co? Przecież nie jesteśmy nawet dla siebie nikim bliskim.
- Najzwyczajniej w świecie się martwię. Przecież nie musimy być blisko, żebym musiał to robić.
- Nie rozumiem... Nie rozumiem... O każdego się tak martwisz, czy może to jakiś nowy sposób kontrolowania!?
- Kontrolowania? O czym Ty gadasz? - zapytał zdziwiony.
- Tch, nie ważne.
- W dalszym ciągu nie odpowiedziałeś mi na pytanie.- upomniał się.
- Jest git, więc odwal się.- mruknąłem i wyszedłem z domu.
*Pov Norman*
Ten chłopak... To jedna wielka zagadka. Uświadomiłem sobie to już dawno. Jednak dopiero teraz zdaje sobie sprawę z tego jak bardzo musiał być skrzywdzony. Mieć problem o to, że ktoś się martwi? Pomimo, że ciągle przybiera tą samą minę, widzę, że nie wie co to martwić się o kogoś, a w szczególności o niego samego. Dla mnie troszczenie się o kogoś to normalna rzecz tutaj. Każdy to robi. Nie jesteśmy spokrewnieni, jednak jesteśmy rodziną. To jest najważniejsze. Mamy w sobie wsparcie. Jednak nie umiem zrozumieć dlaczego Ray się tak izoluje. To już zauważyłem w pierwszej chwili od kiedy go zobaczyłem. Po oczach, ruchach jak i nogach da się wywnioskować parę informacji o danej osobie. Zwłaszcza po oczach. Skrywają w sobie więcej niż ktoś mógłby pomyśleć, ale... W jego oczach nie widzę niczego. I nie jest to spowodowane bardzo małymi źrenicami. Jedyne co można tam zobaczyć to pustka. Nie można odczytać żadnych emocji. W zasadzie jest to dosyć niepokojące. Co do tego izolowania... Nie chciałbym być natrętny. Naprawdę nie chciałbym, ale z drugiej strony zżera mnie ciekawość. Zazwyczaj nikt od tak się nie izoluje. Co prawda... Na początku sam nie byłem jakoś rozmowny... No i pierwszy dzień przesiedziałem przed ośrodkiem, jednak otworzyłem się na ludzi tutaj co przyniosło dobre korzyści. Chciałbym, żeby Ray też się przed nami otworzył. Z chęcią mu pomogę. Robiłem to już wielu dzieciom tutaj i jak na razie wszyscy są zadowoleni. Westchnąłem. Widzę, że łatwo nie będzie. Do tego wszystkiego ciągle po głowie chodzi mi rozmowa z Emmą...
CZYTASZ
~°Wszystko co złe°~
RomansaRay, jak na dwunastolatka ma za sobą pełno wydarzeń, przez które ma problemy w wyrażaniu siebie, jak i swoich uczuć. Po tych wydarzeniach trafia do miejsca, w którym zajmuje się nim pewna kobieta (jego terapeutka). Po czasie, jednak zostaje oddany w...