Przez cały okres kary, nie odezwaliśmy się do siebie słowem. Ani ja, ani on nie potrzebowaliśmy swojego towarzystwa. Dlatego nie warto jest nawiązywać jakiekolwiek relacje. Wystarczy zwykła sprzeczka, a ludzie już się do siebie nie odzywają. Co prawda, nie obchodzi mnie to. W końcu mnie i Normana nic nie łączyło. To on przychodził ze mną rozmawiać, nie na odwrót. Tak naprawdę teraz nic praktycznie nie różni się od pierwszych dni, w których tu byłem. Ale... w takim razie... skoro nic to dla mnie nie znaczy... dlaczego czuję dziwne kłucie w pobliżu serca...?Te całe dwa tygodnie to był istny koszmar. Nie miałem praktycznie czasu, żeby cokolwiek poczytać. Na szczęście dwa tygodnie minęły już wczoraj, a dzisiejszy dzień mogę wykorzystać w całości dla siebie.
Od pamiętnego momentu na parapecie dwa lata temu, weszło mi w nawyk siadanie każdego wieczoru (jak i nie tylko wtedy) właśnie na parapecie. W tej chwili właśnie to robiłem, a do tego czytałem dosyć grubą książkę z moich zapasów na biurku. Nie wiem czy wspominałem, ale w momencie zaczynania kary, dodatkowo na miesiąc dostaliśmy zakaz wstępu do biblioteki. "Tak na wszelki wypadek, gdyby znowu nam się zachciało chodzić po nocach". Tutaj akurat moje szczęście, że biorę po kilka książek do pokoju, a odkładam je dopiero w momencie, w którym przeczytam wszystkie. Jedynym czego się teraz obawiam to ta chwila kiedy skończę je wszystkie i nie będę miał co czytać. Wtedy już zacznę się martwić.
~~~
Jeszcze tydzień do zakończenia kary na brak wstępu do biblioteki, a mój koszmar ziścił się szybciej niż się tego spodziewałem. W tej chwili nie zostaje mi nic innego jak spróbować się przespać w cieniu mojego ulubionego drzewa. Tak też zrobiłem, a przynajmniej się starałem, ale dzieciaki dzisiejszego dnia były wyjątkowo głośne. Westchnąłem i po prostu odpuściłem sobie jakiekolwiek starania, żeby to zrobić.
- Hejka, Ray!- powiedziała nagle Emma. Kiwnąłem jedynie głową w jej stronę.- Słyszałam, że trochę się posprzeczaliście z Normanem... Może warto porozmawiać i sobie to wyjaśnić...?
- Tsch, nie mam takiego zamiaru. Poza tym nie ja zacząłem.- odpowiedziałem.
- On mówi co innego.- Pewnie, zawsze moja wina.
- Próbuje się bronić, to nie oczywiste?
- Oh... Wiesz, pierwszy raz widzę Cię tutaj bez książki.
- Mam zakaz wstępu przez jeszcze najbliższy tydzień do biblioteki co pewnie wiesz, a moje "zapasy" się skończyły.- wyjaśniłem. Poza tym co to za przesłuchanie.
- Um... Jak chcesz mogę dla Ciebie zorganizować jakąś książkę...
- Serio?!- kiwnęła głową.
- Co prawda nie mogę dać Ci jej z biblioteki, bo mama prosiła, żeby tego nie robić...- pewnie dlatego, że "musimy się czegoś nauczyć".- Ale dam radę coś ogarnąć. Musisz tylko dać mi chwilę.
- Jeżeli znajdziesz mi jakąś książkę, poczekam nawet pół dnia.
- W takim razie zaraz wrócę.- Dziewczyna odeszła. Przynajmniej dzień, czy dwa się nie ponudzę. Po jakiś może dziesięciu albo piętnastu minutach wróciła z dosyć dużą książką w rękach.- Proszę.- wziąłem od niej ją od niej, a, gdy zobaczyłem tytuł spojrzałem na nią jak na jakiegoś kosmitę.- Przepraszam, ale nie znalazłam nic innego.
- Nie musisz przepraszać. Ważne teraz, że mam co czytać.- rudowłosa uśmiechnęła się.
- Więc nie będę przeszkadzać. Miłej lektury!- pomachała i pobiegła do reszty dzieciaków, które akurat w coś się bawiły. Z wielką niechęcią spojrzałem na tytuł, który widniał na okładce, "Romeo i Julia"*. Jak wspominałem, nie lubię książek romantycznych, bo przypominają mi... Złe i smutne rzeczy. Przeczytam wszystko oprócz tego, ale w tej sytuacji... Już lepiej coś niż nic. Wziąłem głęboki oddech i otworzyłem książkę na pierwszej stronie. Pierwsze słowa już mnie nie zachęcały do czytania.
