Witam, prosiaczki!
Tak, notka tym razem na początku, by nie psuć klimatu. Zdjęcie w mediach nie moje!Długo zastanawiałam się czy wstawić tego shot'a dzisiaj, ale z racji, że mam dzień kobiet, a widzę, że głównie czytają to dziewczyny, więc stwierdziłam, że wstawię dzisiaj. Btw
Wszystkiego najlepszego dziewczyny <33
A tu ważne info do shot'a:
-Akcja rozgrywa się normalnym domu dziecka, bez murów i innych takich.
-Jest tu nawiązanie do książki, a konkretniej do przeszłości Ray'a.
- Wydaje mi się, że shot raczej nie jest przeznaczony dla osób o słabych nerwach :'D
- Shot ma ponad 5000 słów, więc polecam nie czytać go na części tylko za jednym razem, żeby się wczućOsobiście jestem z niego mega dumna hehe
Miłego czytania <33
Ray już od jakiegoś czasu chodził poddenerwowany, a to za sprawą kilkudziesięciu dziewczyn, które nieustannie próbują poderwać jego chłopaka. Sami nikomu z wyjątkiem Emmy nie wspominali, że zaczęli się umawiać. Głównie ze względu na obawy czarnowłosego. Najgorsze w tym wszystkim było to, że Norman nie rozumiał, dlaczego czarnooki tak bardzo denerwuje się od jakiegoś czasu. Kiedy ten powiedział mu o całym problemie, białowłosy nie widział żadnego kłopotu. W końcu zawsze odmawiał, więc "nic się nie stało". Niebieskooki nie mógł pojąć, czemu ten się tak bardzo tym przejmował. Uważał, że nic się nie dzieje. Za to czarnowłosy nigdy w świecie nie przyznałby, że jest zazdrosny o swojego chłopaka. Co to, to nie!
Ich nieporozumienie początkowo zaczęło się drobnymi docinkami w niezbyt odpowiednich momentach, ale w dosyć krótkim czasie zaczęło się bardziej się zaostrzać. Coraz to częstsze kłótnie o byle jakie bzdury. To była tylko kwestia czasu, gdy jeden jak i drugi wybuchnie z emocji, które przepełniały ich przez ostatnie kilka tygodni. W końcu... niestety tak się stało...
Tego dnia padło za dużo słów. Za dużo bolesnych słów, przez które ich serca pękały jak zbite szkło. Na miliony kawałeczków, które nawet po sklejeniu, nie będą wyglądały tak samo jak wcześniej. Żaden z nich nie myślał kompletnie o następujących konsekwencjach. Zebrany gniew, irytacja czy frustracja nie pozwalały na logiczne myślenie.
- Ale z czym tak naprawdę masz problem? Sam powiedziałeś, że nie chcesz, aby ktoś o nas wiedział, więc nie mogę wszystkim ogłosić, że jesteśmy razem. Chyba, że nagle zmieniłeś zdanie.
- Niczego nie zmieniłem. Dalej nie chce, żeby ktoś ze szkoły wiedział o tym.
- Więc? O co Ci chodzi?
- Mam dosyć tych dziewczyn! Łażą za Tobą, próbują ciągle zagadać, umówić się... To takie irytujące! Myślisz, że dobrze mi się patrzy na te wszystkie rzeczy?
- Mam je ignorować?
- Dokładnie!
- Nie mogę. To byłoby niegrzeczne.- stwierdził z przekonaniem.
- Martwisz się takimi bzdurami? Może powiedz mi, że to nie pasowało by do Twojego "wizerunku".- parsknąłem, zaznaczając ostatnie słowo w niewidzialny cudzysłów zrobiony z palców.
- Przestań wymyślać. Nie mam nawet pojęcia o czym mówisz. Wydaje mi się, że odchodzimy od tematu. Czego konkretnie ode mnie oczekujesz? Bo szczerze to nie widzę nic złego w tym co się dzieje.
- Nie masz pojęcia?- w Ray'u zaczęła wrzeć ogromna złość. Norman w końcu tak dobrze go zna... Dlaczego, więc nie może wyczuć, że ten jest tylko zazdrosny? Przecież wie, że on sam próbuje sobie wmówić, że wcale się tak nie dzieje. Czemu tego nie widzi? Czy to emocje go zaślepiły? W rzeczywistości właśnie tak było. Coraz częściej narastające spięcia między nimi dały białowłosemu się we znaki, a teraz nie umie spojrzeć na całą sytuację z punktu widzenia tego drugiego. Jego własne uczucia zasłoniły mu wzgląd na całokształt wydarzenia. Traktował to co mówi czarnooki jako "atak", więc zwyczajnie się bronił, ale... Czy, aby na pewno używał uczciwych "sztuczek"...?
CZYTASZ
~°Wszystko co złe°~
RomanceRay, jak na dwunastolatka ma za sobą pełno wydarzeń, przez które ma problemy w wyrażaniu siebie, jak i swoich uczuć. Po tych wydarzeniach trafia do miejsca, w którym zajmuje się nim pewna kobieta (jego terapeutka). Po czasie, jednak zostaje oddany w...