XXVIII

224 16 37
                                    

Potem nic szczególnego się nie działo. Pod wieczór do domu wróciła mama z resztą. Byłem wręcz zmuszony, żeby na noc odejść od jego łóżka i wrócić do własnego pokoju. Byłem przyzwyczajony, że od jakiegoś czasu zasypiam i budzę się przy nim w jednym łóżku. Jak nie u mnie to u niego. Nie mogłem przespać większości nocy. Co chwilę wierciłem się, nie mogąc zasnąć. Co za utrapienie. Kiedy tylko to się udawało, śniły mi się koszmary dotyczące dawnych czasów. Już od jakiegoś czasu ich nie miałem. Czy to możliwe, że Norman ma coś z tym wspólnego...? Jedynym momentem, w którym tego nie miałem, były noce podczas, których miałem go obok. Gdybym... Poszedł teraz do jego pokoju... Pogniewał by się...? Wstałem, wyszedłem z pokoju i po cichu wszedłem do pomieszczenia, w którym zazwyczaj przesiaduje białowłosy. Rzuciłem się na jego łóżko i wtuliłem w przesiąkniętą jego zapachem poduszkę. Ta jedna rzecz spowodowała, że zasnąłem już bez żadnych przeszkód.

~~~

Z samego rana poszedłem od razu sprawdzić jak się czuje Norman. Kiedy tylko przyszedłem, okazało się, że jeszcze spał. Nie chcąc go budzić, poszedłem pomóc przy śniadaniu.

Po tym jak zjadłem, poproszony przez mamę przyniosłem śniadanie w dalszym ciągu leżącemu w skrzydle szpitalnym białowłosemu. Chłopak (który w międzyczasie się obudził) przywitał mnie szerokim uśmiechem.

- Dzisiaj też będziesz przy mnie siedział?

- Mhm. Nie mam co robić, a Ty chociaż będziesz miał towarzystwo.

- Wiesz, że nie musisz...- zaczął.

- Wiem, ale chcę.

Przez następny tydzień starałem się opiekować jak i towarzyszyć Normanowi. Ciągle powtarzał, że da sobie radę i tak dalej, jednak ja i tak nie miałem do roboty nic ciekawszego.

~~~

Tego dnia Norman był już zdrowy, jednak mama powiedziała mu, że lepiej byłoby, gdyby został jeszcze dziś w domu. Tak dla pewności, że choroba się nie nawróci.

- Raay, no!- krzyknęła.

- Nie.

- Norman, weź coś zrób!

- Przecież nie mogę go zmusić.- odpowiedział białowłosy.

- Powiedziałem, że nie!

- Dlaczego!?- zapytała.

- Nie mam...- przerwała mi.

- Ochoty? Zawsze tak mówisz.- rzekła lekko nadąsana Emma.

- Może powinieneś pójść?- odparł niebieskooki.

- Nawet Ty, przeciwko mnie!? Jak możesz...

- Nie daj się prosić!

- Okej! Dobra, pójdę!- zgodziłem się w końcu.- Ale tylko na jedną zabawę i wracam. Rudowłosa nie wyglądała na zadowoloną.

- W porządku. Będziemy czekać na dworze.- odpowiedziała i wyszła.

- Ja naprawdę nie chcę iść...- mruknąłem. Przez co niebieskooki się zaśmiał. Z dosyć dużym grymasem na twarzy wyszedłem z pomieszczenia i poszedłem założyć kurtkę i czapkę. Po poprawieniu (w razie czego) grzywki, wyszedłem na zewnątrz. Czekała tam już na mnie grupka dzieciaków wraz z zielonooką.- To co zwykle, mam rację?- zapytałem na co Emma przytaknęła.

~°Wszystko co złe°~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz