*Pov Norman*
- Norman, Ray, pobudka! Wstawajcie, bo się spóźnicie na śniadanie!- usłyszałem krzyki. Przetarłem ręką oczy i zobaczyłem stojącą obok Emmę, a kawałek dalej Don'a i Gilde.- No proszę, w końcu.- uśmiechnęła się.- Wygodnie? Poza tym jak to możliwe, że Ray tutaj leży?- zapytała i spojrzała na czarnowłosego, który coś mruknął i bardziej się we mnie wtulił, przez co na moje policzki wskoczyły delikatne rumieńce. Reszta w odpowiedzi się zaśmiała, a chłopak zaczął się budzić. Kiedy dotarło do niego co się dzieje odskoczył cały zarumieniony, aż pod ścianę.
- To jak to się stało?
- M-musiałem lunatykować a-albo coś, bo inaczej t-to n-nie wiem.- wydukał, zasłaniając twarz.
- Wiesz Ray... Zmieniłeś się. I to na dobre, co naprawdę bardzo mnie cieszy! Nie wiem co się stało, bo jeszcze te kilka lat temu nie pomyślała bym o tym. Ale wiesz... To naprawdę dobrze...- lekko się rozmarzyła.- W każdym razie będziemy się zbierać do siebie, żeby się przebrać. Po śniadaniu odniesiemy materace. Będzie w porządku, Normanie?
- Mhm.- przytaknąłem. Wszyscy zaczęli się zbierać. Po tym jak wyszli, na końcu pocałowałem Ray'a w policzek i zacząłem się ubierać.
Dzisiaj było naprawdę gorąco. Jak pomyślę sobie, że Ray ma chodzić po dworze w bluzie... Na pewno nie wypuszczę go na dwór. Dostanie jeszcze udaru albo zasłabnie. Nie ma opcji. Na śniadaniu tylko się utwierdziłem w tym, że czarnowłosy ubrał się w bluzę. Najwyżej spędzimy ten dzień w domu. Po śniadaniu próbowałem go znaleźć, co śmiesznie wyszło, bo to on znalazł mnie.
- Szukałem Cię.- odparł.- Mam pytanie... A w sumie to dwa.
- Słucham.
- Myślisz, że... Krótki rękaw to dobry pomysł...?
*Pov Ray*
- Myślisz, że... Krótki rękaw to dobry pomysł?- zapytałem. Sam nie byłem co do tego pewny. Było cholernie gorąco, a siedzenie w pokoju jakoś mi się nie marzyło. Z drugiej strony moje obawy przed tym jak inni zareagują na blizny coraz bardziej wzrastały. Chciałem iść do przodu. Dla niego. Ale to przecież nie było takie łatwe. Wiem, że nie mogę za dużo od siebie oczekiwać, zwalszcza na samym początku, jednak czuję, że moje staranie są za małe. Dlatego postanowiłem rozważyć pomysł z krótkimi rękawami. Strasznie się boję. Co jak wszyscy będą patrzeć na mnie z obrzydzeniem? Ja wiem jak wyglądam... Okropnie. Ale nie chcę czuć na sobie tych spojrzeń. Białowłosy wyglądał na zaskoczonego tym pytaniem.
- O-oh, jak najbardziej. Też chciałem o tym pogadać, ale widzę, że już nie trzeba.
- I j-jeszcze jedno...
- Hm?- było mi tak głupio o to zapytać. Poczułem jak czerwienią mi się policzki.
- R-rano n-nie mogłem znaleźć tamtej koszulki. P-przeszukałem całą szafę, ale nigdzie jej nie ma. I...
- I?- podniósł jedną brew.
- ... Nie patrz tak na mnie! Wiesz o co chcę zapytać!- zawołałem z pretensjami. Niebieskooki się zaśmiał, po czym pokiwał głową.
- Wiem, wiem. Chodź na górę. Zaraz coś dla Ciebie znajdę.- tak jak powiedział, poszedłem za nim. Po chwili grzebienia w szafie, podał mi bluzkę. Chciałem wyjść kiedy to...- Możesz się przebrać tutaj.
- Nie, nie mogę. Bo będziesz się patrzył!
- Oj, no nie będę.- powiedział lekko zawiedziony.
- I tak Ci nie wierzę!- odparłem i wyszedłem. W swoim pokoju przebrałem się w jasnoniebieską bluzkę, która była troszkę za duża. Musiał mi zrobić na złość i dać coś kolorowego. Spojrzałem na swoje ręce. W dalszym ciągu nie jestem pewien czy dobrze robię. Może, jednak przecierpię ten dzień w pokoju...? W końcu jak ktoś to zobaczy to może się przestraszyć... Albo to ja już przesadzam. Gdzieś w głębi... Może się boję? Może raczej wstydzę...? Czy mogę robić takie rzeczy nieświadomie? Nie, to od samego początku był zły pomysł. Co mi w ogóle strzeliło do głowy? Wziąłem do rąk bluzę, kiedy do pokoju wszedł Norman.
CZYTASZ
~°Wszystko co złe°~
RomanceRay, jak na dwunastolatka ma za sobą pełno wydarzeń, przez które ma problemy w wyrażaniu siebie, jak i swoich uczuć. Po tych wydarzeniach trafia do miejsca, w którym zajmuje się nim pewna kobieta (jego terapeutka). Po czasie, jednak zostaje oddany w...