☽︎ W przedpokoju prowadzona była debata na temat wyjścia w poszukiwaniu Seo. Minho bardzo martwił się o przyjaciela, ponieważ wie dobrze, jak działa na niego alkohol, szczególnie dawka, którą najprawdopodobniej zażył. Może i zawsze trudno się dodzwonić do tego człowieka, lecz w tym przypadku szatyn miał mocne powody do zmartwień, dlatego tak usilnie próbował znaleźć go na własną rękę, choćby miał zajrzeć w każdy kąt ogromnej stolicy.
Changbin stał się naprawdę igłą w stogu siana, której znalezienie, będąc podobnej maleńkości w stosunku do przeszukiwanej przestrzeni, graniczyło z cudem. Ze względu na to, dwójka chłopaków, zamiast iść ślepo w miasto, skierowała się na posterunek policji. Może i jest za wcześnie na zgłaszanie zaginięcia, lecz wspomnienie patrolom o wizerunku poszukiwanego nastolatka mogła im znacznie pomóc.
— Pewnie i tak to zignorują — przypuścił już osiemnastolatek, wychodząc razem z młodszym blondynem z komisariatu.
— Miejmy nadzieję, że nie. — Odpalił papierosa, kolejno zaciągając się dymem. — Każda pomoc się przyda w sytuacji, gdy właściwie nie masz do kogo się o nią zwrócić — dopowiedział, po czym wyjął z kieszeni telefon i zaczął stukać w jego klawiaturę.
— Gdzie piszesz? — zapytał blondyna.
— Do koleżanki — odpowiedział bez dalszych wyjaśnień, o które Lee się nie domagał, chociaż miał nadzieję, że młodszy bardziej rozjaśni sytuację sam z siebie.
W ciszy oddalili się od komendy i dopiero gdy Han skończył papierosa, cisza między nimi została przerwana. Temat wciąż ten sam od kilku godzin — Seo Changbin. Może i rozmawiali w miarę normalnie, jak na swój stan, ale dało się wyczuć, że coś jest nie tak. Było nieco niezręcznie. Każdy z nich czuł, że ten drugi przed nim coś ukrywa oraz że tajemnice te wychodziły powoli na jaw, dlatego, póki żaden z nich nic nie mówił i o nic nie pytał — interpretacja była dowolna.
Przeszli się po znanych przez Jisunga klubach i innych miejscach publicznych — w żadnym nie było już śladu po imprezie sylwestrowej, a tym bardziej po poszukiwanym siedemnastolatku. Nie było też sensu wypytywać personel o niskiego bruneta rasy żółtej, ubranego w całości na czarno, który zapewne pod wpływem alkoholu robił rzeczy, na które trzeźwy nie miałby odwagi, na dodatek w sylwestrową noc. Postanowili więc faktycznie przeczekać, nim to któryś z ich telefonów zadzwoni.
~•~•~
Zestresowany Minho siedział na kanapie w salonie Hanów i przygryzając paznokcie, patrzył w czarny ekran telefonu. Sama sytuacja wywoływała w nim tyle stresu, że jego palce i nos marzły — do tego należy doliczyć temperaturę na dworze oraz to, że chłopak nie spał już od dość długiego czasu. Jisung po upewnieniu się, że jego goście poszli spać, przyszedł do pomieszczenia, w którym znajdował się starszy od niego chłopak. Widząc, w jakim jest stanie, usiadł obok niego i odsunął mu rękę od ust, wybudzając go z transu. Zabrał mu telefon, kładąc go na stolik kawowy, a następnie nakazał na chwilę wstać. Rozłożył kanapę, dzięki czemu obaj mogli wygodnie się położyć i tak, jak koleżanki uciąć drzemkę.
Minho, zbyt zmęczony, nie protestował żadnemu działaniu, czy rozkazowi młodszego, a gdy miejsce do spania zostało już przygotowane, bez wahania wturlał się na łoże i zamknął oczy. Blondyn oddał chłopakowi swoją grubą kołdrę, przykrywając go nią. Ułożył się następnie obok niego, lecz z kilkunastocentymetrowym dystansem oraz tyłem do szatyna.
