XII

256 16 43
                                    

- Eh... Kiedyś zrozumiesz...- te słowa ciągle siedziały mi w głowie. Dlaczego miałbym ją przepraszać? W końcu powiedziałem całkowitą prawdę. Miałem kłamać? Ludzie to debile. Pierw wpajają, że nie można kłamać, bo to nie ładnie i nie wypada, po czym przy pierwszej lepszej okazji starają się oszukiwać. Jaki w tym sens? Jak dla mnie żaden. Powiedziałem to co chciałem i nie mam żadnych wyrzutów..., Ale dlaczego akurat te słowa utknęły mi w głowie?

- Argh!- złapałem się za włosy i lekko potargałem.- Jakie to wszystko jest dziwne.- Może powinienem...- myślenie przerwało mi nagle pukanie do drzwi. Po chwili do pokoju weszła "mama".

- Widzę, że jesteś już sam. Mam dla Ciebie wiadomość. Twoja terapeutka chce Cię jutro odwiedzić.

- Przecież widzieliśmy się ponad dwa tygodnie temu. To nie jest dużo.

- W prawdzie masz rację, ale z tego co wiem chciałaby zobaczyć jak sobie radzisz i przy okazji bardzo się za Tobą stęskniła.

- Nie ma co przesadzać...- powiedziałem po cichu.

- W każdym razie będzie jutro koło południa.- odparła i wyszła. Uh... Co za gówno. Nie wiedziałem, że tak szybko się stęskni. I jak się mnie ktoś zapyta kto to, to powiem "odwal się"? Wtedy dostanie mi się opieprz od terapeutki, i sama się przedstawi. Jak powiem otwarcie to będą pytania o to po co do niej chodziłem. W takim razie najlepiej coś wymyślić, żeby wzięli mnie do skrzydła szpitalnego... Wtedy będziemy na osobności... Tylko co...?

Nie mając pomysłu co mógłbym porobić, usiadłem przy biurku i wyciągnąłem "dziennik". Przez resztę dnia, nie przejmowałem się niczym i dawałem wpis. Może trochę porysowałem zbędnych rysunków na marginesach, ale co tam. Później trochę poczytałem. Może nie na tyle by skończyć dopiero co zaczętą, grubą książkę, ale połowę już tak. Nawet nie schodziłem na kolację czy obiad. Jak podejrzewałem, nikt się tym nie przejął. Ale w sumie głodówka to dla mnie nic nowego. W ten sposób minął mi dzień.

~~~

Mam małe obawy co do spotkania się z terapeutką. Gorsze jest to, że dalej nie mam pomysłu jak wylądować w skrzydle szpitalnym. Ani nie mam też pomysłu co powiedzieć na temat kim ona jest. Cholera! Westchnąłem słysząc dźwięk informujący o śniadaniu. Szybko się ubrałem i wyszedłem z pokoju. Zawsze praktycznie byłem ubrany w to samo, czyli jakąś czarną bluzę z długim rękawem i tego samego koloru spodnie z długimi nogawkami. Na ciepłe dni z nogawkami sięgającymi do kolan. Więc jeżeli ktoś zajrzałby do mojej szafy, zdziwiłby się co w niej jest.

Zszedłem na dół. Usiadłem już (stety bądź nie) na swoje stałe miejsce. Atmosfera... Była trochę napięta. Emma dalej niej wyglądała jak wcześniej. Przynajmniej ja to widziałem. Mimo, że się uśmiechała, widziałem, że jest coś nie tak. Reszta może, aż tak nie zwracała na to uwagi. Może Nor... Właśnie. Gdzie zniknął Norman? Zaspał? W sumie co mnie to obchodzi. Po zjedzeniu śniadania, wyszliśmy na dwór. Oczywiście wszyscy zaczęli planować grę w berka, a ja tradycyjnie usiadłem sobie pod drzewem z książką.

Myślałem, że zaczną od razu, ale chyba na coś czekali. Co prawda nie myliłem się. Po chwili doszedł do nich Norman no i Emma, która nie zbyt wyglądała na zadowoloną z tego, że tu jest. Kiedy w końcu mieli zaczynać zabawę, coś przykuło ich uwagę. Przynajmniej tak mi się zdawało, bo wprawdzie wyglądałem czasami zza książki co nie znaczy, że jej nie czytałem. Nagle zauważyłem dwie postacie stojące obok mnie i spojrzenia dzieciaków. Uniosłem głowę i zobaczyłem "mamę" oraz znajomą terapeutkę. Odłożyłem książkę i wstałem.

~°Wszystko co złe°~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz