☽︎ 𝕃𝕏𝕍 ☾︎

413 48 15
                                    

☽︎   Po kilku dniach nastolatkowie zaczęli wracać do szkół. Nikomu się to nie podobało, a szczególnie Minho, który wciąż prowadził cichą wojnę z pewną osobą oddaloną o parędziesiąt kilometrów. Lee tęsknił za przyjacielem, ale wciąż był zirytowany przez jego nieumiejętność wyjaśnienia, w czym tkwi jego problem. Może przez ten czas, gdy są oddzieleni, obaj przemyślą swoje zachowanie i zdołają znaleźć rozwiązanie.

   Tymczasem głowę o brązowych włosach zajmowała szkoła, do której nie był ani trochę przygotowany. Masy terminów sprawdzianów i prac zaliczeniowych przypadały na najbliższe trzy styczniowe tygodnie, a uczniowie ledwo zdążyli wytrzeźwieć po trzydziestym pierwszym grudnia. Minho wiedział, że nie da sobie sam rady. Musiał poprosić o pomoc.

   Na jednej z dłuższych przerw szatyn zawitał do biblioteki, w której spodziewał się znaleźć swoją pomoc. Była z nim co prawda przez wszystkie dotychczasowe lekcje, lecz dopiero w połowie czasu odpoczynkowego przypomniał sobie, że musi jakoś zdać ten semestr bez zbyt ekstremalnego nadużywania swojego szczęścia życiowego, którego ostatnio zaczęło mu braknąć.

   Brunetka stała przy regale i dobierała kolejne książki do swojego i tak już pokaźnego stosiku, który trzymała w rękach. Szatyn podszedł do niej i biorąc połowę książek z tegoż zbioru, zaczął rozmowę:

   — Hej, jak tam się trzymasz? — nawiązał dyskretnie do sylwestrowej przygody.

   — W porządku, a ty? — odpowiedziała obojętnie, nawet nie zerkając na Minho.

   — Słabo, ale mniejsza.

   — To, co chcesz? — zapytała, zerkając krótko na niego, wyczuwając jego intencje, które bez wątpienia nie były bezinteresowną gadką dla przyjemności.

   — Potrzebuję pomocy ze szkołą. Wiesz, nauka i te projekty — wyjaśnił.

   — Bardzo chętnie, tylko wiesz, że ja  mam dokładnie ten sam materiał do opanowania i te same prace do zrobienia, tak?

   — Tak, ale jesteś mądrzejsza i dasz radę, a jak będziesz mnie uczyć, to przy okazji siebie nauczysz, czy coś — przekonywał ją. Wyczuł, że coś tu nie działa, jak wcześniej. W końcu niższa brunetka zawsze była chętna do pomocy starszemu koledze.

   — Dziękuję, że we mnie wierzysz, ale lubię sobie też czasem odpocząć, jak widzisz. — Kończąc zdanie, uniosła delikatnie książki, które obejmowała jedną ręką.

   — Czyli co? Nie pomożesz mi? — dopytał niepewny i zdezorientowany. Dziwnym było słyszeć takie słowa z ust zawsze pomocnej koleżanki. Co się zmieniło?

   — Przykro mi. Mogę ci jedynie dawać zadania do przepisania, ale nauką i projektami będziesz musiał się sam zająć. Chyba że sobie kogoś znajdziesz — mówiła, podchodząc do pani bibliotekarki, by wypożyczyć znalezione skarby.

   — Ciekawe gdzie. — Szedł za nią z kilkoma lekturami, które od niej przejął.

   — Poradzisz sobie. Zauważyłam już, że jesteś w tym dobry — powiedziała obojętnie, na koniec unosząc chwilowo brwi. Milknąc, wzięła od chłopaka resztę książek, te wcześniejsze stawiając na ladzie.

   — Co? — spytał, marszcząc brwi, lecz odpowiedzi nie dostał. — O co ci chodzi? — kontynuował nawiązywanie kontaktu. Dziewczyna wciąż nic nie mówiła. — Boże, no co jest z wami! — warknął, a następnie wyszedł z biblioteki. To wszystko było dziwne. Jeszcze kilka dni temu imprezowali razem i wyglądało to, jakby mieli zacieśniać dotychczasową, jedynie klasową relację, lecz gdy emocje wystygły, okazało się to pójść w kompletnie inną stronę.

🖇️ㆍ𝗧𝗵𝗲 𝗡𝗶𝗴𝗵𝘁 𝗪𝗲 𝗠𝗲𝘁 | ᴍɪɴsᴜɴɢOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz