☽︎ 𝕀 ☾︎

1.4K 88 99
                                    

—〈 우리가 만난 밤 〉

⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯ 🔮⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯ 🔮⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯

   Promienie słońca zza brązowych zasłon stopniowo dostawały się do ciemnego pomieszczenia, rozświetlając je coraz bardziej z każdą kolejną minutą. Na kaszmirowej ścianie malowały rozmazane kontury każdej rzeczy stającej im na drodze do wypełnienia pokoju złotym światłem. Czarne, jeszcze zaspane oczy nastolatka, który dopiero niedawno wrócił do domu, dotknęły uroki świtu, przez co został zmuszony do obrócenia swojej twarzy w przeciwnym kierunku. Wiedział, że nie może pogłębić się w śnie na zbyt długo, wiedział, że gdy pierwszą cyfrą na zegarze jest jedynka, on już dawno musi być na nogach, więc liczył, że tym razem budzik również go nie zawiedzie. Uchylił delikatnie jedną powiekę, aby zobaczyć obecną godzinę, po czym z powrotem ją zamknął i wrócił do snu.

----------×°×°×----------

   Gdzie jesteś, króliczku? Nie baw się w chowanego.

  Siedziałem na podłodze z podkulonymi kolanami, opierając się bokiem o wysoką szafę. Nie próbowałem się ukryć, wiem, że źle bym na tym skończył, więc siedziałem, bo co mogłem zrobić?

   — Tu jesteś. — W końcu mnie znalazł, był pod wpływem alkoholu, ale wciąż świadomy tego, co robi, zawsze wiedział, co mi robi.

   Podszedł do mnie, kazał wstać, co zrobiłem — nie chcę kłopotów. Popchnął mnie na łóżko, a ja nawet jakbym próbował krzyczeć, i tak nikt by nie słyszał i byłoby tylko gorzej.

   Zaczął robić to, co zawsze, a ja mogłem tylko próbować powstrzymać łzy, co raczej nie wychodziło zbyt dobrze.

   Zostawił mnie brudnego, zapłakanego i odszedł. Wiedziałem, że i tak jeszcze wróci...

----------×°×°×----------

   Chłopak zerwał się ze snu. Czuł swój pot na całym ciele, łzy lecące z jego oczu niczym wodospad oraz straszny ból dolnych partii ciała. Sięgnął do drewnianej szufladki obok łóżka po białe chusteczki. Wyjął jedną, od razu przetarł nią twarz, głównie oczy, z których słona ciecz lała się jak specjalnie pompowana przez ciężkie emocje, jakie wtedy odczuwał.

   Trzęsącymi dłońmi znów sięgnął do szufladki, gdzie trzymał małe pudełeczko. Otworzył je, wyjął z niego miękką, czarną warstwę, pod którą schowane było to, czym zaraz miał sobie ulżyć. Wytrząsnął to małe narzędzie na drugą dłoń, odłożył wszystko na szafkę obok niego, aby zdjąć kawałek ubrania z podbrzusza, które następnie kilka razy potraktował ostrym przedmiotem.

   Po tym przestał się trząść, trochę się uspokoił. Znormalizował oddech, łzy teraz kapały pojedynczo na kremową pierzynę, a biała, jedwabna chusteczka przyłożona do dolnej części brzucha chłopaka powoli przybierała na sobie szkarłatne plamy.

   Siedział osłupiony w ciepłej pościeli. Patrzył w bliżej nieokreślony punkt, walczył ze sobą w środku, aby przestać płakać. Myślał dużo, bardzo dużo, zbyt dużo jak na poranek. Dlaczego na to pozwalał? Przyzwyczaił się do tego w ciągu kilku lat — przyzwyczaił się do braku pomocy, zrozumienia, bał się komukolwiek mówić o tym, co się tak naprawdę dzieje. Ukrywał to, bo myślał, że tak po prostu musi być. Musi być posłuszny.