~~~
Czytam to już drugi dzień i... Nic, a nic mnie to nie rusza. Jestem właśnie gdzieś w około połowy. Znaczy, tak mi się zdaje. Nic do mnie z tej książki nie trafiało. Nie miałem żadnych przemyśleń czy refleksji. Nawet się dobrze nie bawiłem. W końcu czego mogłem się spodziewać? W dalszym ciągu starałem się dać szansę tej książce, ale no chyba nie dam rady. Czytałem... I czytałem...Prawie już miałem się poddać, kiedy pewne słowa przykuły moją uwagę...
"Mówisz, że kochasz deszcz, a rozkładasz parasolkę, gdy zaczyna padać. Mówisz, że kochasz słońce, a chowasz się w cieniu, gdy zaczyna grzać. Mówisz, że kochasz wiatr, a zamykasz okno, gdy zaczyna wiać. Właśnie dlatego boję się, gdy mówisz, że kochasz mnie. ”**
Głębokie słowa. Czyżby to był przełom, w którym ta książka zyska moje uznanie? Poza tym... W sumie... Pokazuje dużo... Człowiek właśnie taki jest. Mówi coś, a robi całkiem co innego. W zasadzie to... Ten cytat mógłby idealnie pasować do tego co myślę na temat miłości. To tylko puste słowa mówione sobie na okrągło. Nie ma prawdziwego uczucia, które mogłoby odzwierciedlać coś takiego jak "miłość". Czy w ogóle coś takiego istnieje? Jeżeli tak... To dlaczego tego nie doświadczyłem?! Gdyby tak było miałbym rodziców, normalny dom, przyjaciół. A nie mam nikogo i w tej chwili jestem w domu dziecka. Do tego najprawdopodobniej nienormalnego domu dziecka, bo to tylko przykrywka. Czy ja naprawdę... Powinienem się w końcu zabić? Jeżeli miłość, szczęście nie jest dla mnie... Czy byłaby to prawidłowa decyzja...? W końcu leprze to niż życie w ciągłym smutku czy depresji. I tak zostanę kiedyś znowu zraniony... Przywaliłem sobie w twarz. Co ja w ogóle myślę! Jak z tematu jakiejś dziwnej książki przeszedłem na temat samobójstwa? Teraz to już nawet nie mam pojęcia czy chce to dalej czytać...
~~~
W każdym razie skończyłem. I już nigdy nie tknę się takiej książki. Nie ma opcji. Dwa dni zniszczone. Ale i tak lepiej było niż siedzenie i próbowanie zasnąć... Z racji, że zbliżała się pora kolacji, wróciłem do pokoju odnieść na razie książkę i przyszedłem do jadalni. Usiadłem na swoje już stałe od dwóch lat miejsce i po chwili zaczęliśmy jeść.
- Już?- zapytała nagle Emma.
- Skończyłem.
- Co? Serio?! I jak?
- ... Nie mój gust.
- Ale podobało Ci się?
- Nawet...- musiałem trochę nagiąć prawdę.- Powiedz... Skąd ją znalazłaś skoro nie mogłaś iść do biblioteki.
- To będzie mój mały sekret.- uśmiechnęła się. Ona... Jest niemożliwa.
_________________________________________
Witam, prosiaczki!
Przepraszam za tak nudny rozdział, ale nie śmiałam pomysłu co jeszcze zrobić. TAK WIEM CHOLERNIE NUDNY ROZDZIAŁ I NIC NIE WARTY
W każdym razie już naprawdę nie długo zacznie się akcja, więc chwilę cierpliwości <3* Co do tego to tak, wiem, że to nie jest romans, a dramat. Ani nie dramat romantyczny czy jak to tam tylko dramat
** Słowa tak naprawdę tego cytatu są z wiersza "I Am Afraid", przynajmniej z tego co się dowiedziałam. Większość jednak jak czytałam naprawdę różne rzeczy mówiono, że to z "Romea i Julii" postanowiłam, więc to zastosować w tej książce, jednak wolę to wyjaśnić :'DD (całkowite odniesienie planuje zrobić w 2 części, więc to taki... Rozdział, aby odnieść się do niego w 2 części.
Lecę pisać dalej shoty!
Miłej nocy 💞🤗
CZYTASZ
~°Wszystko co złe°~
RomanceRay, jak na dwunastolatka ma za sobą pełno wydarzeń, przez które ma problemy w wyrażaniu siebie, jak i swoich uczuć. Po tych wydarzeniach trafia do miejsca, w którym zajmuje się nim pewna kobieta (jego terapeutka). Po czasie, jednak zostaje oddany w...