Siedemnastolatek już zapadał w sen, gdy nagle usłyszał szept z tyłu głowy:
— Jisung — powiedział cicho delikatny głos. Truskawkowy blondyn otworzył oczy i mrużąc je, odwrócił się twarzą do mówiącego — Dziękuję za to wszystko — powiedział starszy, a zdezorientowany Han zamrugał kilka razy oczami.
— Co tak nagle?
— Nie mogę zasnąć — przerwał na chwilę. — Dziękuję za to, co dla mnie robisz, gdy nawet na to nie zasługuję — wyznał szczerze zmęczonym głosem.
— Weź, przestań i idź spać — odpowiedział mu blondyn, dystansując się przez tak nagłą zmianę atmosfery i jednocześnie wracając do poprzedniej pozycji. Potraktował go tak chłodno dla własnego lepszego samopoczucia. Chciał wmówić sobie coś, by traktować Minho z większym dystansem i nie przejmować się najmniejszą zrobioną przez niego rzeczą, czy wypowiedzianym przez niego słowem. Dlaczego w tym momencie? Ponieważ stosunkowo niedawno, gdy szatyn siedział bez Hana na tej samej kanapie z kimś innym, wywołał w nim nieprzyjemne uczucie, które w tym momencie właśnie odreagował.
----------×°×°×----------
— Jesteś dla mnie najważniejszy — słowa te wyleciały z ust szatyna. Wyglądał na przejętego i szczerego, więc nie miałem powodu, by mu nie wierzyć.
W moim brzuchu pojawiło się uczucie jednocześnie przyjemne, jak i bolące. Świadomość, że mogę być w końcu dla kogoś ważny, jeszcze nie została całkiem przeze mnie pojęta i szczerze bałem się, że czuje on to tylko przez alkohol.
Grałem chłodnego, ale wewnątrz mnie żarzył się ogień, który wypalał mi wnętrzności, powodując ból. Mógłbym tego uniknąć, mówiąc mu pod wpływem emocjonalnego pożaru, co myślę, ale coś mnie powstrzymywało. Strach.
„Boję się, że cię stracę” — więc czemu od ciebie uciekam?
----------×°×°×----------
Dźwięk telefonu obudził śpiących w salonie nastolatków. Właściciel telefonu był zbyt osłabiony i ospały, by sięgnąć po oddalony od niego telefon, więc ten w znacznie lepszej kondycji postanowił po niego wstać i go odebrać.
— Halo? — powiedział Han, odbierając połączenie od nieznanego numeru. Lee próbował w tym czasie ogarnąć rzeczywistość i chociaż spróbować wyłapać, o czym toczy się pobliska rozmowa telefoniczna.
— Co jest? — zapytał Minho, po zakończonym telefonie.
— Znaleźli Changbina.
⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯ ୨ 🌌 ୧ ⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯
842 wordsShort snd shitty, I'm sorry
CZYTASZ
🖇️ㆍ𝗧𝗵𝗲 𝗡𝗶𝗴𝗵𝘁 𝗪𝗲 𝗠𝗲𝘁 | ᴍɪɴsᴜɴɢ
Fanfiction〈 𝑚𝑖𝑛𝑠𝑢𝑛𝑔 〉𝒇𝒐𝒖𝒏𝒅 𝒚𝒐𝒖 𝒂𝒕 𝒕𝒉𝒆 𝒓𝒊𝒈𝒉𝒕 𝒕𝒊𝒎𝒆 ⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯ 🍇 Problem 𝗟𝗲𝗲 𝗠𝗶𝗻𝗵𝗼 przerasta go na tyle, że nocami wychodzi z domu gdziekolwiek, byle się od niego oddalić. Jedna taka noc zmieniła jego obraz na życie...