   Z zamyślenia wyrwał go irytujący dźwięk budzika, na którego sygnał od razu zaczął pozbywać się wszystkich dowodów na to, że się skrzywdził, że płakał, przecież tak nie można, nie można płakać...

~•~•~

   Spojrzał w lustro, opierając się mokrymi dłońmi o zlew. Dokładnie przyjrzał się swojej twarzy, po której spływały krople wody mieszające się ze łzami wciąż uciekającymi z jego czerwonych od płaczu oczu.

   Widział te zaszklone węgielki, które pokazywały, jak bardzo skrzywdzony jest ich właściciel. Powieki były opuchnięte i zaczerwienione, a pod oczami jego widniały niekształtne, sine plamy oznaczające, jak bardzo jest już zmęczony. Pełne malinowe usta cierpiały pogryzione od środka przez nieidealnie białe zęby chłopaka. Złapał za jeden z chudych policzków, na którym była malutka kreska, drobna rana, przez którą od razu odwrócił się od zwierciadła.

   Gdy pozbywał się ubrań z ciała, stał tyłem do odbijającej obraz powłoki, by nie móc siebie widzieć. Wszedł do kabiny prysznicowej, a zimna woda dała mu wielkie ukojenie.

~•~•~

   — Ja z Danyoungiem dostaliśmy wolne w pracy i zaplanowaliśmy wakacje na ten tydzień. Mam nadzieję, że dobrze zajmiesz się domem, gdy nas nie będzie, Minho — powiedziała matka chłopaka w trakcie pierwszego posiłku, który sam przygotował.

   — Tak, jasne — odpowiedział, niechętnie grzebiąc widelcem w jedzeniu. Na wiadomość, że obaj wyjeżdżają, ucieszył się wewnętrznie, nawet bardzo. To było jak przepustka z więzienia, którą dostał i tak niewinny młodzieniec.

   Kobieta podziękowała za posiłek i poprosiła swojego syna, aby posprzątał po śniadaniu, co oczywiście bezproblemowo wykonał. Ona zaś mogła pójść wziąć długi prysznic. Kiedy najmłodszy z domowników bez większych emocji zmywał naczynia żółtą myjką, usłyszał za sobą męski głos, przez który jak zawsze przeszły go niemiłe dreszcze.

   — Ładnie dziś wyglądasz — usłyszał za sobą, przez co w jego gardle stanęła wielka gula, która blokowała jakiekolwiek dźwięki, które mógłby wydać w formie odpowiedzi — Nie ignoruj mnie, króliczku. — Młodszy skończył wykonywać swój obowiązek i odwrócił się w stronę ojczyma.

   — Nieprawda. — Wzrok miał twardo w podłodze, a twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Próbował, aby jego i tak cichy głos się nie trząsł. Normalnie umiał zachować spokój przy starszym, jednak dzisiejszy poranek ani trochę nie należał do przyjemnych, tym bardziej do tych, przez które mógłby być spokojny — Muszę się zbierać, nie mam czasu — powiedział po chwili, następnie poszedł do swojego pokoju, aby zabrać wszystko, co dziś mu potrzebne. Przed wyjściem rzucił szybkie pożegnanie w stronę mamy, po czym prędko wyszedł z domu. Jego wakacyjna praca nie pokrywała się z godzinami roboczymi jego rodzicielki oraz jej partnera, więc jak wracał do domu, to najczęściej ich nie zastawał lub spali. Jednak, nawet gdy obaj starsi byli pogrążeni we śnie, Minho wciąż czuł strach, on zawsze mógł się obudzić i przyjść, aby go skrzywdzić.

⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯ 🔮⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯
882

🖇️ㆍ𝗧𝗵𝗲 𝗡𝗶𝗴𝗵𝘁 𝗪𝗲 𝗠𝗲𝘁 | ᴍɪɴsᴜɴɢOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz