XXXII

191 12 21
                                    

- Pewnie myślisz, po co Ci to w ogóle mówię. Mama poprosiła mnie do swojego gabinetu, a tam... Powiedziała całą prawdę. Wypadek... On... Nie był przypadkowy. Nie było żadnego wyjazdu na wakacje. Nie było szczęśliwej rodzinki... Moi rodzice... W pewnym momencie wpadli w długi. Nie dawali sobie rady, ale z racji, że jak na dziecko pojmowałem dosyć dużo, udawali, że wszystko jest dobrze. Naprawdę sprawiali takie wrażenie. W końcu kiedy zdecydowali się pożyczyć... To od jakiś szemranych typów, którzy po dosyć szybkim czasie zaczęli się upominać o zwrot kasy. Moi rodzice nie mieli jak, a bali się, że pewnego dnia zrobią coś mi albo mojej siostrze dlatego chcieli wyjechać. Ktoś... Doniósł o tym tamtym ludziom i... Posunęli się do takich kroków jak poświęcenie jednego ze swoich, który... Który wjechał w nasz samochód powodując wypadek. Nie spodziewali się, że, jednak ktoś przeżyje, a... Tą osobą akurat będę ja. Możesz tego nie rozumieć. Nasze historie to całkiem dwie inne rzeczy. Twoja historia tragiczna od samego początku, a moja... Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że moje "szczęśliwe" życie nie istnieje. Nie istniało w ogóle. Byłem oszukiwany od początku. Niczego nawet nie zauważyłem. Straciłem rodzinę, przez jakiś dziwnych ludzi, a nie przypadkowy wypadek, który mógł się stać z innym samochodem.- nawet nie zorientowałem się kiedy zaczął ściskać materiał mojej bluzki

- Rozumiem. Po prostu sprawa w dalszym ciągu jest dla Ciebie świeża i dlatego teraz cierpisz. Przeżywasz wszystko od nowa. To całkiem normalne. Pewnie też bym tak zareagował, gdybym dowiedział się, że to nie był przypadek. Słuchaj... Jeżeli chcesz to płacz ile chcesz. Każdy przeżywa na swój sposób. Jeśli ma Ci to pomóc, droga wolna. Nie będę Cię zatrzymywał. Ale pamiętaj, że nie odejdę, okej? Będę siedział tutaj i słuchał jak płaczesz do momentu, w którym się uspokoisz. No dalej. Nie jesteś z żelaza Norman. Wiem, że wszyscy widzą w Tobie praktycznie ideał, ale nie musisz ciągle za niego robić. Jesteś jak każdy i też masz swoje problemy. Każdy ma swój moment słabości i Ty też możesz sobie na niego pozwolić.- Białowłosy wybuchł strasznym płaczem. Zdarzało się, że nawet krzyczał. Jak dobrze, że nikt nie wszedł. Tylko by dodatkowo go zestresował. Chłopak po jakiś dwudziestu może trzydziestu minutach się uspokoił.- Lepiej?

- Mhm...- mruknął.- Nastała między nami chwila cisza.- Ray...

- Ta?

- Mogę... Trzymać Cię za rękę czy tulić przy innych...? Tak wiesz... "Publicznie"?- nagle zmieniłeś temat. Przyznam, że nie spodziewałem się takiego pytania.

-  Oh... Um... P-pewnie.

- Nie brzmisz na przekonanego.

- J-Ja po prostu... Jestem dość wstydliwy w takich rzeczach...

- Zauważyłem.- lekko się zaśmiał.

- Ale nie mam z tym problemu...- niebieskooki już się nie odezwał. Dopiero po czasie zaczęliśmy rozmawiać. Starałem się jak tylko mogłem, żeby rozweselić Normana. Nie lubiłem momentów kiedy się smucił. Wolałem go widzieć z szerokim uśmiechem.

~~~

Następnego dnia obudziłem się w dosyć dobrym humorze. Jakoś tak wyszło, że znowu zasnąłem z Normanem. W zasadzie od jakiegoś już czasu tak jest. Coraz rzadziej zdarzają się noce, w których śpimy w osobnych pokojach. W zasadzie nie przeszkadza mi to. Przynajmniej jest mi ciepło.

Podczas dzisiejszego śniadania nasze splecione ze sobą dłonie nie były schowane. Znaczy, zazwyczaj trzymaliśmy je pod stołem, a teraz były  luźno puszczone. Czułem się nieswojo, bo w tej chwili każdy mógłby to zobaczyć. Nie wiadomo co sobie może przez to pomyśleć. W piątkę, tak jak wczoraj mieliśmy iść właśnie pod drzewo, kiedy do białowłosego podeszła mama. Czego ona znowu chce? Bardziej namieszać?

~°Wszystko co złe°~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz