Namjoon siedział za biurkiem.
Co wszakże nie było większym zaskoczeniem, w końcu tym się głównie zajmował.
Zwłaszcza w swoim gabinecie.
Minjee obserwowała go z lekkim, nieskrywanym znudzeniem. Kiwała się lekko w przód i w tył, trzymając ręce za plecami i od czasu do czasu rzucając mu ponaglające spojrzenie, kiedy ten uparcie dalej przeglądał dostarczone przez nią i Jaeji dokumenty. Co jakiś czas ewentualnie podnosił znad nich wzrok, aby wlepić go w swoje podwładne, po czym wracał do tej jakże zajmującej lektury.
Park zmrużyła oczy. Mijała już chyba trzecia minuta, a on dalej nie powiedział żadnego, nawet najcichszego, najdrobniejszego słówka. Skanował wzrokiem linijki tekstu, co określoną ilość sekund (pewnie dla zachowania pozorów) mrugał i przewracał kolejne kartki. Na jego twarzy natomiast niezmiennie tkwił skupiony, kamienny wyraz.
Właściwie, jakby tak się dobrze przyjrzeć, mógłby przypominać rzeźbę. Wyjątkowo przystojną, ale też przerażającą rzeźbę. Fakty były jednak takie, że Minjee zaczynało to już porządnie irytować. W końcu ileż można było przeglądać głupi raport o zakupie nowych kajdanek?
— No, no. — Margaret zacmokała, spoglądając na dwie policjantki. — Chyba wybrałyście za drogie i będziecie musiały dopłacać z własnej kieszeni — dodała, uśmiechnęła się lekko i wygasiła ekran swojej komórki.
— Nie nasza wina, że Nam... Znaczy, szanowny pan komendant — poprawiła się szybko ze sztucznie doklejonym uśmieszkiem — kupuje takie, przy których pęka kluczyk.
— Czyli to wina kluczyka. A konkretnie twoja, skoro nie umiesz dobrze się nim posługiwać — wydała osąd ruda, kręcąc z politowaniem głową. Minjee zacisnęła pięść, ale nie dała się sprowokować.
— Jeszcze jakiś komentarz? — zapytała aż nazbyt miło, odwracając głowę do żony białowłosego. — Czy możemy już zacząć udawać, że się nie znamy?
— Minjee — syknęła do tej pory milcząca Jaeji, która stała obok. — Proszę, uspokój się.
— Kiedy to ona zaczęła! — zawołała na swoją obronę Park. — Ja jej o wcinanie się nie prosiłam — burknęła, a Margaret zwilżyła usta językiem i zarzuciła swoimi czerwonymi lokami.
— Ja tylko wyrażam swoją opinię.
— A ja tu tylko sprzątam.
— Dość — odezwał się Namjoon swoim basowym głosem. — Rozumiem, że ta druga teczka to dokumentacja z ostatniej sprawy? — zapytał, wskazując podbródkiem na biały, tekturowy przedmiot, a policjantka (po raz któryś z kolei) przewróciła oczami.
— Nie, prezent na gwiazdkę.
— Powiedziałem dość! — wrzasnął nagle Kim, rzucając trzymane w ręce dokumenty na biurko i dodatkowo uderzając w nie dłonią. Jaeji podskoczyła zaskoczona, jednak ani na rudej, ani na Minjee ta akcja nie zrobiła większego wrażenia. — Nie uważasz przypadkiem, że za mocno się poczuwasz? Przypominam ci łaskawie, w jakim miejscu i w jakim pokoju się właśnie znajdujesz — dodał groźnie.
— Jakoś nie przypominam sobie, żeby pani ognistorudowłosa była tutaj zatrudniona, żeby mogła tu przebywać — odparła grzecznie Minjee.
— To nie jest twoja sprawa — warknął, a Park pokiwała głową z uznaniem, układając usta w lekki dziubek.
— No... jakby jednak taka trochę moja, skoro...
CZYTASZ
BTS || One more ✓
Fiksi PenggemarTaehyung robi zdjęcia, Jeongguk udaje poważnego, a policjantka Jednostki Specjalnej w Seulu próbuje jeszcze raz poskładać do kupy swoje życie. Co może pójść nie tak? "- Co? Że niby histeryzuję? Nie, no coś ty! Po prostu ten włochaty gnom zeżarł mi m...