☽︎ 𝕃𝕍𝕀 ☾︎

340 50 22
                                    

☽︎   Duże grono osób, zwane rodziną Shin z jednostkami rodziny Lee zasiadło przy świątecznie przystrojonym stole i zajadało się świątecznymi potrawami. Atmosfera tam panująca była bardzo przytulna, każdy rozmawiał i śmiał się pomiędzy spożywaniem posiłków, a nawet śpiewano kolędy, które pojawiały się we włączonej telewizji. Dwójka ulubionych kuzynów, mimo bycia w tym samym pomieszczeniu, co reszta, siedząc przy tym samym stole, byli w swoim świecie, rozmawiając na głupkowate tematy i śmiejąc się z byle czego.

   — Myślisz, że co dostaniesz? — zapytała nagle brunetka, gdy rozbawiony humor ich obu lekko opadł.

   — Nie wiem, jakieś Ferrari, czy coś — odpowiedział, prostując plecy, zmęczone od długotrwałego garbienia się.

   — Ja myślę, że ty dostaniesz kija — rzekła, na co chłopak spojrzał na nią morderczym wzrokiem.

   — Ale ja byłem grzeczny cały rok. Ty dostaniesz kija, bo mnie bijesz — zaczął się droczyć z młodszą, gdy nagle poczuł wibracje w kieszeni spodnie, na co się wzdrygnął. Wyjął powolnie telefon z kieszeni i spojrzał na wyświetlacz.

   — Mikołaj dzwoni, żeby ci powiedzieć, , że mam rację i dostaniesz kija — kontynuowała, gdy Minho postanowił odebrać.

   — Halo? — powiedział, przykładając słuchawkę do ucha i wyraźnie poważniejąc na twarzy.

   — Chyba faktycznie będzie ten kij — powiedziała półszeptem, opierając się na krześle. Na jej słowa Minho wykonał mimikę oraz ruch głową, który miał zakomunikować, że nie jest to odpowiedni moment, na to, by teraz kontynuowała swoje potyczki z nim.

   — Tak, to ja — odpowiedział rozmówcy, a kolejno wstał i wyszedł na korytarz, by słyszeć go lepiej.

   Yuna patrzyła na wychodzącego z pomieszczenia kuzyna zdezorientowana. Widziała go, siedząc na swoim miejscu; odwrócony był plecami do patrzącej na niego dziewczyny, więc nie mogła ona rozpoznać, jak toczy się ta rozmowa. Nie czekała długo, gdy chłopak się rozłączył. Miała nadzieję, że zaraz tu przyjdzie i wszystko jej wyjaśni, lecz zamiast tego, zdjął on swoją kurtkę z wieszaka i poszedł do drzwi. Brunetka wzdrygnęła się i wybiegła za siedemnastolatkiem, zwracając na siebie uwagę sporej liczby ucztujących, dlatego krzyknęła, że zaraz wraca. Zerwała swój płaszcz z wieszaka i zarzucając go na siebie, ruszyła za szatynem.

   — Minho! Minho! Czekaj no! — krzyczała, próbując nadąrzyć za kuzynem, jednak w obcasach nie było to łatwe. — Co się stało?! — Dobiegła do samochodu, do którego wsiadł i zaczęła pukać w szybę. Uchylił ją od razu po włączeniu silnika.

   — Cud się stał, Yuna! — odkrzyknął wesoła, a nastęonie odjechał, przez co brunetka gwałtownie odsunęła się w tył. Wciąż nie wytłumaczył jej wszystkiego, ale biorąc pod uwagę ich różnicę wieku i płci oraz ich troskliwą relację, uznała, że nie mówi jej nic, dla jej dobra. Tylko ta myśl mogła pomóc piętnastolatce zachować spokój.

~•~•~


  Szatyn zaparkował na parkingu szpitalnym, na którym na szczęście nie było wielu samochodów, przez co mógł zrobić to szybko i jeszcze szybciej dotrzeć do celu. Zwinnie omijał ludzi na korytarzu, którzy torowali drogę biegnącemu nastolatkowi. Chciał bardzo szybko dotrzeć do tej sali, zanim okrutny Los ewentualnie zmieni mu plany.

   Popchnął drzwi do znanej mu sali w oczekiwaniu na zobaczenie widoku, który pozwoli jego sercu odpocząć, jednak zamiast tego, zobaczył puste miejsce po łóżku, w którym leżał jego starszy przyjaciel.

   — Panie Lee, ale szybko pan tu dotarł. Zapraszam, zmieniliśmy salę pacjentowi. — Uśmiech, który zniknął szatynowi z ust, po otwarciu drzwi od sali wrócił w momencie zakończenia słów znanego mu doktora. Teraz już nie mógł biec, bo nie wiedział gdzie, ale wiedział, że chociaż przez te dziesięć sekund może być spokojny, gdyż mina lekarza zwiastowała samo dobro. — To tutaj, ja nie wchodzę, zostawiam was samych. Wesołe ma pan święta, panie Lee — stwierdził niższy od Minho mężczyzna, na co ten się uśmiechnął i spokojnie otworzył drzwi prawidłowej sali.

🖇️ㆍ𝗧𝗵𝗲 𝗡𝗶𝗴𝗵𝘁 𝗪𝗲 𝗠𝗲𝘁 | ᴍɪɴsᴜɴɢOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz